Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzn zjada zazdrość, gdy coś im się nie udaje

Hanna Walenczykowska Fot. Piotr Szamocki
Wspina się Pani od...

O trudach wspinania się w skałach oraz górach wysokich rozmawiamy z ANNĄ PLEWIŃSKĄ, wiceprezeską Klubu Wysokogórskiego w Bydgoszczy.

<!** Image 2 align=none alt="Image 189661" >Wspina się Pani od...

...zawsze. Zaraził mnie tym mój tata. Każde wakacje spędzaliśmy w skałach, głównie w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Pierwszy raz wspinałam się, kiedy miałam 6-7 lat. Pamiętam, że wtedy dla małych dzieci nie było żadnego sprzętu. Miałam czarne korkery z uciętymi przednimi korkami. Uprząż wykonana była z taśm kupionych w Pasamonie. Przeszłam około 20 metrów ściany Okiennika.

Jakieś przerwy?

Tak. Na osiem lat. Miałam dwie operacje kręgosłupa. W trzeciej klasie gimnazjum przeszłam pierwszą. Po niej jeszcze trochę się wspinałam, ale okazało się, że mam złamany jeden implant. Musiałam przestać. Po 6 latach zaczęłam się wspinać z implantami, wtedy kolega z klubu zaproponował mi wyjazd na Mont Blanc. Byłam już spakowana, jednak lekarka powiedziała, że mój kręgosłup nie wytrzyma noszenia 10-kilogramowego plecaka. Nie pojechałam, ale dzięki tej lekarce dowiedziałam się, że implanty nie są mi potrzebne. Usunęłam je i po pół roku wróciłam do świata wspinaczki.

Z sukcesami?

Tak. Na przykład w Sokolikach, skałach granitowych, położonych za Jelenią Górą, pokonałam trudną i siłową trasę. Dopiero w szóstej próbie, bo pięć razy odpadałam od ściany tuż przed ostatnią spinką.

Jakie cechy charakteru są niezbędne?

Zawziętość i wytrwałość.

<!** reklama>

Mówią, że to męskie przymioty.

Dlatego wspinaczkę uprawiają najczęściej mężczyźni. To nawet ładnie wygląda, kiedy wspinają się bez koszulek i pokazują swoje mięśnie... Kobiety są jednak bardziej odporne psychicznie i... potrafią się poświęcać.

Czy na ścianie koledzy dają Pani fory?

We wspinaczce skałkowej nie ma różnic i dyskryminacji. Tutaj można być niezależnym i wspinać się indywidualnie. Istnieje jednak rywalizacja, bo mężczyźni bardzo źle przyjmują to, że kobiecie coś lepiej wychodzi.

Odczuwa wtedy Pani satysfakcję?

Trochę tak. Czasami bywam na podobnym do moich kolegów poziomie i mogę im dorównać. Mam ułatwione zadanie, ponieważ kobietom lepiej układa się ciało, dlatego łatwiej im pokonać najtrudniejsze odcinki. Poza tym, panie lepiej wybierają miejsca, w których trzeba postawić nogę, mają też bardziej rozciągnięte ciało. W ten sposób nadrabiają brak siły. Niektórych mężczyzn zjada wtedy zazdrość, że im się pewne rzeczy nie udają.

Ściga się Pani?

W regionalnych zawodach tak. Kiedyś, co mnie mocno zdziwiło, spotkałam się z dużą zawziętością dziewczyn. Okazało się, że kobiety ostrzej ze sobą rywalizują... Marzę o utworzeniu zespołu kobiecego w Tatrach, ale na razie jest to trudne do zrealizowania.

Co trzeba jeść, by dobrze się wspinać?

Bardzo potrzebne są węglowodany. Dzień trzeba rozpocząć od dobrego śniadania, czyli mieszanki płatków owsianych, kukurydzianych, musli z owocami i jogurtem naturalnym. Obiad powinien być lekkostrawny i sycący, na przykład makaron z kurczakiem i surówką. Na kolację jakiś serek, jajko.

Bez golonki, schabowego?

Oczywiście. Faceci to jedzą, a potem nie zawsze wszystko im wychodzi.

Ćwiczy Pani codziennie?

Nie. Obecnie jestem w Gdańsku. Wcześniej, w Bydgoszczy, dużo pływałam, jeździłam na rowerze i biegałam. Teraz czasami ćwiczę w domu, na przykład podciągając się na drążku lub wzmacniając siłę palców za pomocą tzw. chwytotablicy. Czasami chodzę na siłownię, wykonuję ćwiczenia, które mają poprawić moją wytrzymałość tlenową, a nie budować muskulaturę. Trzeba pamiętać o tym, że mięśnie są cięższe od tłuszczu i im jest ich więcej, tym więcej trzeba wnieść na szczyt.

Lubi Pani siniaki?

Nie. Lubię wspinaczkę, to prawie całe moje życie. Daje mi satysfakcję i uczucie wolności. Poświęcam się więc - w standardowe koszule nie wchodzę, bo mam większe bicepsy, szersze ramiona i ręce. Na plaży wyglądam źle. Nie mam długich paznokci, na dłoniach pojawiają się odciski, siniaki to standard po każdy wyjeździe. Przyzwyczaiłam się, mój mąż też.

Czego Pani nie toleruje?

Nie podoba mi się, że ludzie zaśmiecają góry i nie lubię ludzi nierozważnych, którzy za bardzo wierzą w swoje siły.

Boi się Pani wisząc nad przepaścią?

Nie tylko wtedy. Cały czas towarzyszy mi uczucie strachu. To jest bardzo pozytywny objaw, bo jeśli ktoś się nie boi, to znaczy, że coś z nim nie tak. Bardzo bałam się na ostatnim wyjeździe w Tatrach. Wspinałam się z tatą, przed nami była mokra ściana. Mieliśmy przejść dwa kominy z własną asekuracją. Z pierwszego komina wychodziło się na płytę ściany i wracało się do kolejnego komina. Myślałam, że tam jest kolejne stanowisko, ale okazało się, że nie. Czekało mnie jeszcze 8-9 metrów pionowego trawersu bez zabezpieczenia. To było naprawdę niebezpieczne i musiałam odczekać pół godziny, aby uspokoić się i przejść ten odcinek... Trzeba mieć wielki szacunek do gór! Tego nauczyłam się od taty.

Teczka osobowa

Anna Plewińska

  • Wiceprezeska Klubu Wysokogórskiego w Bydgoszczy
  • Dietetyczka
  • Absolwentka Akademii Medycznej w Bydgoszczy (obecnie Collegium Medicum UMK) - studiowała na Wydziale Nauk o Zdrowiu, specjalność: dietetyka.
  • W Akademii Morskiej w Gdyni studiowała na kierunku: usługi żywieniowe i dietetyka na Wydziale Towaroznawstwa.
  • Pierwszą wspinaczkę odbyła w wieku 6 lat w towarzystwie taty, dwóch sióstr i brata.
  • Najtrudniejsze trasy przeszła w Dolomitach, Tatrach, Sokolikach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska