Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milczenie wilków

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Takie odkrycia zdarzają nam się nie tylko w kinie. Że ten niby zły tak naprawdę nie jest wcale taki najgorszy, a ten niby kryształowy to - jak się bliżej przyjrzeć - wyjątkowa wredota. Że przy dzisiejszym szumie informacyjnym i sprycie różnych macherów od tumanienia publiki trudno powiedzieć, kto właściwie jest owieczką, a kto wilkiem. Kto się tylko na chwilę potknął, a kto ma w szafach masę trupów. Dokładnie o takich odkryciach opowiada nam „Angielska robota”.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Takie odkrycia zdarzają nam się nie tylko w kinie. Że ten niby zły tak naprawdę nie jest wcale taki najgorszy, a ten niby kryształowy to - jak się bliżej przyjrzeć - wyjątkowa wredota. Że przy dzisiejszym szumie informacyjnym i sprycie różnych macherów od tumanienia publiki trudno powiedzieć, kto właściwie jest owieczką, a kto wilkiem. Kto się tylko na chwilę potknął, a kto ma w szafach masę trupów. Dokładnie o takich odkryciach opowiada nam „Angielska robota”.

Bo choć to przede wszystkim przednio zmajstrowany kryminał o skoku na bank - gdzie idealnie wymiksowano i dowcip, i grozę, i napięcie - to jednak jest tu też pewna wartość dodana. Oglądamy Londyn lat 70., złote czasy, kiedy poprzednia rewolucyjna epoka zmieniła już obowiązujące wcześniej normy moralne i obyczaje, ale gdy nie ma jeszcze różnych hamulców lat 80., z AIDS na czele. No i obserwujemy szyderczo dwulicowych polityków, skorumpowanych policmajstrów, rozwiązłych purytanów, lewicowo-antyrasistowskiego guru, który jest zwyczajnym bandziorem podziwianym przez matołków, a w końcu rzezimieszków, którzy są zdecydowanie mniej straszni niż gęba, przyprawiana im zazwyczaj. Po prostu świat odwróconych znaków, czyli samo życie.

<!** reklama>Swoją drogą owych rzezimieszków trapi pewien syndrom znany od zawsze w każdym środowisku. Oto śledzimy perypetie grupki facetów, którzy robią małe rzeczy, bo do tego się nadają - ale jednocześnie ciągle wierzą, że tak naprawdę wielkie wyzwanie przed nimi. I kiedyś coś im się trafi. Zwykle na tej wierze się kończy, ale niektórym zdarza się, że pewnego dnia przychodzi to coś wielkiego. No i wtedy zaczynają się problemy, bo do wyzwania nie każdy dorasta.

Co ciekawe, „Angielska robota” to wariacja na temat autentycznego, bardzo tajemniczego skoku stulecia z lat 70. Pewnego dnia gromada złodziejaszków okradła skrytki bankowe. No i zrabowała, poza ogromną kwotą pieniędzy, również najróżniejsze cudeńka. W rzeczywistości wiele osób nigdy nie przyznało się do tego, co miało w skrytkach, twórcy filmu fundują nam więc różne rozważania - a to, że były tam zdjęcia kompromitujące rodzinę królewską, a to, że lista skorumpowanych gliniarzy. Liczba owych trupów w szafie robi się oszałamiająca, szczególnie że szaf tu wiele. Efekt jest oczywiście taki, że po skoku szczęśliwi złodzieje ścigani są przez kogo tylko można. Choć oficjalnie te ścigające ich wilki w skórach owieczek muszą milczeć.

„Angielska robota” jest już na ekranach od paru tygodni, ale trudno było nie zauważyć tego filmu, bo to jedna z ciekawszych wakacyjnych premier. Niby zwykła ballada o skoku, standardowo sklecona: montowanie grupy, sama operacja. późniejsze kłopoty. Tyle że tym razem zagrało tu wszystko. Od aktorów po muzykę.

„Angielska robota”, reż. Roger Donaldson

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska