Trzy bramki Przemysława Suleja zapewniły Olimpii zwycięstwo 3:1 nad Spartą Oborniki. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale kolejnych trzech trafień gospodarzom sędzia nie uznał.
<!** Image 2 align=right alt="Image 92562" sub="Radosław Simson (przy piłce) kilkakrotnie dał się we znaki obrońcom gości, w końcówce zmienił go Paweł Piceluk / Fot. Gerard Szukay">Początek spotkania nie wskazywał jednak na łatwe zwycięstwo podopiecznych Marcina Kaczmarka. Żaden nie podejmował większego ryzyka. Pierwsi inauguracyjną tremę przezwyciężyli goście. W 19. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i błędzie grudziądzan w ustawieniu, bramkę głową zdobył Marcin Florek.
- To był błąd na poziomie trampkarzy - ocenił na pomeczowej konferencji Marcin Kaczmarek, trener Olimpii. - W pierwszej połowie goście grali bardzo dobrze taktycznie, a u nas nastąpiło przemotywowanie. Dobrze, że wyrównującą bramkę udało nam się strzelić jeszcze przed przerwą, bo potem mogło być różnie.
Snajper Przemek
Stało się tak w 40. minucie. Po prostopadłym podaniu Zbigniewa Kobusa w sytuacji sam na sam z bramkarzem do remisu doprowadził Przemysław Sulej.
Po zmianie stron już w 56. minucie kolejny raz sam przed bramkarzem Sparty znalazł się Przemysław Sulej i było 2:1. Od tego momentu Olimpia dominowała na boisku. Wyprowadzając groźne kontry skrzydłami oraz siejąc postrach w obronie gości prostopadłymi podaniami, strzelała kolejne bramki, ale aż trzech z nich nie uznał sędzia, dopatrując się spalonego. Wynik w 72. minucie, po rajdzie Michała Zarembskiego, strzałem z bliska ustalił ponownie Przemysław Sulej.
<!** reklama>- Jestem od strzelania bramek i cieszę się, że w debiucie udało mi się trzy razy pokonać bramkarza rywali - mówi snajper grudziądzan. - Sam mogłem strzelić jeszcze przynajmniej dwie bramki, ale zawaliłem stuprocentowe okazje. Najważniejsze, że wygraliśmy i gdybym mógł, to te bramki zamieniłbym na zwycięstwa 1:0 w kolejnych spotkaniach.
Publiczność, która przybyła na stadion w liczbie 2400 osób, wraz z organizatorami stworzyła wspaniałą oprawę meczu. Jedynym mankamentem okazały się kartki. Ostrych starć nie brakowało i o ile żółte kartoniki dla stoperów Jacka Kalinowskiego i Rafała Rogalskiego można zrozumieć, to czerwona kartka lewego obrońcy Jarosława Rzeźnikiewicza za faul bez piłki, w przedostatniej minucie spotkania, była niepotrzebna.
Szukanie winnych
- Jarek sam sprowokował tę sytuację, wdając się w drybling. Mam nadzieję, że skończy się tylko na dwóch meczach kary - mówi Marcin Kaczmarek. - Mamy niezbyt szeroką kadrę i każda absencja jest dla nas problemem. Mecz miał dwa oblicza. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba, nawet bardzo słaba. Graliśmy 50 procent tego, co możemy. W drugiej odsłonie pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę.
Swoich obrońców za porażkę winił natomiast trener Sparty.
- Pierwszy mecz w sezonie, w dodatku wyjazdowy zawsze jest trudny - mówi Mariusz Drewicz. - O utracie bramek zdecydowały koszmarne błędy środkowych obrońców. Niestety, dwójka podstawowych zawodników na tych pozycjach nie mogła zagrać i efekty widzieliśmy. Nadal gramy o zwycięstwo w każdym meczu i czołowe lokaty w lidze.
Warto wiedzieć
- Najbliższym rywalem grudziądzan będzie Polonia Leszno, która w pierwszej kolejce uległa 0:1 Unii Swarzędz.
- U siebie Olimpia ponownie zagra w środę, 20 sierpnia podejmując Goplanię Inowrocław.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?