Zobacz wideo: Szacunek zbiorów zbóż, warzyw i owoców 2021
"Pewna grupa pracowników, w tym powód, nie podołała zadaniu przeorganizowania swojej pracy i jej dostosowaniu do nowych wymagań" - stwierdził sąd pracy w Toruniu, uzasadniając wyrok. Na jego mocy postępowanie o zapłatę 5000 zł zadośćuczynienia z tytułu dyskryminacji zostało umorzone, a w pozostałej części powództwo oddalono. Panu Leszkowi natomiast polecono zwrócić Miejskiemu Ośrodkiem Pomocy Rodzinie w Toruniu 2.700 zł tytułem kosztów procesu.
O co chodziło w tej głośnej przed laty w Toruniu sprawie? I co dokładnie ustalono w toku procesu, który toczył się w IV Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu? Wróćmy do początku sprawy, czyli do roku 2018.
Pozwał MOPR o dyskryminację. Niektórzy zeznawali na jego korzyść
W marcu 2018 roku opisaliśmy, jak pan Leszek, były pracownik MOPR w Toruniu pozwał pracodawcę do sądu pracy. Domagał się zadośćuczynienie za dyskryminacje, zarzucał przełożonym mobbing. Uczestniczyliśmy w rozprawie, na której zeznania zaczęli składać pracownicy ośrodka.
"Jako pierwsza, przez blisko 2 godziny, zeznania składała pani A. Podała kilkadziesiąt (sic!) przykładów tego, jak panie N. i W., przełożone pana Leszka, traktowały swojego podwładnego. Miały kpić z jego dysleksji ("On jest debilem, on jest upośledzony". "Kup se pan słownik", "Ja pana ze wszystkiego wyleczę", "Skoro Lechu skończył studia, to każdy skończy"), przyzwalać innym na złe traktowanie oraz prowokować trudne sytuacje" - relacjonowaliśmy.
"Jako jedyny z pracowników musiał prowadzić prywatny zeszycik, w którym notował wszystkie wyjazdy w teren i bilety. Mówił, że kazała mu go prowadzić pani kierownik W. Potem porównywała to z oficjalnymi zapisami. Nikogo innego tak nie kontrolowano" - zeznawała inna pracownica.
Pan Leszek miał też być m.in. odcinany od ważnych informacji, traktowany jako gorszy pracownik, a nawet - sekowany z powodu korzystania z WC - takie też sytuacje pojawiły się w marcu 2018 roku w zeznaniach świadków.
Polecamy
- Toruń. Z Urzędu Miasta odchodzi kolejny dyrektor. Ilu pracowników ubyło w ciągu roku?
- Toruń tonie w śmieciach! Oto zdjęcia mieszkańców. Radni apelują do prezydenta
- Dramat na budowie hali TZMO w Toruniu! Kto zawinił? 32-latek spadł z dachu
- Koniec Tesco w Toruniu! Sklepy zamykane i remontowane. Co z pracownikami?
Po trzech latach procesu: "powód przegrał proces w całości"
Proces trwał 3 lata. Dokładnie 29 marca br. sąd wydał wyrok. Umorzył postępowanie o zapłatę zadośćuczynienia z tytułu dyskryminacji (powód wycofał się w trakcie sprawy z tego zarzutu), oddalił powództwo w pozostałej części oraz zasądził od pana Leszka na rzecz MOPR w Toruniu kwotę 2.700 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.
Sąd przesłuchał wielu świadków, a analizie poddał też inne dowody - w tym opinię biegłych sadowych. Nie dopatrzył się w zachowaniu przełożonych i współpracowników znamion stosowania mobbingu wobec pana Leszka. W uzasadnieniu wyroku podał m.in., że "pewna grupa pracowników, w tym powód, nie podołała zadaniu przeorganizowania swojej pracy i jej dostosowaniu do nowych wymagań".
Za niewiarygodne, nieobiektywne i tendencyjne uznał sąd zeznania świadków, którzy obciążali przełożoną. Podkreślił za to jej wysoka kulturę osobistą, życzliwość, pomocność i profesjonalizm (ujęto to w uzasadnieniu orzeczenia). Sąd zwrócił uwagę na to, że "działania związane z nadzorem nad pracą powoda były odbierane przez niego jako napaść na osobę powoda".
Polecamy
Reakcja na wyrok. Rozstanie z prawnikiem. Brak apelacji
Od tego marcowego orzeczenia, nieprawomocnego, pan Leszek miał prawo się odwołać. Przed sądem pracy reprezentował go radca prawny Piotr Iwanicki. Czy w imieniu klienta wniósł apelację? -Nie uczyniłem tego, bo po tym, jak zapadł wyrok, nasza współpraca została rozwiązana. Być może pan Leszek skorzystał z pomocy innego prawnika lub też sam złożył odwołanie - mówi radca.
Skontaktowaliśmy się z panem Leszkiem. Przekazał nam, że nie wniósł apelacji i że rozdział swojego życia związany z MOPR-em uznaje za definitywnie zakończony. Opisywany wyrok zatem jest prawomocny.
Cała sprawa miała jednak swój ciąg dalszy na innej płaszczyźnie. Jak przekazuje dyrekcja MOPR-u, przed laty "efektem frustracji pracowników były szkalujące przełożoną wpisy na forum internetowym, anonimowa skarga rozesłana do lokalnych mediów oraz do władz miasta i województwa, jak również opisywany pozew sądowy. -Dbając o wizerunek swój i Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Toruniu przełożona, wobec której kierowano większość zastrzeżeń i którą szkalowano w mediach, wystąpiła z wnioskiem do Prokuratury Rejonowej w Toruniu w sprawie o zniesławienie - przekazuje Irena Urbańska, obecna dyrektor MOPR w Toruniu.
Jaki był tego skutek? -Prokuratura wystosowała akt oskarżenia do sądu karnego w Toruniu przeciwko innemu, byłemu pracownikowi ośrodka, który również brał udział w tym procederze. W efekcie oskarżony przeprosił przełożoną przed sądem oraz w mediach. Jest też zobowiązany do uiszczenia na jej rzecz 7000 złotych tytułem zadośćuczynienia i zwrotu poniesionych kosztów - kończy dyrektor Irena Urbańska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?