Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Pawłowski popłynął po srebro

Piotr Bednarczyk
Rozmowa z ŁUKASZEM PAWŁOWSKIM, srebrnym medalistą olimpijskim z Pekinu.

Rozmowa z ŁUKASZEM PAWŁOWSKIM, srebrnym medalistą olimpijskim z Pekinu.

<!** Image 3 align=right alt="Image 92937" sub="Łukasz Pawłowski jest zawodnikiem teamu AZS-u UMK Energohandel, nad którym patronat sprawują „Nowości” / Fot. Krystian Góralski">Przed igrzyskami zapowiadałeś, że jedziecie po medal, co sporo osób przyjęło z przymrużeniem oka. Skąd się wzięła taka eksplozja formy Waszej czwórki?

Wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni, że stać nas na wiele. Zawsze brakowało nam do czołówki niewiele - nieraz sekundę, nieraz trzy... Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w stanie osiągnąć dobry wynik. Pojechaliśmy na igrzyska nie na wycieczkę, tylko po to, żeby walczyć, bo taka okazja drugi raz mogła nam się nie trafić. No i akurat trafiliśmy idealnie z formą i skończyło się pięknie. Spełniły się nasze marzenia. Jestem megaszczęśliwy, ale boję się, że się zaraz obudzę i stwierdzę, że miałem piękny sen...

Nie dotarło to jeszcze do Ciebie, że jesteś pierwszym medalistą olimpijskim z Torunia?

Jeszcze do mnie nie dotarło, że jestem w ogóle medalistą. Chociaż wiedziałem przed startem, że nikt z mojego miasta nie stał jeszcze na podium igrzysk. To jest coś niesamowitego, trudno mi naprawdę opisać to, co czuję. Najpiękniejszy sen mi się spełnił.

Na pewno sporo wiatru w żagle dało Wam zwycięstwo w półfinale, w którym jeszcze w połowie dystansu płynęliście na ostatnim miejscu.

<!** reklama>Brakowało nam właśnie takiego zwycięstwa z najlepszymi w ważnych zawodach. Po półfinale nabraliśmy dużo większej pewności siebie, że możemy zdobyć nawet złoto. W finale też w połówce płynęliśmy z tyłu. Taką mieliśmy taktykę...

Jak wyglądały ostatnie chwile przed startem?

Dwie godziny przed występem mieliśmy ważenie, potem uzupełniliśmy płyny, mikroelementy. 40 minut przed wyścigiem zeszliśmy już na wodę.

I o czym wówczas myślałeś?

Niby było tak, jak na każdych zawodach, ale każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, że presja jest większa. Chcieliśmy się znaleźć w historii. Nie ukrywam też, że chodziło o przyszłość, o zapewnienie sobie emerytury olimpijskiej. Gratyfikacje finansowe są dla nas dużą sprawą, bo przecież wioślarze do krezusów nie należą. Starałem oddalać od siebie przed startem myśli o pieniądzach i skoncentrować się tylko na stronie sportowej, ale to jednak co jakiś czas wracało. Skończyło się pięknie - za kilkanaście lat będę mógł pójść na emeryturę, a więc mam zapewniony byt. To pozwoli mi na większy luz w dalszym życiu. We wrześniu zakładam rodzinę i muszę pomyśleć o zapewnieniu przyszłości nie tylko sobie.

A co sobie pomyślałeś w momencie minięcia mety?

Nie potrafię tego opisać. Przez głowę momentalnie przeleciało kilkadziesiąt myśli, to był jeden wielki mętlik. Od euforii, poprzez nostalgię, po wybuch szału radości. Napięcie narastało przecież w nas wszystkich od pewnego czasu. A teraz nagle opadło, było po wszystkim. I to z happy endem. Od małego marzyłem, żeby wystąpić na igrzyskach, zdobyć na nich medal. I teraz mi się to udało... A przecież nie byliśmy faworytami, nasze starty nie były najlepsze w tym roku. To naprawdę niesamowite, że nam wszystko wypaliło. W finale, mimo że na początku płynęliśmy z tyłu, już na połowie dystansu wiedziałem, że będzie dobrze.

To były dla Ciebie pierwsze igrzyska. Miałeś czas na zwiedzenie czegoś?

Generalnie spędzaliśmy czas w wiosce olimpijskiej i na torze regatowym. Dwa razy tylko udało nam się wyjść, m. in. do centrum handlowego. Nie pozwiedzaliśmy za wiele, na mur chiński nie pojechaliśmy, bo nie było czasu. Zajęłoby nam to całe popołudnie, a w dodatku byśmy się zmęczyli. Może kiedyś wrócę tu jako turysta?

Komu dedykujesz medal?

Jest wiele osób, którym chętnie bym go zadedykował. Na pewno rodzinie, narzeczonej, no i wszystkim ludziom z naszego klubu - trenerom, działaczom, kolegom.

Szybko wracacie do kraju...

W Warszawie będziemy już w poniedziałek o 15. Udajemy się na zgrupowanie przed mistrzostwami Polski do Brodnicy, ale na pewno wpadnę na dwa - trzy dni do Torunia.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska