Pani Agnieszka z Torunia kilka dni temu źle się poczuła. Zaniepokoiła się, bo ma cukrzycę i nadciśnienie. Nie chcąc ryzykować w pierwszym rzędzie skorzystała z teleporady w swojej przychodni. Lekarz wystawił jej receptę na dodatkowy lek i uspokoił kobietę. Ból i zawroty głowy jednak nie ustępowały, a wieczorem jeszcze się nasiliły. Mąż zawiózł 55-latkę na Bielany, na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Polecamy
- Nie miałam pojęcia, że wrócił ten sam koszmar co przed pandemią. Ludzi było bardzo dużo, nie wszyscy zachowywali wymaganą odległość od siebie – opowiada Czytelniczka. - Spędziłam tam ponad trzy godziny, żeby z niczym pójść do domu. Wszystko – łącznie ze skierowaniami na badania – mam załatwić w swojej przychodni.
Pani Agnieszka twierdzi, że nie wszyscy pacjenci wyglądali na takich, co potrzebują pilnej pomocy.
- Oczywiście nie jestem lekarzem i nie badałam ich. Ale jeśli ktoś przez kilkadziesiąt minut w kolejce do badania rozmawia przez telefon, wypisuje SMS-y i śmieje się do rozpuku, to nie wygląda raczej na ciężko chorego. A tak było z młodą dziewczyną, która była na SOR-ze w tym samym czasie co ja – dzieli się swoimi spostrzeżeniami nasza Czytelniczka.
Janusz Mielcarek, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu przyznaje, że ruch na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym jest tak samo intensywny jak przed atakiem koronawirusa.
- Liczba zgłaszających się pacjentów jest obecnie porównywalna z tą przed pandemii. Dziennie jest to około 100 osób – informuje dr Mielcarek. - Nadal utrzymane są zasady przyjmowania pacjentów wprowadzone na czas pandemii: chorzy z podejrzeniem infekcji kierowani są do osobnego wejścia, a od wszystkich pacjentów zbierany jest wywiad epidemiczny, mierzona jest temperatura. Nadal też obowiązuje zakaz odwiedzin w szpitalu.
Polecamy
Inaczej sytuacja wygląda w przypadku dzieci. Tam jest o wiele spokojniej.
- Znacznie mniej pacjentów pediatrycznych zgłasza się do nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Miejscem udzielania świadczeń pozostaje nadal Szpital Dziecięcy przy ulicy Konstytucji 3 Maja – dodaje Janusz Mielcarek. - Od 1 czerwca ponownie wprowadzono osobnego lekarza dyżurnego dla nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej. Dotychczas w czasie pandemii, ze względu na małą liczbę pacjentów, dyżurujący lekarz pełnił także nadzór nad Izbą Przyjęć.
Lekarze nadal apelują, by w przychodniach i na SOR-ach pojawiać się tylko w przypadku absolutnej konieczności. W kraju nadal mamy stan epidemii, a każdego dnia dochodzi do kolejnych nowych zakażeń koronawirusem.

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?