- Po raz pierwszy miałam do czynienia z deską longboardową dwa lata temu - opowiada Anna Witkowska. - To świetny środek komunikacji do przemieszczania się po mieście, czyli tak zwany klasyczny cruzing. Wtedy chyba chwyciłam longboardowego bakcyla. Z kupnem własnego longboarda zwlekałam długo, bo nie jest łatwo wybrać typową deskę dla siebie. Do tego dochodzą oczywiście jeszcze środki finansowe. Uwielbiam snowboard, lubię wakeboard, a longboard jest dla mnie alternatywą na lato. Osobiście wrażenia są bardzo podobne, jeśli chodzi o cruzing i carving. Akurat te typy jazdy longboardowej przypadły mi do gustu. Jeśli ktoś raz poczuje tę prędkość, swobodę i pęd powietrza, zawsze będzie ich szukał.
Pomysł kalifornijskich surferów
Longboard to pomysł kalifornijskich surferów na bezwietrzne dni. Deska longboardowa istotnie różni się od zwykłej deskorolki - jest dłuższa i nieco wybrzuszona, ma stabilniejsze traki, większe kółka. Twardość kół i samego decka zależne są od typu jazdy. Dzięki tym rozwiązaniom można mknąć z dużą prędkością.
- Deska longboardowa daje wiele możliwości - kontynuuje Anna Witkowska. - Zjazdy z bardzo dużą prędkością, czyli downhill, gdzie prędkości na zawodach w Polsce dochodzą do 80 km na godzinę i więcej. Można też jeździć carvingiem, który polega na ostrych skrętach, np. od jednego krawężnika do drugiego. Im większa prędkość i dłuższy zakręt, tym przyjemniej. Popularny jest dance, czyli taniec na desce. Efektowne wyglądają różne ewolucje, które wymagają nakładu czasu i ćwiczeń. Cruzing to nic innego jak jazda przed siebie. Dobry sprzęt sporo kosztuje. Niezbędne są ochraniacze na łokcie, kolana, dłonie i kask na głowę. Bardzo odpowiada mi klimat imprez longboardowych, które są często organizowane w większych miastach. Można się tam wiele nauczyć, przetestować i wybrać odpowiednią deskę dla siebie oraz miło spędzić czas z ludźmi z pasją.
Anna Witkowska mieszka w Skępem, a na co dzień pracuje jako nauczycielka wychowania fizycznego w Zespole Szkół w Kikole. Jest miłośniczką wypraw wysokogórskich i sportów zimowych. - Moja przygoda z górami zaczęła się w klasie maturalnej podczas wyjazdu w Tatry - kontynuuje Anna Witkowska. - Wówczas góry mnie zafascynowały. Są mistyczne, urzekają pięknem i wielkością. W Tatrach jestem teraz kilka razy w roku. Teraz wybieram się tam w grudniu.
Kuszą górskie szczyty
Z czasem postanowiła poznać też inne górskie szczyty. Ma na swoim koncie Ałtaj na Syberii, Pireneje, Alpy Julijskie, Alpy Francuskie i Sierra Nevada w Hiszpanii. W Maroku zdobyła szczyt Atlasu Wysokiego - Dżabal Tubkal. Ostatnio próbowała wejść na Mont Blanc. Tego dnia z powodu złych warunków atmosferycznych żadna z ekip, które zmierzały w stronę szczytu, nie stanęła na górze.
Każdą wyprawę poprzedzają solidne przygotowania, bo nie można prosto z marszu wyruszyć w nieznane. Trzeba poznać chociażby panujące w danym kraju zwyczaje i zadbać o kondycję. Chodzenie po górach z ciężkim plecakiem to duże obciążenie.
- Z racji wykonywanego zawodu systematycznie dbam o kondycję. Pływam, jeżdżę rowerem i kila razy w tygodniu biegam. Zdecydowanie wolę sporty indywidualne, gry zespołowe jakoś nigdy mnie wciągnęły, ale to nie znaczy, że ich nie lubię.
Przygoda z górami nigdy się nie kończy, bo kuszą nowe wyzwania i miejsca, a przede wszystkim coraz wyższe szczyty. Pomimo, że każda wyprawa jest dużym obciążeniem dla organizmu, to po zregenerowaniu sił przychodzi ochota na kolejną wyprawę. - Góry uczą pokory i samodyscypliny. Zdobywanie szczytów to nieustanna walka ze swoimi słabościami. To chyba najbardziej mnie „kręci”. W moim grafiku przyszedł czas na Kaukaz. Od kilka lat chcę tam pojechać, ale znajduję się w innych miejscach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda mi się zrealizować to marzenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?