Na Rudackiej czas się zatrzymał

<!** Image 3 align=none alt="Image 208620" sub="Ubikacje, choć mamy już XXI wiek, wyglądają jak w XIX stuleciu
[Fot.: Sławomir Kowalski]">
Wygląda na to, że historia ludzi, którzy za progiem swojego domu cofają się do XIX wieku, zaczyna zmierzać ku szczęśliwemu zakończeniu. Jej bohaterowie dowiedzieli się o tym jednak dopiero od „Nowości”.

- Od lat chodzimy, prosimy, pytamy i niczego doprosić się nie możemy - mówią zdesperowani lokatorzy domu przy ul. Rudackiej 31 w Toruniu. Pod dachem należącej do miasta wiekowej nieruchomości mieszka tam sześć rodzin. Bez wodociągu i kanalizacji, ale za to z bajorem zamiast podwórza, przez które trzeba brnąć za każdym razem, aby ze stojącego na zewnątrz kranu nabrać wody, bądź dostać się do sławojki. Historia jakby żywcem z XIX wieku wzięta, ale tocząca się tuż obok placu budowy supernowoczesnego toruńskiego mostu, już na naszych łamach gościła, dzięki czemu zresztą podobno udało się ją ruszyć nieco z miejsca. Przynajmniej chwilowo.<!** reklama>

Po naszych artykułach wysłannicy Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej mieli ocenić, czy dom przy Rudackiej 31 można będzie podłączyć do sieci wodociągowej. Przybyli, ocenili i stwierdzili, że tego nie da się zrobić.

- W marcu byłam u dyrektora ZGM i usłyszałam, że to będzie zbyt drogie - mówi Mirosława Paluszkiewicz. - Zapytałam go wtedy, czy wyobraża sobie, co to znaczy chodzić na zewnątrz do toalety przy kilkunastostopniowym mrozie, czy wyobraża sobie życie bez ubikacji i wody w kranie. W odpowiedzi usłyszałam, że to inna sprawa, bo on ma dom...

Lokatorzy budynku bez wodno-kanalizacyjnych dobrodziejstw techniki mówią, że na tym ich problemy się nie kończą. Od lat wydeptują ścieżki do ZGM-u, gdzie - jak opowiadają - są na ogół zbywani. Nie mogą się doprosić, by administratorzy zabezpieczyli szambo (było otwarte, gdy kilka miesięcy temu pojawiliśmy się na Rudackiej pierwszy raz, tak samo wyglądało, kiedy trafiliśmy tam wczoraj), mają kłopoty z tym, aby gospodarze zadbali o terminowe oczyszczenie tego szamba.

- Ile ja proszę, by naprawili trzy schody! Nie chodzi mi o całe, ale tylko o trzy najbardziej zniszczone! Już kiedyś z nich spadłam - skarży się Krystyna Nowakowska. Kobieta chodzi o kuli, w ten sposób wspina się po stromych schodach do swojego mieszkania na poddaszu. W ten sposób, o ile rodzina bądź sąsiedzi nie są akurat w stanie pospieszyć z pomocą, musi również targać wiadra z wodą.

Na radykalną poprawę warunków nie ma szans, jak usłyszeliśmy w ZGM-ie, jest to technicznie niemożliwe, choćby dlatego, że lokale są zbyt małe, by stworzyć tam łazienki. A na co jest nadzieja? Mieszkańcy tego nie wiedzą, narzekają, że ZGM skąpi im informacji. Te, które nam się udało zdobyć ludzi z Rudackiej wprawiły więc w zdumienie, tym razem dość pozytywne.

- Chcemy pomóc i poprawić warunki życia mieszkańcom nieruchomości - deklaruje Karolina Wojciechowska, rzeczniczka toruńskiego ZGM-u. - Niestety, aspekty techniczne nie pozwalają na wykonanie tak dużego remontu. Naprawimy natomiast drzwi wejściowe do budynku (od strony ulicy i podwórza), wykonamy oświetlenie nad drzwiami wejściowymi do budynku oraz zabezpieczymy elementy instalacji elektrycznej. Jednocześnie w związku z brakiem możliwości wykonania instalacji wodno-kanalizacyjnych, a tym samym poprawy warunków lokalowych, nieruchomość przy ul. Rudackiej objęta została planem wykwaterowań. Pierwsze wykwaterowania lokali mieszkalnych planowane są jeszcze w tym roku.