Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje trzy po trzy z plusem. Ale za to niedziela będzie nasza

Artur Szczepański
A mogło być tak pięknie... Już w poniedziałek podał się do dymisji minister Jurgiel, czyli jeszcze jedna ofiara europeizowania, na miarę PiS, oczywiście, naszego rządu. Minister rolnictwa odwołał się sam, choć był, według bliskich mu osób, najlepszym szefem tego resortu od czasów pierwszych apostołów, jak dodałaby Beata Mazurek, gdyby akurat nie była zajęta wkuwaniem na pamięć przekazów dnia dla mediów krajowych oraz zagranicznych.

I byłoby jeszcze piękniej, bo abdykacja ministra z zaklętego kręgu ojca Rydzyka jest dla mnie zawsze miłym i wystarczającym powodem do otwarcia butelki dobrego wina, gdyby nie czarny wtorek naszej reprezentacji.

Moje wielotygodniowe przygotowania, na które składało się: skandowanie patriotycznych haseł, wymyślanie układów choreograficznych na wypadek zdobycia gola, trenowanie lamentu na wypadek straty bramki, dobór odpowiedniego menu, lista win dostosowana do aktualnej sytuacji na boisku, okazały się, niestety, niewystarczającym zabezpieczeniem na mecz otwarcia z Senegalem.

Strzelenie sobie dwóch niezbyt ładnych bramek, przy niewielkim udziale przeciwników, było, tak-że dla mnie, lewaka, zbyt daleko posuniętą kurtu-azją z naszej strony

Przecież miało być zupełnie inaczej, to miał być pokaz profesorskiego kunsztu białej, bo polskiej cywilizacji, w buszu pełnym wałęsających się bez sensu tubylców z kokosem zamiast piłki. Przekonywali mnie o tym dość długo niektórzy rodzimi, przeważnie prawicowo nastawieni komentatorzy i prawie mnie przekonali. Owszem, brałem poprawkę nawet na to, że nasi w Polsacie grają lepiej niż w telewizji narodowej u Kurskiego, ale… Miało być pięknie i mądrze jak nigdy, a wyszło znowu głupio, czyli jak zawsze. Miało być, kochani, jak u Sienkiewicza w „Pustyni i w puszczy”, a skończyło się jak w „Sprzedawczyku” Beatty’ego (akurat tę lekturę gorąco polecam, zamiast bezsensownego śledzenia występów Arabii Saudyjskiej).

Strzelenie sobie dwóch niezbyt ładnych bramek, przy niewielkim udziale przeciwników, było, także dla mnie, lewaka, zbyt daleko posuniętą kurtuazją z naszej strony, nawet wobec niegdyś kolonialnie wykorzystywanych i bezlitośnie eksploatowanych przez Francuzów, osobników. Gdy mój znajomy doktor (ten od dzieci) zawył, jak nie przymierzając ranna gazela lub niegdyś Jan Rokita i zaraportował, osuwając się na fotel „Rodacy, Afrykanie nas leją”, wiedziałem, że czas zapomnieć o senegalskiej traumie i pomyśleć o niedzielnym starciu naszych z Kolumbią. Pogrążony w smutku i bólu wstałem i zaintonowałem znany starszym czytelnikom fragment szlagieru „ale za to niedziela, niedziela będzie nasza” i tego się trzymajmy, Rodacy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moje trzy po trzy z plusem. Ale za to niedziela będzie nasza - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska