Minął tydzień. Prezydent podpadł, Justyna biegła, Kazia zabrała

I wtedy okazało się, że został złożony wniosek (niekompletny) o odwołanie prezydenta w referendum.Na osiem miesięcy przed wyborami nie ma ono sensu, ale wniosku lekceważyć nie można. W końcu chodzi o prezydenta, który trzy razy wygrywał wybory i chce walczyć o kolejną kadencję. Wniosek złożył Ryszard Wiśniewski, w imieniu - jak mówił - bezdomnych, bezrobotnych i pokrzywdzonych. Nie chciał zdradzić, czym konkretnie prezydent mu podpadł. A podpadł - wiem to po rozmowie swego czasu z Ryszardem Wiśniewskim - nie oświatą, ale Romualdem Popławskim. Ten były wojskowy, jeden z najwierniejszych przybocznych prezydenta, jest dyrektorem Wydziału Organizacji i Kontroli Urzędu Miasta. Między odejściem z armii a nastaniem w magistracie prowadził interesy. Dotyczyły też Ryszarda Wiśniewskiego. Ponoć miały po tym zostać niezapłacone faktury, a pieniądze zamiast na nie, miały pójść na finansowanie jednej z kampanii prezydenta. Dyrektor Popławski zaprzecza i twierdzi, że jest czysty. Sprawa była w prokuraturze i sądzie, ale się nie przebiła. Ciąg dalszy mamy u komisarza wyborczego. Do niego trafił wniosek o referendum, teraz ponoć uzupełniany.

Całą sprawę komentował w swoim stylu prezydent Zaleski. Znów mówił o złych ludziach, którzy go nękają. To jedno z ulubionych sformułowań prezydenta o krytykach Cóż, Toruń to nie Korea Północna. Na sto procent wielbicieli umiłowanego przywódcy nie ma co liczyć. Ale też źli ludzie zawsze mają szansę. Tomasz Kruszyński słynął kiedyś w SLD z krytyki prezydenta. Teraz jako radny go wspiera i, choć to lewicowiec, likwiduje placówki oświatowe. W SLD wieść niesie, że po listopadowych wyborach ma szanse na stołek wiceprezydenta.

Co do stylu wprowadzania zmian oświatowych, to zasada w polityce niby jest prosta - trudne decyzje podejmuje się na początku kadencji. Albo w czasie jakiejś wielkiej imprezy sportowej, gdy ludzie żyją innymi emocjami. Mogą to być igrzyska olimpijskie. No, to w Toruniu propozycję prezydenta o zamiarze likwidacji DH i szkół na Bydgoskim koalicja PiS - SLD (poza Urszulą Polak, która ocknęła się, gdy ją uszczypnąłem - oczywiście niedosłownie) - Czas Gospodarzy „klepnęła” prawie idealnie w momencie, gdy Justyna Kowalczyk biegła w Soczi po złoty medal na 10 km klasykiem! I tylko te 15 tysięcy głosów społecznego sprzeciwu psuje efekt...

Co ciekawe, radni PiS zagłosowali przeciw dyrektor DH Annie Ciesielskiej, która w 2006 roku była kandydatką... PiS-u do sejmiku województwa. Jako jej przeciwnik i przedstawiciel pożądających budynku po DH harcerzy objawił się też Łukasz Rycharski. W 2011 roku był kandydatem na posła z listy PO. To też osobliwość, bo PO Domu Harcerza... broni. W 2011 roku Łukasz Rycharski popisywał się poparciem ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz, dziś marszałek Sejmu. Zachwalał go też publicznie jako człowieka o świetnych „wejściach” w Warszawie marszałek Piotr Całbecki. Czy więc nadzieja, że marszałek uratuje DH została dobrze ulokowana? Jeśli komuś mało kadrowych przekładańców, to napiszę jeszcze, że komendantką kujawsko-pomorskiej chorągwi harcerek Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej jest Joanna Górska-Szymczak. Zbieżność pierwszego z nazwisk nie jest przypadkowa - to córka PiS-owskiego wiceszefa Rady Miasta Grzegorza Górskiego.

Przed majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego uaktywnia się w wywiadach spadochroniarka z Warszawy, czyli Kazimiera Szczuka, „jedynka” na kujawsko-pomorskiej liście Europy Plus Twojego Ruchu. Zabrała głos w sprawie wyborów miss UMK. Kazi (nie będę pisał „pani”, bo to stygmatyzowanie), znanej z umiłowania tolerancji i wolności, wybory miss UMK się nie podobają i kojarzą się z burdelem. I zastanawia się, czy miarą sukcesu studentek startujących w wyborach miss będzie to, ilu profesorów zaliczy erekcję. Bez dwóch zdań - kampania przed eurowyborami zapowiada się ekscytująco!