Na Bydgoskim Przedmieściu chwycą za grabie i łopaty

Jak już wcześniej informowaliśmy, na Bydgoskim Przedmieściu rozpoczyna działalność grupa społecznych ogrodników miejskich. Młodym ludziom zależy na tym, aby w miejscu zadeptanych i „zaminowanych” zieleńców na wyrost nazywanych trawnikami, pojawiły się rośliny. Ogrodnicy zgłosili się do magistrackiego Wydziału Środowiska i Zieleni, gdzie dostali zgodę na zagospodarowanie dwóch trawników: na rogu ul. Bydgoskiej i Sienkiewicza, oraz przy Sienkiewicza, obok dawnej szkoły pod nieczynnym od lat zegarem. Szable w dłoń, a raczej łopaty motyki i grabie, chwycą w sobotę o godzinie 11. Każda osoba chętna do pomocy będzie mile widziana, roboty starczy dla wszystkich.

- Najpierw oczyścimy teren, później wysypiemy nową ziemię i ogrodzimy całość wyplecionym na miejscu z witek płotkiem - mówi Agata Skupniewicz z Fundacji toDO, która stoi za tym zielonym poruszeniem.

**Czytaj też:

**

Organizatorzy przygotują ziemię i rośliny, będą również mieli narzędzia. „Park maszynowy” jest jednak dopiero rozbudowywany, jeżeli ktoś z zainteresowanych udziałem w akcji posiada łopatę lub grabie, dobrze zrobi zabierając je z sobą. Społeczni ogrodnicy będą się zbierali w sobotę o godz. 11 obok kwiaciarni na rogu ul. Sienkiewicza i Bydgoskiej. Później na pewno będzie ich widać, więc jeżeli komuś ta godzina nie będzie odpowiadała, może dołączyć później.

Dwa skwery na Bydgoskim Przedmieściu będą pierwszymi w Toruniu oficjalnymi ogródkami społecznymi. Ich twórcy będą musieli je nie tylko oczyścić i obsadzić, ale również utrzymać, co z pewnością będzie najtrudniejszym zadaniem. Osób, które mają serdecznie dosyć zaśmieconych i zadeptanych trawników, gdzie więcej jest psich odchodów niż trawy, w Toruniu jednak nie brakuje. Praktycznie nie ma dnia, abyśmy nie odbierali telefonów w tej sprawie.

Przeczytaj także: Zamkniętą Polną można objechać krótszą trasą

Wierzymy zatem, że chętnych do pomocy i tych, którzy uszanują owoce pracy zapaleńców, nie zabraknie. Wtedy będzie można mieć nadzieję, że idea ogródków trafi również na inne osiedla, gdzie już od dawna działa miejska partyzantka ogrodnicza. Inicjatywa szlachetna, ale w toruńskich warunkach skazana w większości na niepowodzenie.