Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczne chwile w górach i chmurach

Jacek Kiełpiński
Gdy turyści oczarowani górskimi krajobrazami robią sobie pamiątkowe fotki, on sprzęt chowa do plecaka. Aparat wyciąga wtedy, gdy inni docierają już pod wieczór do schroniska albo smacznie śpią o świcie.

Gdy turyści oczarowani górskimi krajobrazami robią sobie pamiątkowe fotki, on sprzęt chowa do plecaka. Aparat wyciąga wtedy, gdy inni docierają już pod wieczór do schroniska albo smacznie śpią o świcie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 223180" sub="Zaraz rozpocznie się spektakl. Biwak na szczycie Świnicy, tuż przed wschodem słońca. Na zdjęciu obok: rzadkie zjawisko - Widmo Brockenu, czyli cień fotografa w tęczowej otoczce rzucony na chmury - zarejestrowane na Rysach w sierpniu 2013 roku . Fot. Bogusław Pawłowski
">Choć mieszka w Toruniu, najbardziej interesuje go prognoza pogody dla Tatr. Zwraca uwagę szczególnie na zachmurzenie. Przewiduje, analizuje, gotuje się do akcji. Decyzja o wyjeździe zapada czasem w środku nocy. Na spakowanie plecaka ma minuty.

- Stand by. Ten stan jest mi najbliższy, gdy jestem tu, na nizinach. Trwam w oczekiwaniu praktycznie cały czas, jestem przygotowany - Bogusław Pawłowski, doktor geografii, hydrolog, adiunkt w Katedrze Hydrologii i Gospodarki Wodnej Wydziału Nauk o Ziemi UMK, prowadzący ze studentami ćwiczenia terenowe w Tatrach i Pieninach i zajęcia z dokumentacji fotograficznej, a także utytułowany, wielokrotnie nagradzany fotograf przyrody, specjalizujący się w krajobrazach, nie jeździ w góry wypoczywać.

Chmury na grani - i o to chodzi!

- Przykład? W środku nocy kilka prognoz pogody potwierdza: za około dwadzieścia godzin powinno nastąpić rozpogodzenie po długim okresie zachmurzenia w Tatrach. Pakuję się błyskawicznie, o piątej rano ruszam pociągiem. Gdy dojeżdżam do Zakopanego, sprawdzam w telefonie obrazy z kamer na tatrzańskich szczytach. Już coś widać, więc obawiam się, że jestem zbyt późno. Błyskawicznie docieram do kolejki na Kasprowy Wierch, o godzinie 17 jestem na szczycie. Udało się! Chmury właśnie przepływają przez grań, są na idealnej wysokości. Zachodzące słońce jest nisko, gra świateł, świetne warunki. Robię zdjęcia, mam to. Do schroniska na Hali Gąsienicowej schodzę po ciemku. Rano wita wszystkich bezchmurne niebo. Dla mnie nie ma już nic do roboty, mogę wracać do domu.

Dziś wszyscy, za sprawą telefonów komórkowych, poczuli się fotografami. Jednak takich zdjęć, które mają szansę wygrywać konkursy fotograficzne, nie pstrykniemy smartfonem. <!** Image 4 align=right alt="Image 223180" sub="Bogusław Pawłowski w Dolinie Staroleśnej w lipcu 2009 roku">

- Sprzęt, ja akurat używam od lat zestawu Canona, lekki nie jest. Od 1998 roku udoskonalam ekwipunek - podkreśla Bogusław Pawłowski. - Chodzi o to, by waga plecaka nie przekraczała 12-15 kilogramów. A zawsze zabieram ze sobą nie tylko aparat, obiektywy i statyw, ale także sprzęt do biwakowania.

<!** reklama>

Fotograf uważa, że trzeba być na szczycie o świcie i zmierzchu. To, jego zdaniem, recepta na najlepsze zdjęcia górskie.

Co ciekawe, nocując na górze, a zaliczył już wiele najwyższych dostępnych tatrzańskich szczytów, nie śpi. - Nie potrafię. Cały czas czuwam. A cisza i ciemności bywają tam kosmiczne. Niespokojny czekam na świt, chcę wykorzystać każdy promień pojawiającego się światła.

Idealne warunki? Zachód słońca albo wschód, gdy chmury są poniżej szczytu, na którym jesteśmy. Wtedy może się nawet uda zobaczyć na własne oczy i uwiecznić rzadkie zjawisko zwane Widmem Brockenu (nazwa pochodzi od jednego ze szczytów w Górach Harz), gdy cień fotografa w tęczowej otoczce rzucany jest na chmury.

Kto sfotografuje orła i nornika?

Choć specjalizuje się w krajobrazie, Bogusław Pawłowski ma też na koncie zdjęcia rzadkich owadów. - W 1999 roku pod Krywaniem znalazłem gąsienicę niepylaka apollo, motyla, którego od lat w Tatrach nie było. W 2003 roku w Dolinie Koprowej, także na Słowacji, spotkałem kilka tych motyli. Te zdjęcia kupiło ode mnie Muzeum Tatrzańskie. Była to wówczas sensacja. Dziś podobno niepylaki pojawiają się już „oficjalnie” w Dolinie Kościeliskiej.

Toruński fotograf nie ukrywa, że w górach obawia się niedźwiedzi. Ma ich zdjęcia, spotykał je wielokrotnie, ale w nocy wolałby na misie nie trafić. - Są na tyle duże i ciężkie, że ze strachu mogą stratować. Kiedyś sądzono, że powyżej 2000 metrów się nie pojawiają, dziś już wiadomo, dzięki obrożom telemetrycznym, że potrafią się błąkać nawet pod Rysami.

Jedną z cennych nagród w konkursach fotograficznych jest zezwolenie na poruszanie się poza górskimi szlakami. Bogusław Pawłowski korzystał z niego parokrotnie. - W roku 2006 pozwolenie nie obejmowało tylko Kominiarskiego Wierchu z racji gniazdującej tam pary orła przedniego z młodym - tłumaczy. - To jedno z marzeń fotografów górskich - dobre zdjęcie tego ptaka. Dotąd nikomu w Tatrach to się nie udało. Podobnie z fotką nornika śnieżnego, zwierzęcia wypartego przez zmiany klimatu z dolin i żyjącego dziś jedynie właśnie na szczytach górskich. Zwierzaki te, wielkości świnki morskiej, są tak płochliwe i szybkie, że nie udało się ich ująć w naturalnych warunkach. To wyzwania, z którymi kiedyś może się zmierzę.

W górach spotyka nielicznych mu podobnych pasjonatów. To na szlaku poznał Mirosława Klateckiego z Grudziądza, też znanego w kraju fotografa przyrody górskiej, z którym dziś organizuje niektóre wyjazdy. Czasem umawia się też z Rafałem Tyką z Wrocławia, uchodzącym w środowisku za prawdziwego gladiatora gór, który potrafi biwakować dziewięć razy z rzędu, nim zejdzie do schroniska.

- Rafałowi kiedyś w czasie zadymki przy minus 30 stopniach jakieś zwierzaki pożarły nie tylko jedzenie, ale i część plecaka, i książkę - dodaje Bogusław Pawłowski. - Najpierw podejrzenie padło na norniki, ale ostatecznie uznano, że w momencie, gdy leżał w śpiworze, jego ekwipunkiem zajęły się kozice.

Wawel z Rysów to wyzwanie

Choć w świecie fotografii górskiej najbardziej ceni się malownicze chmury, są sytuacje, gdy ich absolutny brak ma znaczenie.

- Moim marzeniem jest dobra fotografia rozświetlonego Krakowa i Wawelu ze szczytu najwyższej z polskich gór - podkreśla. - Zdjęcia w drugą stronę, to znaczy Tatry i Rysy z Wawelu, można znaleźć w sieci. Przy idealnych warunkach pogodowych, choć miejsca te dzieli ponad sto kilometrów, jest to technicznie możliwe. Mnie udało się niechcący zrobić panoramę Katowic nocą. Ale Wawel pozostaje niezdobyty. Oczywiście, wymaga to wejścia na szczyt z teleobiektywem i statywem, specjalnego przygotowania dla tego akurat zdjęcia. Kiedyś to zrobię. O ile któryś z moich szalonych kolegów mnie nie uprzedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska