Do września o Malenie Cichockiej, mieszkance Chełmży słyszało niewielu. Skromna acz bardzo atrakcyjna dziewczyna żyła spokojnie z mężem i dwuletnim synkiem Jasiem. A potem się okazało, że jest na tyle dobra, by na antenie stacji TVN stanąć do rywalizacji z innymi kucharzami-amatorami.
Masterchef. Marlena Cichocka w Meksyku
Dziś dowiedzieliśmy już, że Marlena Cichocka wystąpi finale popularnego programu o gotowaniu MasterChef. W niedzielę (8.12) o godz. 20 wyemitowany zostanie finałowy odcinek. Czy Marlena przejdzie do finału?
Marlena bez wątpienia ma talent. Potrawy, które tworzy są niczym innym jak wielkimi kulinarnymi kompozycjami.
Kulinarna droga pisana była Marlenie od dziecka. Już jako mała dziewczynka towarzyszyła mamie i babci przy kuchni. Z własnej inicjatywy sięgała po książki kucharskie, a w kolorowych czasopismach szukała kącików o gotowaniu. Kuchnia mamy Marleny należała do tradycyjnych. Inaczej bywało, gdy do garnków dopuszczony był tata.
- W każdą niedzielę zaraz po kościele oglądaliśmy Makłowicza, wtedy tata wymyślał nowe dania. To chyba po nim lubię smakować nowych rzeczy. Pamiętam jak tata pierwszy raz kupił ser feta- oj jak mi on wtedy nie smakował - wspomina półfinalistka MasterChefa. - Przepisy mojej mamy, która nauczyła mnie wszystkich podstaw, do dziś goszczą na moich talerzach np. śledź w śmietanie z jabłkiem, jajka w sosie musztardowym. Mam też świadomość, że zawsze byłam jakoś wrażliwa kulinarnie. Wiedziałam, że syrop z kwiatów bzu czy owoców aronii to jest niespotykany smak! Jak się okazało, najlepsi szefowie kuchni korzystają z takich syropów, wzbogacając swoje dania o smaki natury.
Marlena nie ukrywa, że największą dla niej inspiracją w kuchni są podróże. To stamtąd przywozi nowe smaki i poznaje egzotyczne produkty, które potem komponuje według własnych pomysłów.
Marlena Cichocka. Jaka jej wymarzona restauracja?
Marlena przyznaje, że jest niecierpliwa w kuchni. Kiedy natrafi na intrygujący przepis nie może czekać, musi go natychmiast wypróbować. Mówi, że oczekiwanie na efekt gotowania to dla niej zastrzyk adrenaliny.
- Nie ukrywam, że marzę o własnej restauracji. Widzę ją oczyma wyobraźni. To przytulna knajpka na kilka stolików z otwartą kuchnią, z której mogę rozmawiać z moimi gośćmi- snuje plany Marlena Cichocka. - Pełna kwiatów, kolorowa, z muzyką B.J. Thomasa, Arethy Franklin... z własnej roboty pieczywem, z sezonową kuchnią, z daniami inspirowanymi moimi podróżami, tak, aby każdy kto u mnie zagości mógł poczuć się jak w domu meksykańskiej seniority, która piecze tortille na ogniu, czy w kuchni włoskiej babci, która przy stole ręcznie wyrabia makarony. Z nieprzesadzoną wykwintnością, ale tak, aby było inaczej niż w domu.
Na co dzień dla swoich bliskich Marlena gotuje normalnie.
- Uwielbiam szare kluski ze skwarkami, pierogi, rosół, świeże ryby i nasze polskie warzywa. Osobiście uważam, że wykwintność naszych dań tkwi w jakości produktów. Uwierzcie mi, rosół zrobiony z wiejskiej kury i warzyw z pola bez nawozów ma tyle walorów smakowych co i dania w kuchniach z gwiazdkami Michelin. I to jest sztuka - zrobić dobry rosół i schabowe - kwituje.
Pasztet z białej fasoli
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?