Kilka tygodni temu pytaliśmy, ile TAK, czyli de facto miasto zapłaci Andrzejowi Szmakowi za kierowanie piątym już festiwalem piosenki, na którym gwiazdy scen i telenowel śpiewają filmowe przeboje. Nie powiedział. Odpuściliśmy na czas jakiś, licząc, że dyrektor sprawę przemyśli, rozważy, sprawdzi tam i ówdzie, przestanie się wygłupiać i informację poda. W ostatni wtorek „Nowości” jeszcze raz zwróciły się do TAK z uprzejmą prośbą o wysokość gaży. Niestety, i tym razem nam odmówiono. Rzecznik Agendy Przemysław Draheim objaśnił nam odmowę w taki oto stylowy sposób: „W związku z brakiem zgody pana Andrzeja Szmaka na podanie do publicznej wiadomości informacji na temat jego wynagrodzenia w ramach festiwalu i brakiem podstawy prawnej dotyczącej możliwości ujawnienia takiej informacji przez Toruńską Agendę Kulturalną, Toruńska Agenda Kulturalna nie udzieli takiej informacji”.
[break]
Przemysław Draheim to również człowiek sympatyczny, ale - z całym szacunkiem - dawno nie słyszałem z rzecznikowskich ust bardziej odstrzelonego od rzeczywistości tłumaczenia. Czy się pan Szmak zgadza, czy się nie zgadza, to nie ma żadnego znaczenia. Gdyby panowie Kubjaczyk z Draheimem złożyli się i postanowili zapłacić mu z własnej kieszeni, to nosa byśmy do tego nie wściubiali. Prywatne pieniądze - prywatna sprawa, proszę bardzo, dyskrecja zapewniona. Tu jest jednak sytuacja zupełnie inna, bo na tę gażę idą pieniądze toruńskiego podatnika, który ma prawo wiedzieć, co się dzieje z publicznym groszem, komu i jak miasto - zgodnie z przepisami - daje zarobić.
Rozumiem, że na punkcie festiwalu i festiwalowego honorarium Andrzej Szmak jest bardzo drażliwy, po jednym z moich wcześniejszych tekstów ciągał mnie nawet po sądach. Jednak w takich sprawach czyjekolwiek widzimisię nie ma nic do rzeczy.
Brak podstaw prawych? Bardzo ciekawa teza, tylko kompletnie nietrafiona. Uprzejmie informujemy więc TAK, że od trzynastu lat istnieje w Polsce Ustawa o dostępie do informacji publicznej, według której - nie tylko naszym zdaniem, o czym także pisaliśmy - tego rodzaju informacje są informacjami publicznymi. Od pięciu lat istnieje nowa Ustawa o finansach publicznych, która w artykule 33 przesądza o jawności gospodarowania publicznymi środkami. Po znajomości możemy jeszcze podesłać listę orzecznictwa krajowego i europejskiego dotyczącego między innymi jawności umów cywilnoprawnych, zawieranych przez instytucje publiczne z osobami prywatnymi.
Nie lubimy, gdy się nas zbywa, więc skoro znów nam odmówiono, jeszcze w ten sam wtorek wystąpiliśmy do TAK z formalną prośbą o kserokopię umowy TAK z Andrzejem Szmakiem na podstawie wspomnianej Ustawy o dostępie do informacji publicznej. TAK ma teraz dwa tygodnie. Poczekamy i do tematu w „Nowościach”
wrócimy.
Dobrze, a dlaczego dyrektora Kubjaczyka tak po ludzku mi żal? A dlatego, że kompletnie niepotrzebnie robił tajemnicę z tego, co żadną tajemnicą być nie powinno, bronił jej jak lew, był lojalny, a tymczasem Andrzej Szmak sam osobiście, w czwartkowej rozmowie z toruńską „Gazetą Wyborczą” poinformował, że gaża za festiwal wynosi 10 tys. zł brutto. Wot siurpryza.
Bardzo się cieszymy, że dyrektor artystyczny Szmak sprawę przemyślał i krótko po naszej ostatniej publikacji wykazał się obywatelską postawą i sekret swego honorarium odsłonił. Dziękujemy i prosimy o więcej.
A dyrektor Krystian Kubjaczyk razem z rzecznikiem Przemysławem zostali ze swą wielką tajemnicą na lodzie. Dyrekcji festiwalu i dyrekcji TAK życzymy dalszej owocnej współpracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?