Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moja Przyjaciółka Krysia

Barbara Tobolewska
Krysia wraz z rodzicami  przed wojną w Wilnie
Krysia wraz z rodzicami przed wojną w Wilnie Nadesłane
Toruń, rok 1951. Na wydział filologii polskiej na UMK dostało się nas 36 osób. Tu był początek naszej znajomości, sympatii i ostatecznie przyjaźni… do końca.

9 marca 1990 roku.: - Halo! Krysiu! Dzwonię już dziś z życzeniami imieninowymi, bo za dwa dni jadę na pielgrzymkę do Rzymu. A więc: po pierwsze witaj w klubie emerytek, po drugie radosnego wypoczynku po latach pracy...,
[break]
Dwa dniu później. Właśnie wsiadłam do pielgrzymkowego autobusu, gdy przybiegł mój mąż z wiadomością, że… Krysia nie żyje!

Z Wilna do Gdańska

W 1945 r. rodzina Kamińskich - podobnie jak wielu rodaków z Wilna - postanowiła jechać do Polski. Proponowano Ziemie Odzyskane, konkretnie Szczecin. Ale najpierw w celu „rozeznania terenu” wyruszyły dwie siostry, z domu Kamińskie, z mężami. Przed wojną ktoś z nich był na wycieczce w Gdyni, więc najpierw nad polskie morze. Od razu panowie dostali pracę w stoczni i niewielkie mieszkanie w Gdańsku Oliwie. W ślad za nimi ruszyli: dziadek Klemens, Wacław i Anna Kamińscy z trzema synami i córką, czyli Krysią.
Jakiś czas mieszkali wszyscy w tym jednym mieszkaniu, co w tamtych latach nikogo nie dziwiło. Wreszcie rodzina Krysi dostała mieszkanie w Oliwie na ulicy Słonecznej. I to był do końca „słoneczny” adres. Otwarte serca, każdy z radością witany, nakarmiony, przytulony. Byłam tam wiele razy. Krysia w Gdańsku zdała maturę, ale na studia - do Torunia. To był rok 1951. Na wydział filologii polskiej na UMK dostało się nas 36 osób, a ukończyło 26. I tu był początek naszej znajomości, sympatii i ostatecznie przyjaźni … do końca.
Na pierwszym roku Krysia mieszkała z Bożeną Kinaszówną, ale ona po roku zrezygnowała i zrobiła karierę jako śpiewaczka operowa. Krysia zamieszkała więc z Hanią Januszkiewiczówną na Mostowej. Właściwie od tej pory byłyśmy nierozłączne. W tym małym pokoiku toczyły się rozmowy o Wilnie, o marzeniach, o życiu, latach okupacji, wreszcie o sympatiach. Krysia była „głodna życia”, niesłychanie spontaniczna, tryskająca humorem, gotowa zawsze na jakieś szaleństwo, na pomoc drugim. Razem byłyśmy w osadzie wioślarskiej AZS-u (czwórka za sternikiem), obie kochałyśmy się w siatkarzach (ale w różnych), więc dzielnie kibicowałyśmy chłopakom. Nawet razem dostałyśmy po ocenie niedostatecznej z gramatyki historycznej u p. prof. Turskiej (jedyna dwójka przez całe studia!). To był czerwiec 1953 roku. Potem wakacje, obozy sportowe, regaty.
We wrześniu przypomniałyśmy sobie o poprawce, jak już wywieszono listę z terminami. Ale żeby się przygotować, potrzebna była mapa z oznaczeniami dzielnic Polski i tamtejszych dialektów. Była tylko taka jedna w pracowni języka polskiego. Myśmy z Krysią przy pomocy butelczyny „dogadały” się z woźnym, który nam na niedzielę ułatwił „wypożyczenie” tej mapy. Uczyłyśmy się u mnie w domu całą niedzielę i jeszcze do późnej nocy. Krysia została, spałyśmy razem. Przebudzenie było dość szokujące, bo spadł na nas wielki obraz wiszący nad łóżkiem - poczet królów polskich. Wzięłyśmy to za dobrą wróżbę. W tamtych czasach, co jest zupełnie niezrozumiałe dla współczesnych studentów (wiem od wnuków), nie mieliśmy żadnych podręczników, skryptów. Wszystko było oparte na notatkach z wykładów i ćwiczeń.

Paczki z Oliwy

Mimo szalejącego stalinizmu dla nas to były piękne lata. Młodość, sport, fantastyczni wykładowcy z dawnej epoki (Górski, Hutnikiewicz, Turska), a także niebanalne indywidualności koleżanek i kolegów. Toczyły się niekończące dyskusje światopoglądowe, byliśmy pełni marzeń jak zmienimy świat, choć to były różne wizje.
Kiedy na III roku przyszło nam czytać bogaty zestaw literatury powszechnej, koledzy obliczyli, że wypadało po 312 stron dziennie przez cały rok. Trzeba było się dzielić - ja pierwszy tom, Krysia drugi i szczegółowe streszczenie. Pamiętam do dziś, że tak było z „Targowiskiem próżności” Williama Thackeray’a. Dopiero kilka lat temu przeczytałam to ponownie w całości. A zdawało się u prof. Hutnikiewicza. Wstyd nie umieć.
Pokoik na Mostowej stale tętnił życiem i nigdy nie zrozumiałyśmy, skąd koledzy z akademika wyczuwali termin kolejnej paczki z Oliwy. Mama Krysi przysyłała wspaniałe ciasta, różne smakołyki, ale ta wygłodniała brać szybko skonsumowała wszystko, a Krysia dzieliła się z każdym.
Pod koniec III roku studiów w życie Krysi wkroczył Zbyszek Skałecki. Pracował wtedy z moim ojcem i chyba u nas w domu się poznali. Zbyszek to prawnik, solidna firma, stateczny, powściągliwy, wyciszony, entuzjasta żeglarstwa. W zestawieniu z temperamentem Krysi - to dwa zupełnie odległe bieguny. A jednak. Przeżywałam wraz z nią kolejne etapy tej znajomości, wątpliwości, wahania temperatury uczuć. Pojechałam nawet do Gdańska potwierdzić przed rodzicami Krysi niewątpliwe walory Zbyszka.

Wiosna ślubów

Wiosna 1955 roku obfitowała w śluby, w perspektywie mieliśmy nakazy pracy, więc wiele par, aby być razem, decydowało się na szybkie śluby cywilne. Tak więc marzec i kwiecień były dość rozrywkowe. Krysia też tej presji uległa, aby zostać w Toruniu. Ja - jako singielka - wylądowałam w Częstochowie.
Krysia najpierw trafiła do szkoły i bardzo mi zazdrościła, że ja się w zawodzie nauczycielki od razu odnalazłam. To nie była jej bajka! Pracowała w różnych miejscach, aż wreszcie trafiła do gazet. W 1969 roku do „Toruńskiej”, a w 1980 roku do „Nowości”. Pracowała tutaj do przejścia na emeryturę. Cieszyła się nią zaledwie kilka tygodni.
Krysia miała dwie córki, Jolantę i Monikę. Życie jednak ciężko ją doświadczyło. Po 15 latach małżeństwa Zbyszek przegrał walkę z chorobą. Owdowiała w wieku 37 lat.
Często bywałam w Toruniu i zawsze brakowało nam czasu, aby obgadać wszystkie babskie sprawy, z których zwierzyć się można tylko przyjaciółce. Wiele razy opowiadała mi, ile satysfakcji daje jej kontakt z czytelnikami „Nowości”: jej przepisy kulinarne rodem z Wilna, porady dobrego człowieka w jej ulubionej rubryce: „Czytelnicy- redakcja”. Krysia miała niewyczerpane pokłady życzliwości i optymizmu. I wielkie, kochające ludzi serce szczególnie dla ludzi w potrzebie, tym, którym się w życiu nie poszczęściło, po prostu biednych. I to SERCE ją zawiodło! Zmarła pierwszego dnia podczas odwiedzin córki w Warszawie. Właśnie teraz mija 25 lat, jak odeszła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska