To już kolejna odsłona procesu lustracyjnego prof. Jana Kopcewicza.
Oddziałowe biuro lustracyjne IPN w Gdańsku oskarża byłego wieloletniego rektora UMK o to, że zataił swoją współpracę z SB. Twierdzi, że był najpierw kontaktem operacyjnym, a potem TW „Leszkiem”. I że przekazywał bezpiece różne informacje. Prof. Kopcewicz nie przyznaje się do zarzutów.
Polecenie pułkownika
Wczoraj przed sądem jako świadek zeznawał m.in. Henryk M. - prawa ręka płk. Zygmunta Grochowskiego, szefa SB w Toruniu.
- Czy spotkał się Pan z przypadkami fikcyjnego rejestrowania TW? - takie pytania zadała świadkowi prokurator oddziałowego biura lustracyjnego IPN.
Polecamy:- Jak dobrze znasz toruńskie ulice? TEST
- Śmierć dziecka na Dębowej Górze
- Obchody 73. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego w Toruniu
- Z absolutną fikcją nie miałem w swojej pracy do czynienia i nie słyszałem o tym. Natomiast zdarzały się przypadki nadawania komuś klauzuli TW niejako na wyrost. Zakładano, że dana osoba może w przyszłości stać się TW. Przykładem głośna w Toruniu sprawa TW „Myśliciela”, księdza zakonnego (chodzi o znanego jezuitę, ojca Władysława Wołoszyna - przyp. red.). Znam ją bliżej, bo teczkę prowadził mój pracownik. Odbył z tą osobą 2-3 spotkania na terenie domu zakonnego, w oficjalnej rozmównicy. Tenże pracownik nie traktował księdza jako TW, ale miał polecenie od płk. Grochowskiego, żeby tak go zarejestrować.
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Według Henryka M., takie polecenia były „zgodne z jego mentalnością”. Nieżyjący już płk Zygmunt Grochowski był według jego bliskiego współpracownika apodyktycznym pracoholikiem, który nie wyobrażał sobie życia poza służbą. Do tego lubił wychodzić przed szereg i miał skłonność do przedwczesnego ferowania nieuzasadnionych sądów. Był też żądny sukcesów.
- A ponieważ osiągnął wówczas wiek emerytalny (mowa o początku lat 80. - przyp. red.) zabiegał o to, aby kierownictwo resortu uznało, że jest niezbędny na swoim stanowisku - mówił Henryk M.
Ręka podana panu F.
Po wystawieniu takiej „laurki” nieżyjącemu przełożonemu były esbek dodał, że „niezależnie od tego wszystkiego bardzo go lubił”.
- Wspierał mnie w dalszych awansach. Może dlatego, że byłem mu po prostu niezbędny - wyjaśnił skromnie.
Po złożeniu zeznań Henryk M. wyszedł z sali rozpraw i podał rękę oczekującemu na swoją kolej świadkowi Grzegorzowi F. Ten były esbek do Sądu Okręgowego wezwany został już po raz drugi.
Przypomnijmy, że Grzegorz F. to kluczowy świadek oskarżyciela, który w trakcie procesu dokonał wolty. Składając zeznania przed prokuratorem IPN twierdził, że zwerbował prof. Jana Kopcewicza i zarejestrował jako TW „Leszek”, a następnie przez dwa laty prowadził.
Warto zobaczyć
Czytaj dalej - kliknij poniżej:
Gdy jednak proces sądowy ruszył, Grzegorz F. zmienił zeznania. Stwierdził, że fikcyjnie zarejestrował prof. Jana Kopcewicza jako TW „Leszka”. Uczynił to na polecenie pułkownika Zygmunta Grochowskiego, z którym nie było dyskusji. Mógł tylko podejrzewać, że chodzi np. o poprawienie statystyk.
Wczoraj Grzegorz F. miał zeznawać po raz kolejny. Tym razem na okoliczność rzekomych informacji od TW „Leszka”, znalezionych przypadkiem (jak twierdzi IPN) w teczce innego TW. Dotyczyły one losów toruńskiego fizyka - prof. Ryszarda Bauera, który w latach 80. wyjechał na Zachód.
Ze względu jednak na czas i obfitość zeznań Henryka M. sąd zwolnił wczoraj świadka Grzegorza F. Słuchać zamierza go na kolejnej rozprawie, 6 września.
Tak było w Bydgoszczy?
Henryk M. relacjonował wczoraj także, jak w czasach PRL-u bezpieka traktowała wszystkich rektorów i dyrektorów znaczących zakładów. Każdy z nich był potencjalnym źródłem informacji i z każdym były podtrzymywane kontakty.
Warto zobaczyć
- Osobiście spotykałem się na przykład z prof. Głębowiczem, rektorem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Bydgoszczy. Dzwoniłem do sekretariatu, prosiłem o wyznaczenie terminu, stawiałem się na spotkanie i przedkładałem konkretne tematy do omówienia. Traktowałem rektora jako kontakt służbowy (KS), ale nie rejestrowałem jako TW - zeznał wczoraj Henryk M.
Dodajmy, że ta relacja odnosi się do roku 1974. W tym roku bowiem Henryk M. zaczął pracę w SB. Prof. Bogdan Głębowicz zmarł tragicznie 1 lipca 1974 roku, w wypadku samochodowym pod Inowrocławiem. Jak długo jeszcze potrwa proces prof. Kopcewicza? Kolejne terminy w sądzie wyznaczono na 6 września i 7 października.
ZOBACZ TAKŻE:
Toruńskie CBŚP i IAS zlikwidowały nielegalny spirytusowy biznes pod Grudziądzem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?