Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mord i wybuch na Dębcu: Tomasz J. usłyszał zarzuty, ale nie przyznaje się do winy

Norbert Kowalski, red
Tomaszowi J. zarzuca się między innymi doprowadzenie do zawalenia części budynku.
Tomaszowi J. zarzuca się między innymi doprowadzenie do zawalenia części budynku. Łukasz Gdak
Tomasz J. podejrzewany o dokonanie morderstwa i doprowadzenie do wybuchu w kamienicy na Dębcu, usłyszał w środę zarzuty. Prokuratura zarzuciła mu zabójstwo żony, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do zawalenia kamienicy. W czwartek sąd podejmie decyzję o ewentualnym areszcie dla Tomasza J.

Zobacz też: Wybuch na Dębcu: Kiedy pozostałe rodziny poszkodowanych otrzymają nowe mieszkania?

– Mężczyzna jest podejrzany o zabójstwo Beaty J., znieważenie jej zwłok oraz spowodowanie częściowego zawalenia budynku mieszkalnego, poprzez uwolnienie z instalacji wewnętrznej budynku mieszaniny gazowo-powietrznej. W ten sposób spowodował zagrożenie życia i zdrowia wielu osób, w następstwie czego nastąpił zgon 4 osób, 26 osób doznało uszczerbku na zdrowiu w różnym stopniu, a pozostali mieszkańcy budynku zostali narażeni na bezpośrednie niebezpieczeństwo utarty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – mówi prokurator Magdalena Mazur-Prus, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Przypomnijmy, że Tomasz J. został zatrzymany we wtorek w południe w Szpitalu Miejskim im. J. Strusia w Poznaniu. Zgodę na jego przesłuchanie wydali lekarze. To odbyło się w środę przed południem. Tomasz J. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz odmówił składania wyjaśnień.
Przesłuchanie odbyło się w jednej z sal szpitala. Udział w nim wzięli prokurator, Tomasz J. oraz jego pełnomocnik. Nieobecna podczas przesłuchania była pełnomocnik rodziny zamordowanej Beaty J., której nie pozwolono uczestniczyć w przesłuchaniu. Zostało ono jednak nagrane kamerą. - Wszystko wyglądało tak jak w prokuraturze z tą różnicą, że odbywało się w szpitalnej sali - mówi Magdalena Mazur-Prus. Dodaje także, że podczas przesłuchania nie było konieczności, by Tomasz J. miał założone kajdanki.

Zobacz też: Te historie wstrząsnęły Poznaniem

- To jest jeden ze środków przymusu bezpośredniego, a w tym przypadku nie było potrzeby, by go stosować - wyjaśnia prokurator Mazur-Prus.

Prokuratura już wysłała do sądu wniosek o zastosowanie wobec Tomasza J. tymczasowego aresztu. Chociaż początkowo mówiło się o tym, że posiedzenie aresztowe może się odbyć jeszcze w środę, ostatecznie odbędzie się ono w czwartek rano w szpitalu.

Decyzja o ewentualnym areszcie dla Tomasza J. musi zapaść do południa w czwartek. Wtedy minie bowiem 48 godzin od momentu jego zatrzymania. W przypadku zastosowania aresztu Tomasz J. zostanie przeniesiony na oddział szpitalny aresztu śledczego.

Wniosek prokuratury o tymczasowy areszt popiera mecenas Katarzyna Golusińska, pełnomocnik rodziny zamordowanej Beaty J.

–Uważam, że zastosowanie aresztu jest konieczne nie tylko z uwagi na surową karę, która grozi Tomaszowi J., ale także z obawy o ewentualne matactwo, utrudnianie postępowania, wpływanie na świadków czy nawet ryzyko ucieczki – mówi mecenas Katarzyna Golusińska.
Przypomnijmy, że do wybuchu w kamienicy na Dębcu doszło w niedzielę, 4 marca, nad ranem. Początkowo wszystko wskazywało na to, że doszło „jedynie” do eksplozji gazu. Dopiero następnego dnia wyszło na jaw, że przed wybuchem doszło do zabójstwa Beaty J., a zabójcą ma być właśnie jej mąż Tomasz. Późniejsza eksplozja prawdopodobnie miała na celu zatuszowanie zbrodni.

W małżeństwie Tomasza i Beaty nie układało się już od dłuższego czasu. Sama Beata od jakiegoś czasu była w bliskiej relacji z jednym ze swoich znajomych, który mieszkał w Anglii. Tam też mieszkał Tomasz, któremu w grudniu ubiegłego roku powiedziała, że chciałaby rozwodu. Jednak pozwu do sądu wnieść nie zdążyła.

Ponadto Beata J. obwiniała swojego męża o celowe spowodowanie wypadku samochodowego, w którym ciężko ranny został ich syn. Do zdarzenia doszło 1 stycznia tego roku. Beata mówiła swoim znajomym, że Tomasz chciał zabić ich syna, który obecnie wciąż przechodzi rehabilitację w jednym ze szpitali. Po tym zdarzeniu Beata wymieniła zamki w drzwiach. Tajemnicą pozostaje jak Tomasz J. dostał się do jej mieszkania w sobotę wieczorem, 3 marca. Nie wiadomo też, co dokładnie wydarzyło się w mieszkaniu od momentu jego pojawienia się do wybuchu w niedzielę rano. Pewne jest, że Beata została zamordowana, zaś jej ciało było bardzo okaleczone.

W niedzielę rano poznańskim Dębcem wstrząsnął potężny wybuch. Jeszcze tego samego dnia na miejsce katastrofy dotarli strażacy nie tylko z Poznania, ale i z Łodzi oraz Warszawy.Ze stolicy Polski przyjechała Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza "Warszawa-9". W zawalonej kamienicy pracowało 9 ratowników i 2 psy ratownicze z Warszawy. Ich fotografie prezentujemy w tej galerii.Kliknij i przejdź do kolejnego zdjęcia --->Źródło: TVN24

Poznań: Wybuch i zawalona kamienica na Dębcu. Straż pożarna ...

Prokuratura bada przyczyny katastrofy w Poznaniu - zobacz wideo:

źródło: TVN24/x-news.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mord i wybuch na Dębcu: Tomasz J. usłyszał zarzuty, ale nie przyznaje się do winy - Głos Wielkopolski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska