Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na scenie Teatru Horzycy znów męsko-żeńskie sprawy

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Zgodnie z tytułem to spektakl o miłości. O miłości? Może raczej o pogoni za nią, jej utracie i ciągłym niedostatku.

Zgodnie z tytułem to spektakl o miłości. O miłości? Może raczej o pogoni za nią, jej utracie i ciągłym niedostatku.

<!** Image 2 align=none alt="Image 191441" sub="Od lewej: Paweł Kowalski, Matylda Podfilipska, Sławomir Maciejewski i Anna Magalska-Milczarczyk
Fot. Grzegorz Olkowski">

Dwaj mężczyźni, dwie kobiety. Pierwszy z mężczyzn zdradza swoją żonę z żoną drugiego. Zdradzani są nieszczęśliwi, ale czy zdradzający ostatecznie osiągają szczęście? <!** reklama>

Sztuka Larsa Noréna jest kolejną na podobny temat w repertuarze toruńskiego teatru, po m.in. „Ślubuję ci miłość i wierność” oraz „Plaży”. To zresztą kolejna część cyklu „Męskie-żeńskie” w Teatrze Horzycy. I - pewnie nieprzypadkowo - owe męsko-żeńskie relacje widziane są w tym cyklu głównie z perspektywy ludzi doświadczonych.

Sztukę Noréna wyróżnia zwięzłość, ogromny ładunek emocji zawarty w strzępach rozmów, niedopowiedzeniach, błahych zdaniach o kawie, soku, urządzaniu pokoju, choć oczywiście nie tylko. Z lakonicznych wypowiedzi nie dowiemy się wiele o statusie zawodowym i materialnym bohaterów. Ale dowiemy się, że oba małżeństwa się rozpadają. Że pierwsze chciało mieć kolejne dziecko, ale żona już żyje innym, pozamałżeńskim życiem. Że drugie małżeństwo bezskuteczne stara się o potomka i myśli o adopcji. Że są zdrady, odchodzenie, ale nie całkiem (jak w „Scenach z życia małżeńskiego” Bergmana, których bohaterowie po rozstaniu co jakiś czas się spotykają). Gdy zdradzająca opuszcza swojego męża, mówi, że czuje się, jakby ją obdarto ze skóry. Gdy zdradzający po latach spotyka byłą żonę, budzi się w nim tęsknota. Ona jedna, porzucona niegdyś, wydaje się być wreszcie szczęśliwa - w ramionach piątego. Ale czy jest, czy tylko usiłuje? - Pogodziłam się - mówi. I nie wiemy, czy pogodziła się z tym, że nie ma dzieci. Czy z tym, co się dzieje między ludźmi, niespełnieniem, rozczarowaniem, bólem.

Jak ten kameralny dramat pokazano na toruńskiej scenie? Znów za scenografię mamy tu - jak m.in. w „Ślubuję ci miłość i wierność” czy „Pakujemy manatki” - krzesła, na których siadają bohaterowie, przemieszczając się z jednego na drugie. Tym razem krzesła ustawiono w kwadrat, a widownia siedzi wokół kwadratowej sceny, więc, jak zapowiadała reżyserka, najlepiej byłoby obejrzeć spektakl czterokrotnie, bo z każdej strony jest inny. Świetlny kwadrat pojawiający się na podłodze (przypomina się inscenizacja jednoaktówek Becketta sprzed kilku lat), po którym chodzą postaci, ma być może symbolizować zmiany w ich życiu, które w gruncie rzeczy do niczego nie prowadzą, ale jest chyba zbytecznym dodatkiem. I tak cały ciężar zbudowania napięcia spoczywa na aktorach, którzy wychodzą z tego zwycięsko. Zwłaszcza poruszająco swą postać buduje Anna Magalska-Milczarczyk jako zdradzana, bezdzietna kobieta.

Właśnie dla aktorów warto na ten spektakl pójść. Co chyba jednak należy odradzić bardzo młodym widzom. Tym, którzy jeszcze mają złudzenia.

  • Lars Norén, „O miłości”, przekład: Elżbieta Frątczak-Nowotny, reżyseria, scenografia, opracowanie muzyczne: Iwona Kempa.
  • Polska prapremiera: 16 czerwca 2012 r., Teatr im. Wilama Horzycy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska