Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy oficjalne wyniki wyborów prezydenckich w USA. Wiemy też, co spowodowało opóźnienia pociągów do Brodnicy [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Urząd gminy Mokre przy dawnej ulicy Urzędowej, obecnie Kościuszki. Po sąsiedzku, gdzie dziś jest teren kościoła, rozpościerał się sad pani Pyttlikowej
Urząd gminy Mokre przy dawnej ulicy Urzędowej, obecnie Kościuszki. Po sąsiedzku, gdzie dziś jest teren kościoła, rozpościerał się sad pani Pyttlikowej Archiwum Miejskiego Zakładu Komunikacji
W jakich godzinach w Toruniu nie można było zatrudniać dzieci powyżej 10 roku życia i kto mógł te zakazy anulować? Jak daleko sięgała władza wójta gminy Mokre i kto mógł bawić się za darmo na balu maskowym w Kawiarni Wiedeńskiej? Zapraszamy na kolejną wycieczkę do Torunia z końca XIX wieku.

No dobra, chyba możemy już podać wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Sytuacja tam się wyklarowała i nikt nie będzie zgłaszał zastrzeżeń.

"Większość głosów na MacKinleya przenosi milion, tak zwanych głosów elektorskich otrzymał MacKinley 292, Bryan 155. Wybory do izby reprezentantów wypadły następująco: zwolennicy MacKineleya 201, zwolennicy Bryana 156". Informacja ta pojawiła się w "Gazecie Toruńskiej" 14 listopada 1900 roku. Ubiegający się o reelekcję kandydat republikanów, Wiliam McKinley, rzeczywiście pokonał kandydata demokratów Wiiliama Bryana. Po zaprzysiężeniu wybrał się w tour de USA i niedługo po powrocie z tej podróży padł jednak ofiarą zamachu. Postrzelony przez potomka polskich emigrantów Leona Czołgosza, zmarł 14 września 1901 roku. Zamachowiec urodził się już w Stanach, jego rodzice pochodzili najprawdopodobniej z okolic Żnina.

Z Kowalewa do Brodnicy

Porzucamy sprawy międzynarodowe, wracamy na pomorskie bruki. W poprzednim odcinku świętowaliśmy 120 rocznicę otwarcia linii kolejowej z Kowalewa do Brodnicy. Ta uroczysta i od dawna wyczekiwana chwila nastąpiła 1 listopada A. D. 1900. Niedługo po tym, gdy pozmywano naczynia po uczcie, jaka z tej okazji została wyprawiona na dworcu w Golubiu, w prasie zaczęły pojawiać się skargi. Pociągi się spóźniały, a na kolei niepunktualność jest czymś wysoce nagannym. Gdzie leżało źródło opóźnień? Jak się okazało - w burakach.

Polecamy

"Ciągłe opóźnianie się pociągów na nowo otwartej linii golubsko-brodnickiej wywołało wśród ludności podróżującej niezadowolenie - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" z 17 listopada. - Pochodziło ono stąd, że tutejsi dziedzice zwieźli na dworzec tak wielkie zapasy buraków, że służba kolejowa nie mogła wysyłkom podołać. Dopiero teraz, uporawszy się z burakami, pociągi zaczęły normalnie kursować".

A mówią, że od przybytku głowa nie boli... W tym samym wydaniu dziennika znalazły się również wytyczne toruńskiej policji dotyczące zatrudniania dzieci.

"Policya toruńska wydała rozporządzenie, na mocy którego nie wolno zatrudniać w przemyśle poza domem rodzicielskim dzieci niżej lat dziesięciu w ogóle, a dzieci szkolnych ponad 10 lat w czasie od 7 po południu do 6 z rana i to pod karą aż do 30 marek albo odpowiedniej liczby dni aresztu. Wyjątkowo może policya w porozumieniu z deputacyą szkolną pozwolić na zatrudnienie dzieci szkolnych ponad 10 lat liczących także w innym czasie, ale to pozwolenie może w każdym czasie odwołać. Spodziewamy się, że tych wyjątków nie będzie wcale, bo i tak granice, w których wolno dzieci poza domem rodzicielskim zatrudniać, są zbyt szerokie. Nie ma w Toruniu braku rąk do pracy i wcale nie potrzeba, aby źle płatne dzieci szkolne odbierały dorosłym zarobek, lub obniżały płacę".

Hmm, więc te nadzieje podyktowane były nie tyle troską o dzieci, ale o zarobki dorosłych?
Kilka tygodni temu pisaliśmy o Kawiarni Wiedeńskiej, która przez kilka dekad była jednym z najważniejszych punktów na kulturalnej oraz rozrywkowej mapie Mokrego i Torunia. Lokal w raz z ogrodem znajdował się przy skrzyżowaniu ul. Urzędowej i Goethego. Pierwsza z nich częściowo pokrywała się z obecną ul. księdza Gogi, drugiej patronują dziś bracia Bażyńscy. 120 lat temu Wiener Cafe zmieniła właściciela, jej nowy gospodarz, Alfred Salzbrunn 17 listopada wyprawić tam wielki bal maskowy w stylu karnawału w Kolonii. Impreza była reklamowana w prasie, dzięki czemu wiemy, że "wstępne dla mężczyzn maskowych" wynosiło jedną markę, maskowane damy wchodziły za darmo, zaś widzowie mieli uiścić 25 fenigów. Dla najpiękniejszej maski była przewidziana premia, a kto nie posiadał kostiumu, mógł się weń zaopatrzyć w lokalu balowym. W razie czego, garderobę teatralną oferowała także Joanna Łyskowska, która wtedy wypożyczalnię strojów oraz pracownię krawiecką prowadziła przy ul. Chełmińskiej 13. Później numer domu został zmieniony na 17. Zmiany te nie dotknęły natomiast kamienicy przy ul. Prostej 30. Taki sam numer miała ona również 120 lat temu, z tym że stała przy ul. Prawej, a poza tym pachniała nowością.

"Prawa ulica No. 30 jest nowo pobudowany wielki skład narożny z przyległymi czterema pokojami, do którego jest także osobny wchód z ul. Zwinger, z wielkiemi sklepami i stajnią dla koni do wyprzęgania".

Polecamy

Skład w narożnym budynku, z osobnym wejściem od Międzymurza (Zwingerstr) można było wynająć po przestępnej cenie. Co ciekawe, teraz też jest on do wynajęcia. Między informacjami o nowym składzie narożnym, reklamą pracowni Joanny Łyskowskiej czy zaproszeniem na zabawę w Kawiarni Wiedeńskiej, 120 lat temu na łamach polskiego dziennika pojawiła się także reklama zakładu mistrza kuśnierskiego Oscara Scharfa, który urzędował przy ul. Szerokiej. Pan Scharf polecał futra do podróży i do wychodzenia, futrzane capes, derki, dywaniki, mufki, czapki dla dam i panów. Reklamował się w prasie, posiadał również interesujący szyld, który znamy ze zdjęcia wykonanego w 1897 roku podczas parady cyklistów świętujących otwarcie toruńskiego toru rowerowego. Pisaliśmy o tym sporo trzy lata temu.

Posiadłość z sadem i kamienice

W listopadzie 1900 roku "Gazeta Toruńska" zamieściła również na stronie ogłoszeniowej anons Wandy Pyttlik, wdowy po zmarłym dwa lata wcześniej Antonim. Pani Pyttlikowa wystawiała na sprzedaż swoją 10-morogową posiadłość z pięknym sadem, w którym rosło 600 drzew owocowych. Gdzież rósł taki las? Na Mokrem, konkretnie przy ul. Lipowej 26. Lipowa po 1920 roku stała się ulicą Kościuszki, zaś numer 26 stał się 30. Wygląda więc na to, że jednym z kolejnych właścicieli posiadłości pani Pyttlikowej był budowniczy Ewald Hoffman, od którego tuż przed końcem zaborów dom z sadem kupiła parafia Panny Marii, aby w przyszłości postawić tam kościół.

Skoro już o adresach mowa, 18 listopada 1900 roku, w "Gazecie Toruńskiej" pojawiła się notka ważna dla ówczesnych właścicieli kamienic, a dla nas interesująca.
"Lista kwaterunkowa na rok 1901 jest wyłożona w ratuszu - czytamy. - Właściciele kamienic mogą ją przeglądać do 20 bm. Reklamacye wolno wnosić aż do trzech tygodni po zamknięciu list. Ktoby chciał dobrowolnie za zapłatą na kwaterę żołnierzy ma się zgłosić. Właściciele kamienic, którzy pragną na swój rachunek umieścić żołnierzy w innych domach, powinni te kwatery już teraz wskazać w biurze magistratu".

Dwa dni później gazeta poinformowała natomiast o zmianach jakie szykowały się we władzach gminy Mokre.

"Miejscowy sołtys p. Hellmich pełni za opłatą 1000 marek rocznie obowiązki wójta obwodu mokrzańskiego, do którego, oprócz gminy należą miejscowości Wrzosy (Schoenewalde), Katarzynka, folwark Wiesiołki (Weisshof) itd. Na nowy rok wypowiedział p. Hellmich służbę jako wójt zachowując urząd sołtysa. Gmina pragnie, aby urząd wójta i sołtysa był nadal połączony i w tym celu stara się, aby p. Hellmich albo złożył także urząd sołtysa, czego on uczynić nie chce, albo nadal przyjął urząd wójta. Reprezentacya gminy stara się o utworzenie z gminy Mokrego osobnego okręgu wójtowskiego, w przekonaniu, że wówczas będzie zmuszony p. Hellmich, albo zupełnie ustąpić, albo utrzymać oba urzędy"

.

Powoli zbliżamy się do końca dzisiejszej wycieczki po Toruniu i okolicach sprzed 120 lat. Mieszkańców Mokrego będziemy musieli - przynajmniej do następnego razu - zostawić z problemami administracyjno-personalnymi. Zanim się pożegnamy, coś by jednak wypadało zrobić z tymi burakami, które doprowadziły do poważnych perturbacji na kolei golubsko-brodnickiej. Cóż, cukrowni w regionie mieliśmy wtedy wiele. W listopadzie 1900 roku pracowały one już pełną parą, a ze zbytem cukru nie było żadnego problemu.
"Kolej nadbrzeżna od dłuższego czasu przywozi ogromne zapasy surowego cukru, który zabierają berlinki do Gdańska - informowała "Gazeta Toruńska" w połowie listopada. - Koszt przewozu wodą wynosi obecnie 22 fenigi za cetnar. W roku ubiegłym płacono tylko od 12 do 18 fenigów".
Cukier w magazynach portowych nad Wisłą składowany był niemal do końca ich istnienia, co nastąpiło mniej więcej pół wieku temu. Poza produktem miejscowych cukrowni, trafiały tam również worki z cukrem trzcinowym sprawdzanym zza morza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska