Z niemieckiego Munster dochodzą do nas jak najlepsze wiadomości. Siedmiomiesięczny Kuba Barszczewicz z Torunia przed tygodniem pomyślnie przeszedł operację serca, a jego stan wciąż się poprawia.
- Nasz Kubuś został rozintubowany tuż po zabiegu na sali operacyjnej, co oznacza, że od samego początku jego serce i płuca pracują w pełni samodzielnie - opisuje Barbara Barszczewicz, mama chłopca. - Już od pierwszego dnia je również z butelki i ma taki sam apetyt jak przed operacją, więc sonda dożołądkowa również została zdjęta już na samym początku.
Rozpacz, a potem walka
Rodzice Kuby byli bardzo szczęśliwi, gdy dowiedzieli się, że będą mieć kolejne dziecko. Cieszył się też Adaś, starszy o dwa i pół roku braciszek Kuby. Podczas jednego z kontrolnych badań USG lekarz zauważył coś niepokojącego w serduszku nienarodzonego dziecka. Diagnozę potwierdzili potem specjaliści z dziedziny kardiologii. Okazało się, że Kuba ma HLHS, jedną z najcięższych wrodzonych wad serca. Mówiąc krótko - dziecko rodzi się bez połowy tego narządu. Bez interwencji doświadczonych kardiochirurgów nie ma żadnych szans na przeżycie.
Zobacz też:
Dla Barbary i Mariusza Barszczewiczów ta diagnoza była jak wyrok. Szok i niedowierzanie szybko jednak ustąpiły miejsca walce, którą podjęli, by ratować życie nienarodzonego synka. Po konsultacjach z rodzicami innych dzieci z HLHS zdecydowali się na klinikę w Munster w Niemczech. Tam tego typu skomplikowane operacje z sukcesami przeprowadza zespół prof. Edwarda Malca, polskiego kardiochirurga. Na to potrzeba było jednak 350 tys. zł. To koszt narodzin dziecka w Niemczech oraz operacji.
Dzięki pomocy dobrych ludzi tę ogromną kwotę udało się zebrać. Pomogli także Czytelnicy „Nowości”, którzy o małym Kubusiu dowiedzieli się z naszej gazety i jej internetowego wydania. W maju chłopiec przyszedł na świat w Munster, a kilka dni później przeszedł pierwszą ratującą życie operację. Ta mimo dużego ryzyka, okazała się udana.
Auto z pełnym bakiem
Leczenie HLHS to w sumie trzy zabiegi kardiochirurgiczne. Pierwszy Kuba przeszedł zaraz po narodzinach, drugi - tydzień temu. I tu potrzebne były pieniądze - w sumie 65 tys. zł. Te - ku ogromnej radości rodziców - udało się zebrać w rekordowym tempie. Wystarczyło tylko kilka dni.
- Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem pracy wszystkich lekarzy i pielęgniarek sprawujących opiekę nad Kubusiem, a w szczególności całego zespołu kardiochirurgów z profesorem Malcem na czele. Takie cuda to tylko tutaj - cieszą się rodzice.
Zobacz również:
Barszczewiczowie są wdzięczni za każdą pomoc i dziękują za gesty wsparcia, które zdarzają im się często. Tak było przed wyjazdem do Niemiec, kiedy ich własne auto w tak ważnym momencie odmówiło posłuszeństwa. Natychmiast pojawiły się propozycje przetransportowania rodziny do Niemiec.
- Firma Mercedes-Benz Auto Frelik użyczyła nam swój samochód wraz z pełnym bakiem, którym mogliśmy w bardzo komfortowych warunkach dotrzeć bezpośrednio do szpitala w Münster - opowiadają rodzice Kuby.
Zobacz również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?