Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maszynista cudem uniknął śmierci

Redakcja
Pod szynobus relacji Bydgoszcz - Chełmża wjechała przyczepa z prętami. Usuwanie skutków wypadku trwało pół dnia, a pasażerowie korzystali z komunikacji zastępczej.

**<!** Image 3 align=none alt="Image 222214" >
Pod szynobus relacji Bydgoszcz - Chełmża wjechała przyczepa z prętami. Usuwanie skutków wypadku trwało pół dnia, a pasażerowie korzystali z komunikacji zastępczej.*
<!\
* reklama>

Do zdarzenia doszło kilka minut przed godziną dziewiątą. Na niestrzeżonym przejeździe pomiędzy Gzinem a Unisławiem Pomorskim ciężarówka z naczepą wjechała wprost pod szynobus PCC/Arriva.

Pociąg w tym miejscu poruszał się z prędkością około 60 km/h. Nie wiadomo, jak szybko jechał drugi pojazd. Jak relacjonują świadkowie, samochód hamował, ale gdy kierowca zorientował się, że zatrzymałby się na torach, ratując życie w ostatnim momencie dodał gazu.

Pasażerowie odczuli silne szarpnięcie, huk i zgrzyt metalu, kiedy skład przez sto metrów wlókł ciężarówkę. Naczepa z prętami z impetem wbiła się w kabinę maszynisty. Elementy samochodu rozprysły się do wnętrza pociągu.

Oglądając zniszczenia, aż trudno uwierzyć, że kolejarz wyszedł z wypadku jedynie z podrapaniami.

- To cud, że nikt nie zginął - powtarzają pasażerowie.

- Patrząc na kabinę, to rzeczywiście można mówić o cudzie - ocenia Mieczysław Cichosz, dyrektor do spraw eksploatacyjnych w PCC/Arriva. - Odruch każdego maszynisty jest taki, że próbuje uciekać. Tym razem maszynista nie zdążył. Fotel został wyrwany, ale kabina przesunęła się tak szczęśliwie, że obyło się bez tragedii.

Oprócz maszynisty składem podróżowało jeszcze dziesięciu pasażerów.

Jak się dowiedzieliśmy, kierowca ciężarówki słyszał sygnały nadjeżdżającego pociągu, ale sądził, że zdąży przejechać. Zaraz po wypadku szofer pobiegł do maszynisty, żeby sprawdzić, czy potrzebna jest pomoc.

Na miejscu zdarzenia, w środku lasu bardzo szybko pojawiły się służby ratunkowe i policja.

Przez pół dnia szlak z Bydgoszczy do Chełmży był zablokowany, a pasażerowie korzystali z komunikacji zastępczej.

Podróżni ze zniszczonego szynobusu nie czekając na autobusy, piechotą udali się do najbliższej stacji, oddalonej o około 3 kilometry. A konduktorka, której impet uderzenia wytrącił z ręki kubek z kawą, po wymianie służbowego stroju wróciła do pracy.

Z ustaleń „Nowości” wynika, że uszkodzony pojazd produkcji bydgoskiej Pesy zostanie wyłączony co najmniej na pół roku.

- O konkretnych sumach będzie można mówić, kiedy pojazd trafi do producenta. Nie ulega wątpliwości, że została zniszczona cała kabina, łącznie z pulpitem sterowniczym - mówi Mieczysław Cichosz.

Uszkodzony pojazd to jedynie wagon z kabiną sterowniczą.

- Dla sprawności taboru nie będzie większego utrudnienia. Pojazd tego typu zabezpiecza większą pojemność - wyjaśnia nasz rozmówca.

W taborze Arrivy jest ich pięć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska