Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Morawiecki: Wybory zdecydują, czy chcemy Polski silnej, czy uległej

Katarzyna Stańko, Paweł Siennicki
Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Krystian Maj/KPRM
Stawką tych wyborów jest spór o świat wartości, ale też podniesienie poziomu życia Polaków. Tradycję i nowoczesność nie tylko da się pogodzić. A modernizacja nie musi odbywać się kosztem szacunku dla przeszłości, naszej historii i tradycyjnych wartości - mówi premier Mateusz Morawiecki.

Piast Gliwice został niespodziewanie Mistrzem Polski w piłce nożnej. Co jest bardziej nieprzewidywalne: polska polityka czy piłka nożna?
Piast zasłużył na tytuł Mistrza Polski. Gratulacje. Polska piłka jest bardzo nieprzewidywalna. Kto stawiał na Piasta? Życzyłbym nam wszystkim, żebyśmy nie musieli czekać znowu całe lata na grę polskiego klubu w fazie grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Zresztą, na spotkaniu z PZPN obiecałem, że będą specjalne nagrody dla tych klubów, które zakwalifikują się do gry w europejskiej elicie. To wysoko zawieszona poprzeczka, ale powinna być nagroda za rozsławianie imienia Polski na świecie.

O, to nowy program. Piłka nożna plus?
Chciałbym, aby polska piłka weszła na wyższy poziom, bo stadiony mamy coraz piękniejsze, natomiast polska piłka klubowa… no, cóż - szału wciąż nie ma. Ale chcemy promować walkę, sukces, skuteczność, gryzienie trawy.

Kampania w niczym nie przypominała kampanii europejskiej, została zdominowana przez sprawy krajowe. Trawestując klasyka, „bo taki mamy klimat”? Co dla Pana jest faktyczną stawką tych wyborów?
Są dwie. Po pierwsze chodzi o świat wartości, po drugie - o świat materialny. W świecie wartości zarysował się spór, czy budować nowoczesność na fundamencie tradycji, ciepła rodzinnego - tych dobrych spraw i dobrych rzeczy, które udało nam się zrobić w ciągu ostatnich blisko 4 lat, czy budować na szokujących rewolucjach obyczajowych, gdzie tradycyjna rodzina jest wyśmiewana, a dzieci poddawane napastliwej indoktrynacji wbrew woli rodziców. My uważamy, że tradycję i nowoczesność nie tylko da się pogodzić. Że jedno może wspierać drugie. A modernizacja nie musi odbywać się kosztem szacunku dla przeszłości, naszej historii i tradycyjnych wartości. Tym odróżniamy się od naszych konkurentów politycznych.

A druga stawka?
To europejskość w konkrecie. Europa w konkrecie. To europejskość rozumiana jako podnoszenie codziennego standardu życia Polaków. Nie ma europejskości bez godności. Nasi konkurenci polityczni dużo mówią o wartościach europejskich. Ale co to jest? To jakaś mgła. Każdy polityk w Europie dopasowuje te wartości do własnych potrzeb i według własnego uznania. My mówimy o Europie w konkrecie - wyższe płace, lepsza praca, porządna polityka prorodzinna, taka sama jakość produktów w Polsce, co w Niemczech i Francji. Kiedy się żyło lepiej, przed czterema laty, czy teraz? Czy łatwiej o pracę było cztery lata temu, czy teraz? Czy wtedy ktoś przypuszczał, że na każde dziecko będzie wypłacane świadczenie 500+? Na te pytania warto sobie odpowiedzieć idąc w niedzielę do lokali wyborczych.

Te wybory zdecydują, kto wygra wybory parlamentarne jesienią?
Niedzielne wybory zdecydują, czy chcemy Polski silnej, czy Polski uległej. Jesteśmy szóstym co do wielkości krajem w Europie i Polacy zasługują na to, żeby żyć na poziomie rodzin niemieckich, francuskich czy hiszpańskich. Te wybory będą bardzo ważnym sprawdzianem dla wyborców, sympatyków ugrupowań i samych partii. Ale najważniejsze jest to, że są to wybory bardzo ważne dla Polski i polskich spraw. My mówimy uczciwie Polakom: startujemy w tych wyborach jako jedna drużyna i będziemy w Parlamencie Europejskim reprezentować Polskę jako jedna drużyna. Nasi konkurenci z Koalicji Europejskiej startują z jednej listy, a potem rozpierzchną się po różnych frakcjach w Europie - od czerwonych przez zielonych po tęczowych.

W niedzielę zdecydujemy trochę, kto będzie rządził Polską przez kolejne lata…
Te wybory na pewno są wstępem do jesiennych wyborów parlamentarnych. Ale są inne. Dla nas trudniejsze. Najtrudniejsze. Dlatego tak ważna jest mobilizacja naszego elektoratu, który uważał do tej pory wybory do Parlamentu Europejskiego za mniej istotne.

Jakiej frekwencji się Pan spodziewa?
Wysokiej, jak na wybory europejskie: między 30 a 40 proc. Wcześniej nigdy nie przekroczyliśmy progu 25 procent.

Ale PiS i KE idą łeb w łeb. Co zdecyduje o wygranej w wyborach europejskich?
Liczy się siła głosu, nawet jednego. To wyborcy mają moc. My robimy, co możemy, jeżdżąc po Polsce i przekonując Polaków, jak istotną decyzję będą podejmować w tę niedzielę. Wiecie Państwo, to jest też tak, że my do tych wyborów idziemy z pozytywnym programem, przedstawiliśmy naszą nową „piątkę” zobowiązań wobec Polaków. I ją zaczęliśmy realizować: 13. emerytura, zerowy PIT dla młodych ludzi, obniżenie PIT-u dla wszystkich, odbudowa połączeń autobusowych, 500+ na każde dziecko. Natomiast opozycja skupiła się na straszeniu Polaków. Jedni straszą polexitem, drudzy straszą roszczeniami, Amerykanami i czym tam mają pod ręką. To nie jest poważne. Jak widać, Prawo i Sprawiedliwość to gwarant normalności. Normalności i spokoju.

Ważniejsze dla PiS jest bić się o środek, czy też o prawą flankę? Jak Pan poważnie traktuje zagrożenie z prawej strony, ze strony Konfederacji?
Zawsze i wszędzie jest pewna grupa ogólnego protestu. Nową sytuacją w polskiej polityce jest to, że powstała partia tak jawnie antyeuropejska, antyamerykańska i prorosyjska. To jest opcja, przed którą my przestrzegamy, bo jest to opcja niebezpieczna. Ona służy Rosji. Kreml zaciera ręce.

Czy istnieją dowody na bezpośrednią ingerencję Kremla w wybory w Polsce?
Aktywność w wielu miejscach w sieci i trolle uruchamiane przez naszych konkurentów wskazują na to, że może być ingerencja czynników obcych. Patrząc na to, co dzieje się w Austrii, czy wcześniej w Hiszpanii, gdzie sąd stwierdził ingerencję Rosji w wewnętrzne sprawy krajów, należy być świadomym zagrożenia. Takie przypadki były we Francji, w Czechach czy w RPA. Ze względu na swoją otwartość w docieraniu do ludzi, internet jest podatny na próby manipulacji.
Czy są w Polsce partie finansowane z zewnątrz? Czy istnieje takie zagrożenie, które pojawiło się np. we Francji w przypadku ugrupowania Marine Le Pen?
Nie jesteśmy w stanie teraz tego na 100 proc. potwierdzić.

Tak się stało, że w tej kampanii istotną rolę odgrywają kwestie światopoglądowe. Ujawnione przypadki pedofilii w Kościele wywołały dyskusje o miejscu Kościoła w Polsce. Czy dla Pana to są najważniejsze sprawy, o których trzeba w Polsce rozmawiać?
Patrzę inaczej na zawartą w pytaniu tezę. Przecież kilka miesięcy temu, gdy pojawiła się sprawa LGBT, dyskusja nie toczyła się wokół sytuacji osób homoseksualnych, ale dotyczyła seksualizacji dzieci, nawet zaledwie kilkuletnich. To, co jest w warszawskiej karcie LGBT sprawia, że włos się na głowie jeży. O to toczył się spór, przeciwko temu zaprotestowaliśmy. Nasi konkurenci polityczni są otwarci na tego typu nowinki, które, moim zdaniem, mają bardzo duży potencjał deprawacyjny. Sprawa pedofilii również nie jest światopoglądowa, chodzi o surowe karanie i nieprzedawnianie tych przestępstw. Chodzi o eliminację zawieszenia wykonywania kar przez sądy, które wydają wyroki w sprawie tych ohydnych przestępstw. Naprawdę, trzeba dostrzec faktyczny problem. Dzisiaj połowa wyroków w sprawie przypadków zidentyfikowanej pedofilii kończy się wyrokami w zawieszeniu. Tu trzeba więcej surowości i wykrywalności, bo trzeba chronić za wszelką cenę polskie dzieci.

Niemniej ta dyskusja prowadzi do zakwestionowania pozycji i roli Kościoła katolickiego w Polsce.
Chodzi o znacznie więcej. Wskazują na to choćby wypowiedzi czołowych polityków Koalicji Europejskiej: Rafała Grupińskiego i Sławomira Neumanna o legalizacji związków partnerskich po wyborach, gdyby je wygrali. Z kolei wiceprezydent Warszawy stwierdził w przypływie szczerości, że naturalną konsekwencją będzie prawo do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Tyle usłyszeliśmy, a jaki jest właściwy plan? Jak daleko KE planuje się posunąć w tego rodzaju zmianach? Ile ukrywa? Tego nie wiemy. Mamy do czynienia z pełną hipokryzją. Koalicja Europejska chce przebudowania naszego dotychczasowego porządku moralnego i rodzinnego. Hipokryzja polega na tym, że to ukrywa.

Dlaczego to jest ukrywane?
Bo nasi konkurenci polityczni doskonale wiedzą, że chcą wywrócić Polakom życie do góry nogami, czego większość polskiego społeczeństwa nie chce.

PiS jest krytykowany za sojusz z Kościołem katolickim, za sojusz „tronu z ołtarzem”. Może jednak za daleko to zaszło.
Ale o czym Państwo mówicie? To są dwa odrębne światy, świat polityki i świat duchowości. Natomiast my nie uciekamy od chrześcijańskich korzeni, ani od tradycji chrześcijańskiej.

To jak rozumieć słowa prezesa Kaczyńskiego, że ręka podniesiona na Kościół jest ręką podniesioną na Polskę?
Sądzę, że przede wszystkim w kontekście historycznym i świata wartości. Kościół jest grzeszny, jak wszystkie instytucje na tej ziemi, ale Kościół powszechny ma w sobie zarodek świętości i stara się uczyć ludzi, jak dobrze i uczciwie żyć. I tego nie da się wymazać ze względu na grzechy ludzi Kościoła. Historia pokazuje, że każda siła, dla której Polska była niewygodna, za swój cel obierała również Kościół - zaborcy, hitlerowcy, komuniści. Zresztą gdyby nie polski Kościół, nie byłoby wolnej Polski.

Dobrze, co w takim razie ze sprawą pedofilii w Kościele? Jak Pan sobie wyobraża działanie państwowej komisji ds. monitorowania i wyjaśniania przypadków pedofilii? Czy w jej składzie będą przedstawiciele ofiar?
Chcemy, aby ta komisja miała formułę otwartą i posiadała realne prerogatywy sięgnięcia do materiałów operacyjnych, materiałów zastrzeżonych i śledczych.

Mówimy również o archiwach kościelnych? Ta komisja mogłaby wejść do kościelnych archiwów?
Tak. Do wszystkich. Dlatego też chcemy, żeby w jej składzie byli przedstawiciele opozycji.

To dopiero zatrzęsie Kościołem.
Wręcz przeciwnie. Kościół potrzebuje takiego oczyszczenia. Tak, jak uważałem 30, 20 czy 10 lat temu, że Kościół potrzebował oczyszczenia z komunistycznej przeszłości. Kościołowi przydałaby się wtedy lustracja. Chodzi o ujawnienie tajnych współpracowników - księży prowadzonych przez oficerów Służby Bezpieczeństwa. Może dzięki temu uniknęlibyśmy wielu patologii. Nawet w filmie braci Sekielskich przynajmniej trzech oskarżonych o pedofilię kapłanów było współpracownikami SB. Zatem oczyszczenie z zarzutów pedofilii i lustracja mogą wyjść Kościołowi tylko na dobre.

Stare grzechy rzucają długie cienie?
Powtórzę: trzech z siedmiu księży oskarżonych o pedofilię w filmie Sekielskich było współpracownikami komunistycznej bezpieki. To symptomatyczne.

Czy Kościół przespał czas, kiedy powinien stanąć w prawdzie w jednej i drugiej sprawie?
Moim zdaniem, załatwienie tych spraw szybciej byłoby z korzyścią i dla samego Kościoła, i dla jego wiernych, i dla całej Polski.

Czy ma Pan już kandydata Polski na unijnego komisarza?
Mamy kilkoro. Walczymy o dobry obszar. Interesują nas stanowiska związane z gospodarką, energetyką, budżetem, polityką regionalną, wspólnym rynkiem i kilka innych, kluczowych. W obliczu rozprzestrzeniającego się w Europie protekcjonizmu musimy działać na rzecz wspólnego rynku i swobodnego przepływu usług. Będziemy zabiegać o jak najwyższy budżet na kolejną perspektywę i jesteśmy na najlepszej drodze, aby tak się stało. Nie chcemy również dyskryminacji naszych przedsiębiorstw. O to będziemy bardzo mocno walczyć w Brukseli. I wiemy jak.
Czy PiS po wyborach będzie się układał z siłami antymainstreamowymi czy prorosyjskimi? Jak Front Narodowy Le Pen czy z Matteo Salvinim, liderem Ligi i wicepremierem Włoch?
Jesteśmy elastyczni, ale wykluczamy sojusz z frakcją, której członkiem będzie francuski Front Narodowy. Możliwe, że powstanie nowa frakcja. Jesteśmy gotowi rozmawiać z partią Salviniego, z hiszpańską partią Vox i z innymi. Jesteśmy eurorealistami i jestem pewien, że nowy skład Parlamentu Europejskiego też będzie bardziej nastawiony na reformę Europy, której chcą obywatele, a nie jedynie technokraci.

A kogo Polska poprze na stanowisko szefa Komisji Europejskiej? Mamy obecnie czterech kandydatów na giełdzie nazwisk.
28 maja rozpoczną się negocjacje dotyczące czterech głównych stanowisk: przewodniczącego Komisji Europejskiej, Rady Europejskiej, szefa Parlamentu Europejskiego, wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych i prezesa Europejskiego Banku Centralnego. Na wybór na to ostatnie stanowisko nie mamy przełożenia, bo nie jesteśmy w strefie euro. Jeśli Jens Weidmann, obecny szef Bundesbanku, zostanie szefem EBC, czego chce wiele środowisk w Niemczech, to Manfred Weber będzie miał małe szanse na objęcie stanowiska szefa Komisji Europejskiej. To stanowisko jest niezwykle ważne dla zapewnienia stabilności gospodarczej i makroekonomicznej strefy euro. Pozostałe funkcje będą przyznawane z klucza regionów: Północnego, Środkowoeuropejskiego czy Południowego.

Manfred Weber w rozmowie z nami zadeklarował, że będzie blokował budowę gazociągu Nord Stream 2. Czy dla Pana zwiększa to atrakcyjność jego kandydatury z punktu widzenia Polski?
Tak. Myślę, że odezwały się w nim chadeckie korzenie, skoro rozumie, jak bardzo szkodliwy jest to projekt dla demokracji i pokoju w Europie.

Grzegorz Schetyna mówi, że stawką tych wyborów są wybory jesienne, podobnie mówi Pan, ale też jest mowa o pozycji Polski w Europie. Pytamy w kontekście negocjacji unijnego budżetu i uzyskania większej puli funduszy dla Polski.
Jesteśmy u progu negocjacji. Zabiegamy o jak najwyższe środki i najwygodniejsze dla Polski warunki inwestowania środków unijnych. Pierwszą propozycję Komisji Europejskiej odrzuciliśmy, bo nie była korzystna dla Polski.

Ale na spotkaniu w zeszłym tygodniu z komisarzami w Brukseli usłyszeliśmy, że Polska otrzyma o 24 proc. mniejszy budżet niż w poprzedniej perspektywie.
Bardzo istotny jest dla nas możliwie najlepszy kształt nowego budżetu Unii. Kiedy rok temu Komisja Europejska zaproponowała ten budżet, powołaliśmy grupę „przyjaciół polityki spójności”, składającą się z ponad połowy państw członkowskich. Mówimy jednym głosem o potrzebie utrzymania solidnych ram finansowych. W dobie spowolnienia gospodarczego inwestycje infrastrukturalne są szczególnie konieczne. Ja nie mam żadnych obaw o budżet. On będzie bardzo dobry dla Polski, choć negocjacje będą toczyć się przez kolejne 12, a może 18 miesięcy.

Czyli Polska nie zaakceptuje redukcji puli funduszy dla Polski o 24 proc.?
Jeśli podliczymy pieniądze ze wszystkich tzw. kopert czy polityk unijnych oraz nowe źródła finansowania, jak podatek cyfrowy, to pomimo wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, bo to stanowi główny ubytek, nie stracimy na budżecie. Zresztą, niewykluczone, że w ogóle nie dojdzie do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Zaczekajmy do października.

Czy stawką tych wyborów jest również silny sojusz z USA na płaszczyźnie bezpieczeństwa?
USA i NATO są jedynym realnym gwarantem naszego bezpieczeństwa. Cztery lata temu było u nas 500 żołnierzy NATO, dzisiaj jest 5000. Natomiast często podczas dyskusji na Radzie Europejskiej zdumiewa mnie ostrość tonu antyamerykańskiego u niektórych liderów państw członkowskich. Są przywódcy, którzy mają dużo bardziej antyamerykańskie nastawienie niż antyrosyjskie czy antychińskie. Staramy się wpływać stabilizująco na politykę unijną. I zdecydowanie, my Polacy, bronimy sojuszu Europy i Ameryki Północnej. A, niestety, wśród innych unijnych przywódców priorytety wyglądają różnie, często odmiennie.

Czy istnieje związek między budową Fortu Trump w Polsce a tzw. ustawą 447 amerykańskiego Kongresu w sprawie zwrotu mienia utraconego w czasie Holokaustu?
Nie ma takiego związku. Polska została ograbiona i zniszczona, była ofiarą bestialskiej, nieludzkiej agresji Niemiec. Agresji, która zagroziła istnieniu narodu polskiego. Byliśmy też napadnięci przez Rosję Sowiecką. Katyń, Sybir, zniszczenia. Nie ma możliwości, abyśmy ponosili za to jakąkolwiek odpowiedzialność.
Ale pańskie słowa o „pośmiertnym zwycięstwie Hitlera”, jeśli Polska miałaby ponosić odpowiedzialność materialną, zostały negatywnie odebrane przez polityków izraelskich.
Pośmiertnym zwycięstwem Hitlera byłaby zamiana kata z ofiarą. To jest dokładnie to, co powiedziałem. I jestem przekonany, że wszyscy, bądź prawie wszyscy - i w Polsce, i w Izraelu - zgadzają się z takim sformułowaniem.

Czy współpraca polsko-amerykańska będzie się rozwijać również w kontekście energetycznym? Czy Amerykanie mogą nam zbudować elektrownię atomową?
Widzę duże pole do współpracy na polu energetyki zarówno atomowej, jak i w kwestiach gazowych. Stawiamy na dostawy gazu do Świnoujścia i na powstanie terminala pływającego w Zatoce Puckiej. Dodatkowo budujemy gazociąg z Norwegii - Baltic Pipe. Mamy coraz lepiej zapewnione bezpieczeństwo surowcowe. Nasi konkurenci polityczni planowali związać nas umową gazową z Rosją do 2037 r. Pokazaliśmy, że możliwe jest budowanie niezależności energetycznej. Za 3-4 lata Polska będzie w pełni wolna od dostaw gazu ze Wschodu.

Kiedy w Polsce powstanie elektrownia atomowa?
Jesteśmy w fazie analiz i konsultacji społecznych. Trudno mi podać datę, chcemy korzystać z najnowocześniejszych technologii, ale nie chcemy forsować żadnego modelu wbrew przyzwoleniu społecznemu.

Pytamy w kontekście ambitnych planów UE w zakresie redukcji emisji CO2. Angela Merkel zapowiedziała przejście na gospodarkę zeroemisyjną do 2050 r.
My trzymamy się ustaleń wynikających z porozumienia paryskiego, które mówi o obniżeniu temperatury o 1,5 stopnia do końca tego stulecia To jest wiążące.

Co z cenami prądu w kontekście braku szybkich działań odchodzenia od węgla? Rząd zamroził ceny prądu w tym roku, co będzie w latach kolejnych również?
Zgodnie z obietnicą utrzymujemy ceny prądu na poziomie z zeszłego roku, a nawet widać ich spadek dla gospodarstw domowych. Jeden z największych w Unii. Dyskutujemy z Komisją Europejską na temat cen prądu dla samorządów. Jest duża szansa na zgodę Brukseli na utrzymanie cen dla małych i średnich przedsiębiorstw, samorządów, szpitali i szkół. Najtrudniejsze są negocjacje w kontekście przedsiębiorstw i przemysłu ciężkiego.

Czy członkostwo w UE należy zapisać w konstytucji?
To wymaga poważnej i merytorycznej debaty oraz szerszego ujęcia ewentualnych zmian w konstytucji. Ja, podobnie jak zdecydowana większość polskiego społeczeństwa, jestem gorącym zwolennikiem obecności Polski w UE.

Wracając jeszcze do polskiej kampanii. Dlaczego PiS mówi jeszcze o uchodźcach? Przecież nie są dziś realne w Polsce strefy zamknięte i szariat, a o tym mówił prezes Kaczyński.
Nie chcemy narzucania polityk, które naruszałyby naszą suwerenność. Proszę zobaczyć - w dobie wielomilionowych ruchów migracyjnych widzimy, że choćby Francja ma ogromny problem z napływem uchodźców muzułmańskich. W Szwecji czy Francji mamy obszary, w których państwo nie działa. Zresztą, to przecież kandydatka Koalicji Europejskiej podgrzała ostatnio temat, zapewniając w Krakowie, że Nowa Huta nie odczułaby przyjęcia 7 tys. imigrantów.

Czy ta kampania stała się brudna?
Pytacie Państwo pewnie o to, co można obejrzeć w TVN i przeczytać w „Gazecie Wyborczej”. Tak, odczuwam mocny atak personalny na siebie, ale będąc na pierwszej linii frontu, ściąga się najpotężniejsze strzały ze strony przeciwnika. Jestem takim piorunochronem.

Nie tylko o to pytamy. Czy przeczytał Pan dwie książki, które na Pana temat wyszły niedawno?
Znam fragmenty, ale nie sądzę, abym musiał je czytać w całości. Mniej więcej wiem, co w nich jest. W książce pana Gajdzińskiego, raz jestem cynicznym banksterem, a raz gorącym patriotą. To dziwne połączenie. Z kolei książkę pana Piątka wiele osób klasyfikuje jako political fiction.
Książka Piątka sugeruje Pana związki z Kremlem. Powinien podać Pan autora do sądu w takim razie.
Autor posunął się do takich nonsensów, że to budzi wesołość pomieszaną z politowaniem. Nawet Państwa koledzy dziennikarze nie traktują poważnie tej publikacji i autora. Jakikolwiek proces umocniłby pana Piątka w świecie fantazji. A ja mu zdrowia życzę.

Piotr Gajdziński w swojej książce sugeruje, że umówił się Pan na odprawę z banku. Później sam bank to zdementował, ale sprawa Pana majątku jest przedmiotem kontrowersji.
Naprawdę nie oczekuję niczego innego jak uczciwości w ocenie. Fakty są takie, że kupiłem działki po cenie, po jakiej sprzedawane były grunty w tym rejonie w tamtym czasie. Więc taryfy ulgowej nie miałem. Drugi fakt - „Gazeta Wyborcza” pisze, że te działki są warte 70 milionów. Bardzo szybko się z tego wycofują, bo już kilka osób zaczęło przedstawiać wartości dużo bliższe rzeczywistości. Tezy „Wyborczej” obalił wiceprezydent Wrocławia, przez wiele lat odpowiedzialny za inwestycje i który bynajmniej nie jest kojarzony z naszą opcją polityczną.

Czy to właśnie chce Pan udowodnić w sądzie?
Tak. Moje oświadczenie majątkowe jest jawne i publicznie dostępne. Mam rozdzielność majątkową z żoną od 2013 roku, bo to żona zajmuje się prowadzeniem działalności gospodarczej, ja nie chciałem i nie chcę mieć nic wspólnego z inwestowaniem. Ale powiem otwarcie: jeśli będzie odpowiednia regulacja prawna, natychmiast ujawnimy. Nie mamy nic do ukrycia.

Czyli nie jest Pan przeciwny tej propozycji?
Absolutnie nie. Zachęcam, aby pan Schetyna i opozycja również ujawnili majątki swoich współmałżonków, dzieci, rodziców.

Jakie są Pańskie prognozy dla polskiej gospodarki?
Dzieją się niesamowite rzeczy. Będziemy mieć najwyższy wzrost gospodarczy we wszystkich krajach OECD w latach 2019-2020. W Polsce, ze wszystkich krajów UE najszybciej zmniejsza się ubóstwo. Właśnie GUS ogłosił ogromny przyrost inwestycji w I kwartale tego roku - powyżej 20 procent. Poza tym pierwszy raz od 30 lat przestaliśmy być aż tak zależni od gospodarki niemieckiej. Zwykle było tak, że jak niemiecka gospodarka popadała w tarapaty, to my to bardzo mocno odczuwaliśmy po jednym czy dwóch kwartałach. Obecne spowolnienie gospodarki niemieckiej trwa już trzy kwartały, a prognozy dla naszej gospodarki są lepsze niż jeszcze kilka miesięcy temu. Z poziomu 3,5-3,6 podnosi się prognozy na 4,2 proc. PKB. Zatem nasz spadek z 5,1 do 4,2 proc. PKB byłby rekordowo niski w relacji do zmian w przypadku gospodarki niemieckiej. To świadczy o coraz wyższej dojrzałości polskiego modelu gospodarczego. O dojrzałości naszej polityki makroekonomicznej, między innymi przez impuls fiskalny, który zrobiliśmy w ramach naszej „piątki”.

Tak, ale mamy na głowie bardzo wysoki koszt programów socjalnych.
Spokojnie. Nasze wydatki socjalne w stosunku do PKB są na poziomie 21 proc. PKB. Dla porównania Francja czy kraje skandynawskie to ok. 30 proc., a Niemcy 25 proc. Tylko kraje o innym modelu, jak Chile czy USA, kraje o większym rozwarstwieniu społecznym, znacząco mniej wydają na cele społeczne. Kluczem naszej polityki jest to, że redukując nierówności społeczne, przyczyniamy się do wzrostu gospodarczego. I to jest doceniane przez ekonomistów m.in. Międzynarodowego Funduszu Walutowego i samej Komisji Europejskiej.

Tylko czy nie zwiększy to etatyzmu, nie uzależni od pomocy socjalnej?
Nie obawiam się o to. Prowadząc naszą mądrą politykę społeczną, daliśmy impuls do aktywizacji społecznej. Przywróciliśmy ludziom wiarę w państwo. Coś Państwu powiem. Przed chwilą wróciłem z terenów zagrożonych powodzią. W takich właśnie momentach, momentach dramatów życiowych współobywateli, widać najwyraźniej, jak bardzo ważne jest silne, sprawne i dobrze zarządzane państwo. Przez 30 lat panowała w Polsce doktryna, że państwo ma być słabe i siedzieć w kącie. Nie! Państwo ma być silne, bo musi pomagać i wspierać ludzi! W takich życiowych dramatach jak dzisiejsze powodzie w południowo-wschodniej Polsce, ale i na co dzień, np. w polityce rodzinnej. Więc nie mówcie mi proszę o etatyzmie czy pomocy społecznej, kiedy naprawiamy błędy III RP i budujemy państwo normalności i godności na co dzień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mateusz Morawiecki: Wybory zdecydują, czy chcemy Polski silnej, czy uległej - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska