W środę pisaliśmy w „Nowościach” o facebookowej potyczce profesora Grzegorza Górskiego z Marcinem Czyżniew-skim, przewodniczącym Rady Miasta Torunia. Obaj adwersarze na poziomie, z akademickim cenzusem, więc typowego dla wielu internetowych „polemik” prymitywnego walenia na oślep grubym słowem tu nie ma, ale i tak miło nie było. Przypomnijmy: Grzegorz Górski opublikował obszerny wywód dowodzący, że cała awantura w Sejmie i wokół niego to nieudany pucz. Jest tam i Tim-mermans, i Wałęsa, Tusk, „żądni krwi puczyści”, Soros i nieznani sprawcy. Brakuje tylko rewanżystów z Bonn, ale pewnie na to przyjdzie pora. W sumie nic nowego, bo taka opowieść sączy się z prorządowych mediów, taka jest jedynie słuszna wersja prawdy w TVP. Pisowski lud to kupi. Nie takie rzeczy kupował.
Zobacz także: Miasto zbuduje boisko uczelni o. Rydzyka
Tylko że pucz to słowo, którego znaczenie powszechnie kojarzone jest z przemocą, łamaniem konstytucji, czynem przestępczym. Czyżniewski zapytał więc w swym komentarzu, czy w związku z tym prof. Górski poinformował już prokuraturę o próbie popełnienia przestępstwa, bo ma taki obowiązek. Górski odparował zdaniem: „poczekam, aż Pan złoży parę zawiadomień w znacznie mniej kabaretowych sprawach, niż ci finansowani przez Sorosa puczyści. (...) nie wątpię że wie Pan o wielu sprawach, które wymagają zawiadomienia”. Czyżniewski zareagował wezwaniem, by Górski publicznie wskazał, o jakich to niby przestępstwach wie, ale o nich nie powiadamia. Wymiana zakończyła się wspomnieniem o sądzie i szczerze mówiąc, może i dobrze by było, gdyby do takiego procesu doszło. Niepoważni ludzie niech sobie babulą, co chcą. Od ludzi poważnych oczekiwałbym tego, że wiedzą, o czym mówią, i potrafią wziąć za to odpowiedzialność.
Na tym tle bardzo mi się podoba postawa toruńskiego radnego PiS Jacka Kowalskiego, który w tych strasznych dniach podstępnego puczu opublikował na FB post o treści następującej: „Jarosław Kaczyński prawdziwy mąż stanu”. Proszę, radny wyraził, co chciał, i nikt się pewnie nie obraził. A niejeden pewnie się roześmiał.
Bo polityk musi być szczery. Przykład będzie z Bydgoszczy. Z wielką pompą ogłoszono tam jakiś czas temu powstanie Parlamentarnego Zespołu Miłośników Ziemi Bydgoskiej. Teraz okazuje się, że to ciało martwe. Szczerze opisał to Paweł Skute-cki, bydgoski poseł Kukiz’15: „Patrząc na to, co się dzieje w kontekście np. powołania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy, nasza skuteczność jest zerowa. Spotkaliśmy się chyba ze dwa razy (...). Z tego raz z wojewodą, a raz w jakiejś bydgoskiej fabryce, niestety, nie pamiętam jakiej, bo mnie na spotkaniu nie było”. Co się z wami dzieje, miłośnicy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?