Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na izbę wytrzeźwień z trzema zerami

Michał Malinowski, Marek Nienartowicz
Dariusz Bloch
Historię jak z Kafki przeżył w Toruniu Józef Sobczyk z Kielc. A wszystko wydarzyło się podczas wyprawy do Władysławowa po ryby na świąteczny stół.

- Mam znajomych w Toruniu i dotąd miałem same fajne skojarzenia związane z tym miastem. Za sprawą toruńskiej policji to się zmieniło - mówi pan Józef.

Wybrał się z kolegą do Władysławowa na połów dorsza na świąteczny stół. W drodze powrotnej w Brzozie pod Toruniem zatrzymali się w jednym z barów na obiad.

- Zamówiliśmy po żurku. Gdy go zjedliśmy, chcieliśmy wziąć jeszcze drugie danie. Właściciel baru powiedział jednak, że najpierw mamy zapłacić za zupę. Odpowiedzieliśmy, że zrobimy to po zjedzeniu drugiego dania. I tu zaczęła się cała ta absurdalna sytuacja - podkreśla kielczanin.

Przyjezdni spierali się z właścicielem baru, aż ten wezwał policję. Józef Sobczyk zaznacza, że nie było mowy o wymiganiu się od zapłacenia 13 złotych za zupę.

- Przyjechało dwóch policjantów. Poprosili o dokumenty. Nie miałem ich przy sobie ani ja, ani kolega, bo zostały w samochodzie. Policjanci w to nie wierzyli. Zrewidowali mnie, ale dokumentów nie znaleźli. Podałem nazwisko i poprzez swoje systemy policjanci sprawdzili, że jestem w porządku. I mój samochód też. Zrobiło się jednak nieprzyjemnie. Może dlatego, że powiedziałem policjantom, że powinni dać mandat właścicielowi baru za bezsensowne ich wezwanie. W końcu usłyszałem, że jestem „na bani”. Odpowiedziałem, że ostatni raz alkohol piłem miesiąc temu. Gdy zaproponowano mi dmuchnięcie w alkomat, bez problemu się zgodziłem. Wyszły trzy zera. Mimo to policjanci dalej twierdzili, że niby dziwnie się zachowuję i powiedzieli, że zabierają mnie do izby wytrzeźwień - opowiada Józef Sobczyk.

Jak mówi, na ulicy Kasztanowej w Toruniu miał szczególną okazję zobaczyć, jak wygląda izba wytrzeźwień, bo w Kielcach taką placówkę zlikwidowano.

- Gdy tam wszedłem, bardzo ładna i sympatyczna pani zapytała mnie, czy będę dmuchać w alkomat. Odpowiedziałem, że nie ma problemu i dodałem, że od razu może wpisać trzy zera. I wyszły trzy zera. Policjanci dalej nie dowierzali i rzucili do obsługi izby: „to co, bierzemy go na krew”. Widząc zaskoczenie personelu, w końcu odpuścili - mówi Józef Sobczyk.

Kielczanin liczył, że w tej sytuacji policjanci odwiozą go do Brzozy. Odmówili i stwierdzili, że musi radzić sobie sam. - Poszedłem na postój taksówek. Jeden z taksówkarzy, gdy opowiedziałem, co się stało, zawiózł mnie za darmo do Brzozy. Niestety, kolegi i samochodu tam nie było - dodaje Józef Sobczyk.

Kielczanin w końcu pociągiem ruszył do domu. - Ten pan faktycznie został do nas doprowadzony - mówi Danuta Gadziomska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Edukacji i Profilaktyki Uzależnień, w skład którego wchodzi izba wytrzeźwień. - Po badaniu okazało się jednak, że jest trzeźwy, w związku z czym nie widzieliśmy powodu, dla którego dalsze przetrzymywanie miałoby sens.

Sprawą zainteresowaliśmy policję.

- Komendant miejski policji w Toruniu  zlecił czynności wyjaśniające w tej sprawie, aby stwierdzić, czy funkcjonariusze przeprowadzając tę interwencję, postąpili słusznie - mówi Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy toruńskiej policji. - Jeśli potwierdzi się, że policjanci nieprawidłowo wykonali swoje czynności, wówczas poniosą konsekwencje dyscyplinarne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska