Nadzieja umiera ostatnia

Rośnie dystans Lecha DiM Rypin do liderującej Calisi Kalisz, za to porażki Włocłavii uniemożliwiają opuszczenie strefy spadkowej. Czy awans rypinian i utrzymanie włocławian są jeszcze realne?

<!** Image 2 align=none alt="Image 171493" sub="Choć Włocłavia nie traci nadziei, faktem jednak jest, że drużyna ma coraz mniejsze szanse na utrzymanie się w III lidze / Fot. Jarosław Czerwiński">Udana seria Lecha na początku rundy sprawiła, że doskoczył do Calisii na jeden punkt. Dwa remisy lechitów (z Lubuszaninem Trzcianka i Polonią Leszno) roztrwoniły ten dorobek i na siedem kolejek przed końcem kaliszanie mają aż pięć oczek więcej. Przed sobotnim pojedynkiem zasadne jest pytanie, czy awans wciąż jest realny?

- Nie składamy broni - mówi Maciej Grzybowski, drugi trener Lecha. - Nie tylko my tracimy punkty, rywale również. Sprzyja nam terminarz. Przed nami wciąż pojedynki z Calisią i Wdą - oba na własnym boisku i być może one zdecydują o tym, kto awansuje.

<!** reklama>Dwie porażki z rzędu piłkarzy Włocłavii zmniejszyły i tak nikłe szanse na zachowanie trzecioligowego bytu. Podopieczni Wiesława Borończyka zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, z aż jedenastopunktową stratą do trzynastej Unii Janikowo. W przeciwieństwie do rypinian, terminarz jest przeciwko włocławianom z walczącymi o utrzymanie w tabeli rywalami. Przed zespołem pojedynki u siebie z czołówką lub trudne wyjazd, jak na przykład sobotni z Chemikiem Bydgoszcz. Włocławianie jednak wciąż nie tracą nadziei.

- Ta zawsze umiera ostatnia. Może ktoś się wycofa lub nie dostanie licencji? - mówi Artur Kochal, kierownik drużyny. - Już raz dzięki temu awansowaliśmy do trzeciej ligi. Dlatego na razie walczymy, bo w ostatecznym rozrachunku każdy punkt może się okazać bezcenny.(mro)