Słowo promocja brzmi dumnie. Właśnie tym handlowcy przyciągają do siebie tłumy klientów. Ci wypełniają kosze towarami w obniżonej cenie. A przy kasie może się okazać, że płacimy tyle co zwykle. Jak możemy się bronić przed takimi praktykami?
Pani Magdalena kilka dni temu wybrała się na zakupy do jednego z sieciowych sklepów spożywczych. W ladzie chłodniczej spostrzegła jogurty znanej marki w obniżonej cenie. Zamiast niemal 2 zł za sztukę, kosztowały niecałe 1,2 zł.
- Mój syn bardzo je lubi, więc wzięłam aż 10 sztuk. Dopiero po powrocie do domu okazało się, że promocyjne jogurty kupiłam w regularniej cenie przepłacając 8 zł - opowiada pani Magdalena. - Wróciłam do sklepu i pokazałam kasjerce paragon. Przeprosiła, zwróciła pieniądze i powiedziała, że promocyjna cena „nie wchodzi” jej na kasę.
Dwa kilogramy buraków
Pani Magdalena wykazała się czujnością, bo przejrzała paragon. W innym razie nawet by się nie zorientowała, że została naciągnięta.
Czytaj też: Rodzina 500 plus. Zmieniają się zasady
Lektura sklepowego paragonu pomogła też Andrzejowi, ojcu 10-letniego Stasia.
- Syn dostał ode mnie 10 zł za posprzątanie samochodu. Poszedł po lody do sklepu. Zostało mu podejrzanie mało pieniędzy. Zażądałem paragonu, bo obawiałem się, że w tajemnicy kupił sobie chipsy - relacjonuje pan Andrzej. - Okazało się, że na wydruku z kasy są lody za 2,99 zł oraz dwa kilogramy czerwonych buraków. Syn ich na pewno nie kupował. Zdenerwowałem się i poszedłem do sklepu. Oddali pieniądze, ale nie byli szczególnie poruszeni. Zwalali winę na Stasia, że to on coś pomylił, jak to dzieciak.
Innej naszej Czytelniczce z Torunia w jednym z popularnych marketów na starówce do rachunku za spożywcze zakupy doliczono cztery znicze. Problem w tym, że kobieta wcale nie wkładała ich do koszyka, ani nie wyjmowała przy kasie.
Świadomość praw
- Kupujący zawsze płaci tyle, ile uwidocznione jest na produkcie. To samo dotyczy cen na konkretne towary podanych w reklamowych gazetkach. Jeśli konkretny serek - jako promocyjny towar z gazetki - ma kosztować 2 zł, to właśnie tyle konsument musi za niego zapłacić. Chyba, że promocyjny asortyment już się wyczerpał, co często w swoich gazetkach zaznaczają handlowcy - mówi Wiesława Szatkowska, dyrektorka Inspekcji Handlowej w Toruniu.
Przytacza też przy okazji przypadek mieszkanki Torunia, która w jednym z hipermarketów kupiła grill skuszona promocyjną ofertą w gazetce. W sklepie sprzedano jej go drożej, bez rabatu. Po interwencji Inspekcji Handlowej, różnicę w cenie zwrócono.
Przeczytaj również: Rewolucja na starówce. Co trzeba wiedzieć
Kupując towary czy zamawiając usługi mamy wiele przywilejów. Sęk w tym, żeby o nich wiedzieć i świadomie z nich korzystać.
Tak na przykład na zgłoszenie reklamacji mamy dokładnie rok od momentu wykrycia jego wady. Reklamacjom podlegają wszystkie towary - również te, które kupiliśmy w promocji bądź na sezonowej wyprzedaży.
Trzeba przy tym pamiętać, że zwroty pełnowartościowych towarów to kwestia dobrej woli sprzedawcy, a nie obowiązku. Bez podania przyczyny, w ciągu 14 dni od zakupu, zwrócić można jedynie rzeczy, które kupiliśmy poza siedzibą firmy, czyli np. przez internet.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?