Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje trzy po trzy z plusem. Historia ciasna, ale własna

Artur Szczepański
Mam już mocno, jak to się mówi, na pieńku ze środowiskami nacjonalistycznymi, co martwi jedynie moich dalekich krewnych spod Wodzisławia, którzy i bez reportażu w TVN czują unoszący się w okolicach smrodek faszyzmu. Ich troska pchnęła mnie do ogłoszenia wspólnej rodzinnej deklaracji, że pomimo rządów prawicy, w tym roku, podobnie jak i w latach poprzednich, nie będziemy obchodzić urodzin Hitlera. Bo wiemy nie tylko, jak to się zaczyna, wiemy też, jak to się przeważnie kończy nawet bez nowelizacji ustawy o IPN.

Nie dziwcie się więc, iż coraz częściej dochodzę do wniosku, że wolałbym, aby rodzima i rządząca prawica wypełniła swą umysłową pustkę (o tym więcej za tydzień) choćby alkoholem, miękkimi narkotykami, a nawet seksem, co stawiałoby nas przynajmniej w rzędzie krajów wesołych, na podobieństwo choćby Jamajki. Jak tu jednak być Jamajką, skoro zewsząd otoczyli nas ukraińscy banderowcy, rosyjscy imperialiści, niemieccy rewizjoniści, udający chadeków, francuscy syndykaliści, brukselscy lewacy, a ostatnio, nasi starsi przecież w wierze bracia, Żydzi i to z samego Izraela.

To drobinę za dużo, jak na europejski kraj średniej wielkości, nawet gdyby liczba otaczających nas nieprzyjaciół miała świadczyć, jak chce minister Jaki, o naszym wciąż rosnącym znaczeniu. Z Izraelem sprawa wygląda poważnie, bo, jak stwierdził jeden z moich stałych adwersarzy, napędzany siłą hejtu we wspaniałym, jak go określił, programie telewizji publicznej „Studio Polska”, nie będzie nam Mosiek pisał historii!

Pełna zgoda, szkopuł tkwi jednak w tym, że tym razem polska historyczna kosa, naostrzona w IPN, trafiła na kamień w postaci radykała Benjamina Netanjahu, nie mniej zajadłego prawicowca niż jego polscy odpowiednicy, pełniącego, na nieszczęście, obowiązki premiera. Nie mnie rozstrzygać, czy nowela ustawy o IPN, bo o nią chodzi, przywróci nam niesłusznie w wielu przypadkach utraconą cześć. Obawiam się, iż postawiony na jej straży prokurator to za mało, byśmy spojrzeli naszej historii prosto w oczy.

Czy starcie polsko-izraelskie, między nami prawicowcami, zapowiada się ciekawie? Mój dobry izraelski kolega, niejaki Avi - Żyd, niestety, i lewak - bez zahamowań sugeruje, iż ich premier, którego tak lubi, jak ja Zbigniewa Ziobro, to jeden z tych, z którymi lepiej coś zgubić niż znaleźć, a co dopiero wiązać z nim jakieś nadzieje. A może być jeszcze bardziej interesująco, gdy eurodeputowany Ryszard Czarnecki przybliży zagranicy w Brukseli definicje „szmalcownika” i jej związek z koleżanką, którą był uprzejmy tak nazwać. To się nazywa mieć swoje pięć minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Moje trzy po trzy z plusem. Historia ciasna, ale własna - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska