Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagniotki usuwane bez wygryzania, czyli czym żyli torunianie 120 lat temu [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Gdyby ktoś był zainteresowany...
Gdyby ktoś był zainteresowany... Kujawsko-Pomorska Biblioteka Cyfrowa
Na początku grudnia 1900 roku na Mokrem dopalały się zgliszcza fabryki spirytusu. Artylerzyści poszukiwali dostawcy serów, zaś służby porządkowe szykowały się do ataku zimy.

Zobacz wideo: Lista tradycyjnych potraw wigilijnych

Ser, proszę Państwa, w dziejach artylerii odgrywa bardzo istotną rolę. Niedawno, pisząc o historii toruńskiej twierdzy, wspominaliśmy, jak to podczas oblężenia Torunia w 1658 roku, między innymi przy pomocy sera wymieniali między sobą uprzejmości kanonierzy obu walczących stron. Smakowitą historyjkę przytoczył Tadeusz Nowak w swojej wydanej w latach 30. książce oblężeniu temu poświęconej.

Polecamy

„Kanonierzy urządzali też sobie od czasu do czasu dziecinne igraszki - czytamy. - Tak na przykład nabili moździerz beczką, w którą włożyli cuchnące już ścierwo końskie i tego rodzaju pocisk wystrzelili do miasta na znak, że wiedzą doskonale, jaki w niem głód panuje. Szwedzi jednak nie pozostali w tym wypadku dłużnymi i odpowiedzieli niebylejakim przysmakiem, serem holenderskim”.

Czyż zatem można się dziwić temu, że 6 grudnia 1900 roku "Gazeta Toruńska" sporo miejsca w dziale wiadomości lokalnych poświęciła właśnie serowi?

"Dostawa sera dla 1 batalionu 15 pułku artyleryi pieszej w Toruniu od 1 stycznia do 30 czerwca roku 1901 zostanie oddana przez submisyę. Oferty z napisem Käselieferung należy przesłać do kuchni (Küchenverwaltung) tegoż batalionu w forcie Hermann von Salza, gdzie także warunki przejrzeć można"

.

Tylko, gdzie ten fort znaleźć? Po 1920 roku wielkiego mistrza w roli patrona zastąpił generał Jan Henryk Dąbrowski. Fort XV, bo o nim mowa, znajduje się na Rudaku.

W mikołajkowym wydaniu "Gazety" sprzed 120 lat jest więcej ciekawych wiadomości przetargowych. Polski dziennik poinformował na przykład, że osoby zainteresowane dzierżawą lodu z prawej połowy Wisły i dołów przy Cegielni powinni się zgłosić 8 grudnia w biurze nadleśnictwa w Ratuszu Staromiejskim. Rzecz jasna chodziło tu nie tyle o dzierżawę samego lodu, co prawo do jego pozyskiwania. Kiedyś już o tym pisaliśmy, atestowane przez lekarza bloki lodu trafiały do podziemnych lodowni, bądź drewnianych lodówek i tam się powoli topiły nieraz przez całe lato. Lód był towarem bardzo cennym, uzależnione od niego browary potrafiły sprowadzać lodowe bloki nawet ze Skandynawii. Mniej pożądany był lód na chodnikach, takiemu jednak władze miasta wypowiadały bezpardonową wojnę egzekwując z żelazną konsekwencją obowiązki dotyczące odśnieżania i nie tylko.
"Chodnikami nie wolno chodzić osobom niosącym kubełki z wodą lub innymi płynami i to pod karą 9 marek - informowała "Gazeta Toruńska" na początku grudnia 1900 roku. - Nadto mogą być jeszcze surowsze kary, gdyby ktoś rozlał płyn, a potem inny w tem miejscu upadł i poniósł szkodę".

Polecamy

Przy tak sformułowanych zasadach strach było policjantowi czy stróżowi nocnemu nadepnąć na odcisk. Dziewięć marek piechotą nie chodzi, wykwalifikowany robotnik niewiele więcej zarabiał w ciągu dwóch dni. Chociaż właściwie, to od grudnia 1900 roku odciski nie powinny być już w Toruniu problemem. Wszystko dzięki J. Zielińskiemu, który urzędował przy ul. Świętego Ducha 17 i odciski oraz stwardniałą skórę usuwał w ciągu pięciu minut "bez bólu, bez noża i bez wygryzania" - tak się w każdym razie reklamował.
My tu jednak się podśmiewamy, a tymczasem znad cukrowni w Chełmży powili zaczęły opadać obłoki pary i dymu.

"Tutejsza cukrownia ukończyła tegoroczną kampanię - informowała "Gazeta Toruńska" 120 lat temu. - Ogółem przerobiono 2 miliony 341160 cetnarów buraków, przeciętnie na dobę 40.369 cetnarów. W roku przeszłym przerobiono niemal milion cetnarów więcej mimo to, że latoś obszar pod uprawę ziemniaków powiększył się o całe 1000 morgów".

Zza zasłony dymnej wyłoniły się również zabudowania fabryki, co ją w 1884 roku zbudował przy ul. Spirytusowej na Mokrem Natan Hirschfeld, a później sprzedał Wolfowi Sultanowi. Widok musiał być straszny.
"Pożar wybuchnął wczoraj po południu w sprytowni Sultana na Mokrem i wyrządził znaczne szkody mimo energicznej obrony" - doniosła "Gazeta Toruńska" 30 listopada A.D. 1900. Nieco więcej informacji na temat zniszczeń dziennik podał 1 grudnia:
"Pożar w sprytowni Sultana wyrządził szkód na kilkaset tysięcy marek, gdyż zniszczała znaczna część urządzenia wewnętrznego i wielkie zapasy spirytusu".
Ze spirytusem nie ma żartów, zresztą właśnie ze względu na częste oraz gwałtowne pożary jakie wybuchały w licznych toruńskich zakładach produkujących trunki, w pierwszej połowie lat 80. XIX wieku władze miasta czyniły wielkie starania, aby przedsiębiorców tych wyprowadzić ze starówki na Mokre.

Polecamy

Snując się po Toruniu sprzed 120 lat i po stronach wydawanych wtedy gazet, musimy odnotować jedno istotne wydarzenie z tymi gazetami związane: 2 grudnia 1900 roku "Gazeta Toruńska" opublikowała ostatni odcinek "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza. Zbyszko, Maćko, Jagienka, Danuśka i pozostali bohaterowie powieści towarzyszyli czytelnikom gazety od listopada 1899 roku.
Między smutnymi wiadomościami o końcu "Krzyżaków", wielkim pożarze przy ulicy Spirytusowej czyli obecnej Olbrachta, oraz gorszych wynikach największej cukrowni w Europie, pojawił się przebłysk nadziei. Na początku grudnia prasa przyniosła wiadomość o tym, że niebawem Toruń doczeka się nocnego połączenia kolejowego z Chełmnem, co od dawna było czymś bardzo pożądanym. No i jakby tu człowiek nie kluczył, to i tak zawsze wyląduje na torach. Trudno się dziwić, nowe linie budowane były wtedy bardzo pospiesznie. Pod koniec listopada gazeta pisała, że niebawem dobiegną końca roboty ziemne na szlaku z Chełmży do Mełna. W budowie była także linia łącząca Unisław z Chełmnem, poza tym wielki ruch panował na otwartej 1 listopada linii Kowalewo - Golub - Brodnica. Władze Golubia wystąpiły zresztą o rozbudowę tego szlaku, ale niestety zostały odprawione z kwitkiem.

"Zarząd kolei żelaznych odmówił prośbie miasta Golubia, aby na koszt rządu przedłużony był tor kolejowy ze stacyi do miasta - czytamy w "Gazecie Toruńskiej" sprzed 120 lat. - Równocześnie zalecono petentom ze strony rejencyi kwidzyńskiej, aby miasto własnym kosztem pobudowało kolej elektryczną ze stacyi do miasta, jak w Wąbrzeźnie. Rejncya przyrzekła, że sprawę poprze w sejmiku powiatowym i prowincyonalnym, aby miasto otrzymało subwencyę".

Wąbrzeska kolej, która połączyła centrum miasta z odległym od niego dworcem, była jedną z pierwszych kolei elektrycznych, jakie powstały na obecnych ziemiach polskich. Golub jednak do tego grona pionierów nie dołączył. Kolokwialnie rzecz ujmując, golubskim decydentom mogło być z tego powodu łyso, jednak na ten problem nauka znalazła już rozwiązanie.
"Miłą wiadomością dla łysych będzie prawdopodobnie wynalazek, o którym obszernie rozpisują się teraz pisma wiedeńskie - pisało pod koniec listopada 1900 roku pismo toruńskie. - Oto na jednem z ostatnich posiedzeń wiedeńskiego Towarzystwa Lekarzy przedstawił dr Kienbock 26-letniego młodzieńca dotkniętego od trzech lat wspaniałą łysiną, wydłużoną od czoła ku tyłowi głowy, tak że normalny zarost stanowił jedynie rodzaj wianka dokoła głowy. Dr Kienbock poddał poszczególne łyse pola na przodzie głowy działaniu promieni Roentgena w ciągu sześciu posiedzeń trwających po 15 minut. Na polach tych, w ciągu dwóch miesięcy po operacyi wyrósł całkiem normalny ciemny zarost".
Ta normalność raczej była wątpliwa...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska