Toruń stolicą dziewiarstwa
Centrum Targowe PARK przy ul. Bydgoskiej w ubiegłą sobotę przemieniło się w siedzibę miłośników dziergania i szydełkowania. Do Torunia zjechali się wystawcy z całej Polski, by zaprezentować swoje wyroby i zarazić swoją pasją tych, którzy się jeszcze wahają. Wśród 36 wystawców znaleźć można było nie tylko rękodzielnicze wyroby, ale przede wszystkim materiały do dziergania. Nie zabrakło włóczek, moteczków, guzików, szydełek czy drutów.
Na X edycję Drutozlotu przybył tłum. Trudno określić, ile osób się pojawiło. Na pewno setki. I choć wciąż wśród społeczności panuje brzydki stereotyp, że dziewiarstwem zajmują się głównie osoby starsze, na Drutozlocie odnosi się zupełnie inne wrażenie. W zdecydowanej większości przeważała obecność osób młodych. Nie zabrakło też dzieci i nastolatków, którzy byli bardzo zaciekawieni tym, co dzieje się wokół nich.
– Moja mama dzierga od kiedy pamiętam. Na Drutozlocie jestem pierwszy raz, ona była już w zeszłym roku. Przyjechałyśmy z Gdańska – mówiła „Nowościom” Natalia. – Mama robi na drutach, ja uczę się na szydełku. W zeszłym roku kupiła mi pierwsze, właśnie tutaj. Początki nie były łatwe. Nie jestem zbyt cierpliwa, ale gdy udało mi się wyszydełkować pierwszy wzór, wciągnęłam się. Teraz potrafię zrobić już czapki, skarpety, szalik. Nadal się uczę, czasem nie wychodzi.
Rękodzieło coraz bardziej doceniane
Ręcznie robione produkty są coraz bardziej doceniane. Wzrasta też zainteresowanie samodzielnym wykonywaniem tego typu rzeczy. Materiałów jest pod dostatkiem, zwłaszcza w internecie, gdzie znaleźć można poradniki, od czego zacząć, jakie materiały warto wybrać czy lepiej wybrać druty, czy szydełko.
– Dziergać nauczyła mnie babcia kilkanaście lat temu. Ona dziergała, bo chciała mieć fajne rzeczy, robiła to bardziej z potrzeby, ja to robię z pasji – opowiadała pani Edyta. – Niektóre rzeczy sprzedaję, inne zostawiam dla siebie. A dziergam wszystko – od ubrań, po maskotki. Mój pies ma nawet wydzierganą obrożę.
– A ja dziergam od prawie 40 lat. Robię i na szydełku, i na drutach. Zaopatruję całą rodzinę w różne rzeczy. Czapki, szaliki, komplety, skarpety. Wnuczkom wydziergałam nawet letnie sukienki – mówiła pani Krystyna. – Na razie nie dały zarazić się pasją, ale może kiedyś. Na Drutozlocie jestem trzeci raz, przywiozła mnie córka, która też dzierga.
Dzierganie nie musi być drogie
Miłośnicy dziergania i szydełkowania zaopatrzyć się mogli w najróżniejsze materiały. Niektóre z nich były bardzo drogie. Cena zależy od tego, z czego wykonano daną włóczkę, czy była ręcznie barwiona, skąd została sprowadzona… Niemniej przed rozpoczęciem nowej pasji nie trzeba się obawiać, że będzie to duży wydatek. Podstawowe materiały kosztują tylko zwykle kilkanaście złotych.
– Ceny są różne. Początkujący dziewiarz może zacząć np. od sznurka. Jego koszt w naszym sklepie to 15 złotych. Najpierw trzeba wyczuć, czy w ogóle będziemy zaciekawieni tworzeniem na szydełku, czy drutach. Początki nie są proste, często się nie udaje, trzeba zaczynać od nowa, ale w końcu to zaskoczy – opowiadała nam właścicielka Druciarni Mila. – Na sztywniejszym sznurku jest łatwiej. Wiadomo, że inne materiały dużo bardziej przyciągają wzrok, szczególnie te miękkie, wielokolorowe. Polecamy je jednak bardziej doświadczonym dziewiarzom.
Przechodząc między stoiskami wystawców, trudno było się nie zatrzymać przy każdym. Różnokolorowe włóczki aż kusiły. Niektórzy przykładali je do policzków, by sprawdzić miękkość, inni dotykali palcami. Nie brakowało także dyskusji, wymieniania się opiniami czy wiedzą. Żaden z wystawców nie traktował siebie jako konkurencji. Wszyscy podkreślali, że przyjechali tu się bawić, dobrze spędzić czas i celebrować pasję.
Szaleństwo dziergania
Odwiedzający mogli wziąć udział również w prowadzonych warsztatach, napić się kawy, zjeść posiłek przygotowany przez Koło Gospodyń Wiejskich czy po prostu poleżeć na kocu przed budynkiem Centrum Targowego PARK. Najbardziej czekano jednak na konkursy. Wtedy zapanowało czyste szaleństwo! W pierwszym konkursie wzięło udział osiem „szydełkar”, czyli kobiet, które uwielbiają szydełkować. Zadanie nie było łatwe. Każda z nich musiała wydziergać coś, co z Toruniem kojarzy się najbardziej – Katarzynkę. Udało się wszystkim!
W drugim konkursie udział wzięły cztery pary. Tym razem do akcji przystąpiły „druciary” i jeden „druciarz”. Usiedli obok siebie i czekali na ogłoszenie zasad. Niemałe zdziwienie kryło się na ich twarzach, kiedy doszło do nich, że muszę stworzyć jedność – związano im ręce. Jedna osoba miała do dyspozycji tylko jedną rękę. Wspólnymi siłami tworzyli pętelki, zaciskali je i krzyczeli w emocjach. Trzeci konkurs okazał się równie ciekawy. Osiem dziewiarek usiadło przed publicznością i dziergało z zamkniętymi oczami.
Podczas X Drutozlotu emocje sięgały zenitu. Nie odstraszył upał, nie odstraszył zaduch na wielkiej hali. Wszyscy chcieli dobrze się bawić i tworzyć wspomnienia. Hanna Maciejewska, Małgorzata Rak oraz Magdalena Małkiewicz, czyli organizatorki Drutozlotu, miały ręce pełne nie tylko roboty, ale i włóczek! Wszyscy czekają na kolejny Drutozlot i nie mogą się już doczekać, aż Toruń znowu przemieni się w stolicę dziewiarstwa.
Zobacz Q&A z Mandaryną !
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?