Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na wariackich papierach

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Rozmowa z AGNIESZKĄ SIEJKĄ, torunianką, która odwiedziła blisko 30 krajów i uczestniczyła w pierwszej kobiecej wyprawie na szczyt Newtontoppen, najwyższą górę Spitsbergenu.

Rozmowa z AGNIESZKĄ SIEJKĄ, torunianką, która odwiedziła blisko 30 krajów i uczestniczyła w pierwszej kobiecej wyprawie na szczyt Newtontoppen, najwyższą górę Spitsbergenu.

<!** Image 2 align=right alt="Image 189638" sub="Agnieszka Siejka [Fot. archiwum]">Jest Pani podróżniczką czy turystką?

Myślę, że podróżowanie interesuje mnie bardziej. Turystyczne zwiedzanie też ma swoje plusy, ale jestem raczej podróżniczką. Podróżując zwiedzam zabytki, muzea, cmentarze, miejsca mniej lub bardziej dostępne, ale ciekawe.

Kiedy rozmawialiśmy po raz pierwszy, mówiła Pani o wypadzie do Wilna. Często zdarzają się Pani takie weekendowe wyjazdy za granicę?

Niedawno policzyłam, że średnio cztery miesiące w roku nie ma mnie w domu. W zasadzie w każdy weekend staram się wyjeżdżać. Urlop wykorzystuję w jednym kawałku, zwykle wyjeżdżam na cały miesiąc, potem zostają krótkie 2-3-dniowe wyjazdy weekendowe. A w trzy dni można naprawdę dużo zobaczyć, zarówno w Polsce jak i za granicą. Zwiedzanie, rowery, kajaki, góry - preferuję każdą formę aktywności. Mam takiego wewnętrznego szwendacza, który nie pozwala mi usiedzieć w miejscu.<!** reklama>

Podróżuje Pani z przewodnikiem w ręku, czy po prostu tam, gdzie nogi poniosą?

Zwykle wynajduję sobie mniej standardowe wycieczki. Ostatnio byłam w Warszawie i chciałam znaleźć jakiś ciekawszy sposób na jej zwiedzanie. Przez przypadek trafił do mnie stary przewodnik z okresu międzywojennego. Proszę sobie wyobrazić, że chodzi pan uliczkami, po których ślad właściwie zaginął, całe miasto zostało zniszczone. Z tym przewodnikiem udało się je trochę odtworzyć. Już opis dworca i środków komunikacji miejskiej robi wrażenie. Podział taksówek na dorożki konne i samochodowe czy sposób poruszania się po bardziej ruchliwych ulicach...

Taka podróż duchowa...

Zwykle nie podróżuję z jakimś sztywnym planem. Turystyka zorganizowana wymaga tego, że tu jesteśmy o tej i o tej godzinie. Nie ma czasu, żeby się zatrzymać. Tymczasem podróżowanie indywidualne daje dużo swobody, przykładowo podróż do Libanu była całkowicie na wariackich papierach. Padło hasło: „Lecimy tam, gdzie będą tanie bilety lotnicze”. Chciałyśmy z koleżanką jechać do Syrii, ale tanie bilety były tylko do Bejrutu. Pomyślałyśmy: „Przecież to niedaleko, przejedziemy autobusem”. Na kilka dni przed wylotem okazało się, że w Syrii rewolucja szaleje na całego, a granice są zamknięte dla obcokrajowców. Cóż, postanowiłyśmy że spędzimy miesiąc w Libanie. Pojechałyśmy na prowincję - do Sajdy, Suru, Trypolisu, Ballbeku, doliny Cadisha. Poznawałyśmy ludzi i delektowałyśmy się specjałami lokalnej kuchni. Tam byłyśmy w swoim żywiole. Czas nie miał znaczenia. Liczyła się przygoda.

Nie chce Pani pojechać do pięciogwiazdkowego hotelu gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu?

Moim marzeniem jest, by czterdzieste urodziny spędzić w hotelu Burdż al-Arab w Dubaju, jednym z najbardziej luksusowych hoteli na świecie. Mieszkanie w luksusowym hotelu jest naprawdę przyjemne, ale poczucie wolności i swobody mam dopiero wtedy, gdy świat mogę podziwiać na przykład przez otwarte wejście namiotu. Wtedy czuje się bliskość gór i przyrody. Na Spitsbergenie, tuż przed i po wyprawie spałyśmy w świetnym hotelu. Na początku nie robiło to takiego wrażenia. Kiedy jednak po 17 dniach wróciłyśmy z tułaczki, wylądowałyśmy w fantastycznym łóżku. Był prysznic, pyszne śniadanie i kanapa. Cudownie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska