Okazało się po raz kolejny, że w hokeju nie wystarczą same indywidualności
Jak ocenia Pan hokejowy finał podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Pjongczangu?
Już sam fakt, że zagrała w nim reprezentacja Niemiec, był swojego rodzaju sensacją. Mało tego. Tylko 55,5 sekundy dzieliło świat hokejowy od
epokowej sensacji. Tyle bowiem dzieliło reprezentację Niemiec, aby pokonać mocno faworyzowaną drużynę Rosji. Po raz kolejny okazało się, że w tej najszybszej grze zespołowej świata niemożliwe może stać się możliwe. Ewidentnie lepszej drużynie Rosji pod
względem technicznym Niemcy przeciwstawili ogromną wolę walki, realizując znakomicie założenia taktyczne swojego trenera. Cyfra „5” będzie im się śniła pewnie po nocach. Swoją pierwszą bramkę stracili bowiem na 5 sekund przed końcem pierwszej tercji tego finału. Tę ostatnią, decydującą o dogrywce, na 55, 5 sekundy przed końcem trzeciej tercji. Okazało się też po raz kolejny, że w hokeju nie wystarczą same indywidualności, którymi naszpikowany był zespół Rosji. Liczy się przede wszystkim gra całego zespołu. Tego w tym meczu zabrakło wyraźnie drużynie rosyjskiej. Finał ten nie stał z pewnością na wybitnie wysokim poziomie, ale przejdzie bezsprzecznie do historii ze względu na swoją niesamowitą dramaturgię. Był to więc typowy hokejowy dreszczowiec. Byliśmy bowiem bardzo blisko hokejowego cudu.
Czy, obok sensacyjnego udziału drużyny niemieckiej w tym finale, mieliśmy, Pana zdaniem, podczas tych igrzysk innego typu zaskakujące wydarzenia?
Na pewno bardzo niepocieszeni wyjechali z tych igrzysk Szwedzi. Liczyli na wiele więcej. Rozgoryczeni byli także Kanadyjczycy, po porażce w półfinale z Niemcami. Przecież to oni bardzo mocno zakładali, że zagrają w olimpijskim finale. Także nasi czescy sąsiedzi spodziewali się lepszego wyniku, ale, niestety, im nie wyszło. To są drużyny, które pożegnały się z igrzyskami w kiepskich humorach.
Jak w każdym turnieju także i w tym dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji na lodzie. Sądzi Pan, że były one prawidłowo rozstrzygane?
Uważam, że pod względem poziomu sędziowania turniej był bardzo dobrze prowadzony. Nie było podczas niego żadnych większych wpadek. Jest rzeczą oczywistą, że przy takiej szybkości gry drobne błędy mogą się zdarzyć. Były one jednak natychmiast korygowane. Sędziowie wykazali najwyższy profesjonalizm. Nawet przy ostaniej karze tego turnieju, gdy nałożyli ją na zawodnika rosyjskiego tuż przed końcem meczu. Nie mieli w tym przypadku innego wyjścia.
Mieliśmy w Pjongczangu też trochę polskich akcentów. Dla drużyny Kanady grał Wojtek Wolski, a Niemców reprezentował Mathias Płachta. Jak ocenia Pan ich występ?
Obydwaj zaprezentowali się jak z najlepszej strony. Syn naszego byłego wielokrotnego reprezentanta Polski i także niedawnego trenera naszej kadry narodowej Jacka Płachty Mathias rozegrał świetny turniej. Mało kto się spodziewał, że przywiezie on z olimpiady aż srebrny medal. Z kolei brązowy krążek Wojtka Wolskiego był o wiele bardziej do przewidzenia, gdyż reprezentował silną drużynę Kanady. Zrobił sobie miły urodzinowy prezent, strzelając jedną z bramek w meczu przeciwko Czechom. Fajnie, że obaj potrafią posługiwać się językiem polskim.
ZOBACZ TAKŻE
Igrzyska zimowe to, rzecz jasna, nie tylko turniej hokejowy. Miał Pan okazję obejrzeć też inne konkurencja tej olimpiady?
Tak, oczywiście. Oglądałem drużynowy konkurs skoków narciarskich, w którym Polacy zdobyli brązowy medal. Miałem też okazję uczestniczyć w bardzo miłym spotkaniu, organizowanym przez Polski Związek Olimpiski. Brała w nim udział między innymi Irena Szewińska, długoletnia członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskego oraz prezes Polskiego Komitetu Olimpiskiego Andrzej Kraśnicki.
W Korei przebywało sporo osób, które świetnie znał Pan z czasów swoje gry w NHL. Miał Pan czas na odświeżenie kontaktów?
Tak, na przykład z Marco Sturmem, trenerem drużyny Niemiec. Graliśmy kiedyś razem w drużynie Boston Bruins. Po finałowym meczu pogratulowałem mu sukcesu jego zespołu. Miałem też okazje do miłych spotkań z innymi byłymi zawodnikami NHL. Było ich w Pjongczangu wielu. Dla przykładu wymienię tu mojego świetnego szwedzkiego kolegę Petera Forsberga czy Rosjanina Igora Łarionowa, z którym graliśmy wielokrotnie przeciwko sobie, gdy ten występował w drużynie Detroit Red Wings.
Jakie warunki do pobytu stworzyli gościom tych igrzysk korańscy gospodarze?
Warunki zakwaterowania były bardzo solidne. Było bardzo czysto, do dyspozycji były dwu- lub trzypokojowe mieszkania. Miałem przyjemność przebywać razem z innymi kolegami z TVP Sport, Sebastianem Szczęsnym i Jackiem Laskowskim. Były też i drobne niedociągnięcia, na przykład kolejki i spory czas oczekiwania po meczach na środki transportu. Ale to się może zdarzyć wszędzie.
Jak trafiali organizatorzy do żołądków osób przyjezdnych?
Uważam, że bardzo trafnie. Koreańska kuchnia bardzo mi odpowiadała Tylko raz zrobiłem wyjątek, gdy skorzystałem z tradycyjnej kuchni włoskiej zjadając spaghetti z sosem pomidorowym.
Koreańska kuchnia bardzo mi odpowiadała Tylko raz zrobiłem wyjątek, gdy skorzystałem z tradycyjnej kuchni włoskiej
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Nie wiesz, jak skorzystać z PLUSA? Kliknij TUTAJ, a dowiesz się więcej!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?