Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minął tydzień: Optymistycznie pod koszem

Piotr Bednarczyk
Świetnie rozpoczęły sezon nasze ekstraligowe zespoły koszykarskie. Zarówno Energa, jak i Polski Cukier wygrały swoje dwa mecze.

Same koszykarki (jak i trener Elmedin Omanić) wprawdzie narzekają, że są jeszcze dalekie od optymalnej formy i nie grają dobrze, ale nie mam nic przeciwko temu, żeby narzekały tak dalej i dalej wygrywały. Zresztą to dobrze o nich świadczy, że wymagają od siebie więcej, mimo że mają komplet punktów. Z kolei nasi koszykarze mają za sobą dwa pewne zwycięstwa z Anwilem i Rosą. Jest to dorobek nie do przecenienia. Oczywiście sceptycy mogą zauważyć, że jest to dopiero początek sezonu, że jeszcze nie wszystkie drużyny poukładały swoją grę, ale... No, właśnie. Równie dobrze mógł nie poukładać tej gry Polski Cukier. On jednak wygrał dwa mecze. Taki dorobek już u progu sezonu to dla mnie korzyść podwójna. Po pierwsze - w walce o wejście do ósemki przyda się zaliczka z początku sezonu. Może się przecież przytrafić w jakimś momencie dołek formy, ale skoro drużyna będzie miała zapas punktów z pierwszych meczów, nie będzie miał on jakichś poważniejszych konsekwencji. Po drugie - dobry początek ma ogromną wartość marketingową. Zespół stworzony niemal od nowa był przecież jedną wielką niewiadomą. Nawet spragnieni meczów w ekstraklasie kibice po dwóch porażkach na „dzień dobry” mogliby stracić swój zapał i nowa hala w kolejnych spotkaniach świeciłaby na trybunach pustkami. A jest wręcz odwrotnie. Jeśli podopieczni Miliji Bogicevicia będą grali tak dalej, zainteresowanie będzie systematycznie wzrastało. I o to chyba chodzi.
* * *
Zastanawiam się, jak traktować - wydawałoby się - dość niechlubny pobyt w czwartej lidze piłkarzy Elany i pomału zaczynam skłaniać się ku temu, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ten zespół pewnie w obecnych realiach poradziłby sobie w trzeciej lidze, ale taki rok „oczyszczenia” może mu się przydać. Jest okazja, by uporządkować sprawy finansowe i ograć nieco młodzież. W tym przypadku może sprawdzi się powiedzenie, że czasami warto spaść na samo dno, żeby się od niego odbić. Wygląda na to, że Elana właśnie się odbiła i zaczyna wypływać.
* * *
Ważną informacją przy okazji toruńskiej rundy Grand Prix było przedłużenie umowy z BSI na najbliższe trzy lata. Obie strony dość długo się targowały. Nie ma się co dziwić, że władze Torunia nie chciały tym razem przepłacać. Sytuacja jest inna niż pięć lat temu, gdy podpisywano pierwszą umowę. Inne polskie miasta już się tak nie zabijają o organizację turniejów GP, bo niektóre (Leszno, Bydgoszcz) trochę się na tym sparzyły. Toruń w negocjacjach miał duże argumenty - turnieje zawsze były atrakcyjne, dobrze zorganizowane, odbywały się przy komplecie publiczności i dzięki dachowi nad Motoareną dawały gwarancję, że się odbędą bez względu na panującą pogodę. Dlatego, mając tyle asów w rękawie dobrze, że torunianie targowali się do końca.
* * *
Włókniarz Częstochowa i Wybrzeże Gdańsk nie dostaną licencji na przyszły rok. Nie dotrzymały obietnic, nie zrealizowały postanowień licencji nadzorowanej i mają za swoje. Polski Związek Motorowy musiał być wyraźnie poirytowany postawą częstochowian i gdańszczan. Gdy wymyślono wspomniane nadzorowane licencje niemal w całej Polsce wyśmiewano tę ideę i powątpiewano w jej sens. No i okazało się, że PZM został oszukany przez tych, którym naiwnie uwierzył. Nic więc dziwnego, że teraz musiał być konsekwentny. Inaczej skompromitowałby się na całego. Teraz do Enea Ekstraligi wejdzie zapewne GKM, co - nieskromnie przypominając - przewidziałem zaraz po tym, jak grudziądzanie odpadli w półfinale I ligi z Orłem Łódź. I jest to dla ekstraligi dobra wiadomość. Znając grudziądzkich działaczy nie wydadzą więcej pieniędzy, niż zdołają uzbierać. Żenujące sytuacje z Wybrzeżem i Włókniarzem raczej się więc nie powtórzą.
* * *
Polscy piłkarze pokonali Niemcy, co jest naprawdę wynikiem historycznym. Nie można, moim zdaniem, dyskutować - szczęśliwie czy nie, po prostu wygrali i nikt już im tego nie zabierze. Zresztą to trochę nasza wada - często zamiast cieszyć się, doszukujemy w różnych rzeczach drugiego dna. Co nas obchodzi bowiem, że Niemcy mają lekki kryzys? To ich problem, a nie nasz. We wtorek zaś, zaraz po meczu ze Szkocją, byłem niemal w euforii, że nasi walczyli do końca, wyrównali na 2:2, a Sebastian Mila przeprowadził tak genialną akcję, że gdyby nie spartolił jej na koniec Kamil Grosicki, wygralibyśmy 3:2. Mniej więcej jednak 20 minut po meczu przyszło otrzeźwienie - przecież straciliśmy w tym meczu dwa punkty. Tak jak z Niemcami - niedługo nikt nie będzie pamiętał, w jakim stylu zostało odniesione zwycięstwo, tak i ze Szkocją nieważne będzie, że o mało tego meczu nie wygraliśmy. Zdobyliśmy tylko punkt i skomplikowaliśmy sobie trochę sytuację w tabeli. Niemcy wygrają z nami w rewanżu i już nas będą mieli. Nie wygramy w listopadzie z Gruzją i - praktycznie - Irlandia „odrobi” nasze zwycięstwo z Niemcami. Tak więc nie jest wprawdzie źle, ale mogłoby być lepiej. Choć - spójrzmy na to z innej strony. Mogłoby być przecież dużo gorzej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska