Mieszkaniec gminy Lubicz ostatecznie dostał, ale po kieszeni. Sąd Okręgowy w Toruniu jego 2-milionowe powództwo wobec policji i prokuratury oddalił jako całkowicie bezzasadne. Za to obciążył go kosztami prawnika, reprezentującego śledczych, nakazując zapłacić mu 10 tys. 800 zł. Ale zacznijmy od początku...
Doznał rozstroju i cierpiał
Pan K., mieszkaniec pewnej podtoruńskiej miejscowości, pozwał Skarb Państwa - toruńską prokuraturę i Komisariat Policji w Lubiczu (obecnie w Dobrzejewicach) o okrągłe 2 miliony zł.
W uzasadnieniu pozwu podał, że bardzo dba o obejście i posadził kwiaty w przydomowym ogródku. W którymś momencie zaobserwował, że ktoś regularnie niszczy nasadzenia, dlatego zgłosił to do Urzędu Gminy. Niestety, policjanci w komisariacie Lubiczu odmawiali interwencji w sprawie.
Próbował interweniować u samego Zbigniewa Ziobry, ale minister sprawiedliwości jakoś nie zainteresował się tematem. Policja tymczasem tylko raz przeprowadziła swoje czynności, ale odmówiła wszczęcia śledztwa.
Pan K. wkroczył zatem na drogę sądową i zażądał drobnych 2 mln zł rekompensaty za to, że organa ścigania nie udzieliły mu ochrony, a on w związku z tym „doznał rozstroju zdrowia i cierpienia”.
Sprawa trafiła do I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Toruniu. To, co w jej trakcie ustalono, może zaskakiwać.
Zawiadomienie zza... krat
Po pierwsze, pan K. w przeszłości sam był na bakier z prawem. Zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia w postaci zniszczenia mu nasadzeń pan K. składał... w areszcie!
To tutaj musiał pofatygować się do niego policjant, by przyjąć formalnie zawiadomienie. Pan K. był akurat tymczasowo aresztowany. Funkcjonariusz skrzętnie spisał to, o czym pan K. zawiadamiał: że 6 lat temu sam zasadził kwiaty przy domu, które następnie mocno się rozmnożyły i rozrosły po terenie, w pasie 100 metrów przy jego posesji. I że jacyś „nieznani sprawcy” te kwiaty skosili, dokonując nie tylko strat o wartości około 1000 zł, ale narażając mężczyznę na stres.
A to był teren gminy!
Po drugie okazało się, że jeśli jakieś kwiaty skoszono, to nie z działki należącej pana K.
Po przyjęciu zawiadomienia w areszcie policjanci z Lubicza zabrali się za wyjaśnianie sprawy. Przesłuchali między innymi referenta ds. dróg i transportu w Urzędzie Gminy w Lubiczu. I dowiedzieli się, że - owszem - kwiaty jakiś czas we wskazanej okolicy skoszono, w pasie o faktycznej długości około 100 metrów, ale bynajmniej nie z działki pana K.! Grunt w całości należy do gminy i jest częścią pasa drogowego. Wykonywane na nim prace nie wymagały zgody pana K., ani też innych właścicieli domów obok.
Takie ustalenia panu K. się nie podobały. Stąd jego dalsze alarmowanie organów ścigania, a także pisanie do ministra sprawiedliwości. A wreszcie - sprawa sądowa.
Ma zapłacić za adwokata
Sędzia Elżbieta Stępniewicz z Sądu Okręgowego w Toruniu, wyrokiem z 17 grudnia 2019 roku, oddaliła żądanie zapłaty panu K. dwóch mln zł. Stwierdziła, że mężczyzna nie udowodnił, jakie to niby jego dobra osobiste i w jaki sposób zostały przez policję i prokuraturę naruszone.
Ponieważ mężczyzna chciał się sądzić, to poniósł tego konsekwencje. Sąd obarczył go kosztami zastępstwa procesowego strony wygranej, czyli Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej. Prawnikowi musi zapłacić, według stawki minimalnej, łącznie 10 tysięcy 800 zł.

szkolenie wojsko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?