Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mrozińscy. Rodzina jak z nut

Redakcja
Siostra nazywa go sceniczną bestią, której nigdy dość artystycznych doznań. - Wyluzowany, ciągle w biegu, spóźniony, zagoniony... - opisuje brata. A zaczęło się tak spokojnie. 10-letni Marcin zaśpiewał „Kasztany”. Ludzie płakali.

Siostra nazywa go sceniczną bestią, której nigdy dość artystycznych doznań. - Wyluzowany, ciągle w biegu, spóźniony, zagoniony... - opisuje brata. A zaczęło się tak spokojnie. 10-letni Marcin zaśpiewał „Kasztany”. Ludzie płakali.

<!** Image 2 align=right alt="Image 145296" sub="Marcin Mroziński, inowrocławianin, absolwent Wydziału Aktorskiego Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w maju postara się wygrać dla Polski konkurs Eurowizji. Z jego „Legendą” będzie w Oslo folklorystycznie i romantycznie. / Fot. Archiwum rodziny Mrozińskich">Marcin Mroziński, inowrocławianin, od kilku dni jest nieuchwytny, jego komórka puchnie od SMS-ów. Telefonów raczej nie odbiera. Zrzuca to na siostrę - teraz jego najlepszą rzeczniczkę prasową. Nie jest w stanie udzielić tylu wywiadów, ilu chcieliby dziennikarze. Laureat krajowych przesłuchań do konkursu Eurowizji ma przecież na głowie nie tylko majowy koncert w Oslo. Niedawno brał udział w przesłuchaniu w Londynie. Tym razem chodziło o casting do kolejnego musicalu - „Nędzników” Wiktora Hugo. Spadkobiercy praw autorskich mieszkają właśnie nad Tamizą. Chcą osobiście wybrać odtwórców głównych ról. Marcin

wpadł im w oko.

Otrzymał propozycję kreowania dwóch postaci.

Ma już na swoim koncie sporo osiągnięć artystycznych. Świetnie się prezentuje w roli Raoula de Chagny w „Upiorze w operze”, musicalu pokazywanym od 2008 r. w warszawskim teatrze „Roma” - odbyło się już 500 przedstawień! W teatralnych kuluarach wciąż nie milkną głosy podziwu dla młodego człowieka, który tak konsekwentnie spełnia swoje marzenia...

<!** reklama>Podczas polskich eliminacji do konkursu Eurowizji na oryginalną piosenkę Marcina pt.

„Legenda”

(kompozytor Marcin Nierubiec, tekst Marcin Mroziński) swój głos oddał co trzeci telewidz. Zanim okrzyknięto sukces, Inowrocław na moment wstrzymał oddech. Rodzicom puściły nerwy. - Aż się popłakałem ze szczęścia - wspomina ten wieczór ojciec Marcina. - Otrzymaliśmy wiele gratulacji. Zadzwoniła nasza znajoma z Nowego Jorku, która śledzi karierę Marcina. Pół godziny rozmawialiśmy. Ona też się popłakała...

Pan Janusz chwali się sukcesami Marcina i całej rodziny. Niemal każdy może udokumentować zdjęciami, dyplomami, filmikami, wycinkami prasowymi. - Wszyscy jesteśmy muzykalni. Wzięliśmy nawet razem udział w teleturnieju „Rodzina jak z nut”. Zajęliśmy drugie miejsce. Choć, moim zdaniem, byliśmy najlepsi...

<!** Image 3 align=left alt="Image 145296" sub="Na scenie w Oslo Marcin wystąpi z dwiema solistkami z „Mazowsza” oraz trójką przyjaciół z Teatru Muzycznego „Roma” w Warszawie
/ Fot. Jarosław Antoniak, mwmedia ">Państwo Mrozińscy są rozpoznawani na ulicach Inowrocławia. Przyznają, że rozgłosem są ciut zmęczeni. - Telewizja spędziła u nas kiedyś aż osiem godzin - dziwi się pan Mroziński. - A telefonów nie nadążaliśmy odbierać... W niedzielę siedzieliśmy przed telewizorem jak zaczarowani. Żona po zakończeniu programu nie mogła się oderwać od okienka. Marcina pokazywały coraz to inne stacje.

Pani Maria wymienia wszystkie kanały, na których mignęła twarz syna...

- Widać, że rodzice żyją sukcesami dzieci - mówią inowrocławianie. - Gdy spotka się ich w mieście, w pierwszym zdaniu ponarzekają na zimę, a już w drugim informują, co słychać u Marcina.

Mama i tata wysłali na syna po jednym SMS-ie.

- Czuliśmy, że ten wieczór

przejdzie do historii

- cieszy się siostra laureata, równie utalentowana, Magdalena. - Dziękujemy za wsparcie i za każdy SMS. Według regulaminu, TVP brała pod uwagę tylko jeden SMS z jednego numeru telefonu. Dlatego 33,61 procent głosów oddanych na „Legendę” mojego brata można uznać za bezapelacyjną wygraną!

Marcin dostał się do polskiego finału dzięki tak zwanej dzikiej karcie. Ludzie nie pozwolili jego piosence odejść w niebyt. Dzika karta jest jak wariackie papiery. - Bo w przeciwieństwie do innych, nie miałem półtora miesiąca, a nieco ponad dwa tygodnie na przygotowanie się do finału, zaplanowanie akcji promocyjnej, zrobienie teledysku - mówi piosenkarz. - Na teledysk nie było ani czasu, ani pieniędzy.Znalazła się rada i na to. Przyjaciele bardzo się zaangażowali, pomogli i nawet w klipie wystąpili. To Patrycja Kazadi, Weronika Bochat i Maciek Radel oraz dwie solistki Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Ekipa pracowała za darmo. Zrozumiałem, że wokół mnie jest dużo bliskich osób i nie istnieją słowa: nie można, nie da się. Wszystko się da, choć przyznaję, ostatnio bardzo na gorąco.

Rzeczywiście. Czwartek - premiera na nowej scenie Teatru Muzycznego „Roma”. Spektakl z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów. Marcin śpiewa: „Piosenka jest dobra na wszystko, czyli nieobecni mają rację”. Wtorek - diagnoza lekarska, przewlekłe zapalenie oskrzeli. Antybiotyki, leki, dużo napojów. W łóżku poleżeć nie można. No bo kiedy? Przecież niedzielny finał zbliżał się ogromnymi krokami. Przygotowania odbywały się w atmosferze gorączkowej - dosłownie i w przenośni.

Utwór „Legenda” jest trudny, bardzo emocjonalny i dynamiczny.

- Nie mogę się oszczędzać. Tu trzeba się rzucić jak w ogień. Mam nadzieję, że w Oslo pójdzie sto razy lepiej niż w krajowym finale - mówi Marcin. - Za dużo problemów technicznych stanęło na drodze do wykonania tej piosenki perfekcyjnie. „Legenda” wymaga precyzji, nie możemy sobie pozwolić na to, żeby na przykład nie słyszeć muzyki albo siebie nawzajem. A to się, niestety, zdarzyło.

Marcina nie zawsze widać, czasem tylko go słychać, na przykład gdy dubbinguje. Najbardziej dumny jest z pewnego płaza. - Świetnie się bawiłem podkładając

głos żaby

w ostatnim kinowym hicie Disney’a pt. „Księżniczka i żaba”. Dubbingowanie jest trudne. Trzeba się dopasować do emocji bohatera, do rodzaju jego głosu, nauczyć się trafiać w sylaby postaci. I najważniejsze - przeżywać wszystko z bohaterem. Nieraz zdarza się, że płyną z moich oczu szczere łzy albo w studiu, przed mikrofonem, wybucham salwą prawdziwego śmiechu.

Pracuje siedem dni w tygodniu. Nieliczne „wolne” przesypia. Na słowa: „regularne posiłki” reaguje lekkim zdziwieniem. Częściej niż w rodzinnym Inowrocławiu, zobaczyć go można na warszawskich scenach bądź na ekranie, np.

w serialu,

z którym się związał „Na dobre i na złe”. Marcin mówi, że dopiero się rozkręca. Jest jak dobrze naoliwiona maszyneria: - Nie wiem, czy to, co robię, można już nazwać karierą. Spełniam swoje marzenia i tyle.

Sukces zawdzięcza rodzicom i starszej siostrze. Nigdy o tym nie zapomina. Rodzina jest na każdej premierze. - Po przedstawieniu „Upiór w operze” podszedł do nas Robert Leszczyński, juror „Idola”, w którym Marcin prezentował się dwukrotnie. Był zachwycony jego kreacją, gratulował nam syna... - wpomina Janusz Mroziński.

Rodzice myślami są już w Oslo, na finale Eurowizji. - Czy nas, nauczycielskich emerytów, będzie stać na taki wyjazd? - powątpiewa tata.

Marcin o wszystkim pomyśli (a jeśli nie on, to jego dobry duch, Magda), ale za chwilę, bo teraz musi poćwiczyć. - Czasem współczuję sąsiadom. Śpiewam pod prysznicem, w kuchni, rano i przed snem... Nikt się jeszcze nie skarżył, więc chyba nie jest aż tak źle...Śpiewającym aktorem pozostanę, ale chcę nagrywać płyty. Zapewne przemycę do muzyki odrobinę aktorstwa, lecz niewiele... Doprawię do smaku.

Warto wiedzieć

Eurowizja

W 1956 r. każdy kraj przedstawił dwie piosenki, w następnych latach zawsze jedną. Bezpośrednio po prezentacji w każdym z uczestniczących w konkursie krajów następuje głosowanie. System głosowania telefonicznego wprowadzano w 1997 r.

W latach 1966-1972 oraz 1977-1998 wykonywanie piosenki w języku ojczystym było obowiązkowe. W 1999 r. przywrócono całkowitą dowolność wyboru języka, co znacząco zmieniło oblicze konkursu i z pewnością zatarło narodowy charakter wykonań.

Europejska Unia Nadawców, pomysłodawca i organizator Eurowizji, proponuje także: Konkurs Eurowizji dla Młodych Muzyków, Konkurs Eurowizji dla Młodych Tancerzy, Konkurs Eurowizji Piosenki Dziecięcej.

Laureaci: 7 razy Irlandia; 5 razy: Francja, Luksemburg i Wielka Brytania; 4 razy: Holandia, Szwecja; 3 razy: Izrael; 2 razy Dania, Hiszpania, Norwegia, Szwajcaria, Włochy; raz: Austria, Belgia, Estonia, Finlandia, Grecja, Jugosławia, Łotwa, Monako, Niemcy, Turcja, Ukraina. Hity Eurowizji: „Waterloo” Abby „Ne partez pas sans moi” Céline Dion, „To nie ja” Edyty Górniak.

Zasady konkursu: piosenka nie może trwać dłużej niż 3 minuty, ma mieć oryginalny tekst i muzykę. Na scenie nie może być więcej niż 6 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska