Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najdłuższa zima w Toruniu trwała niemal pięć miesięcy [RETRO DLA OCHŁODY]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Sroga zima 1939/1940 roku na jednym z najbardziej niezwykłych zdjęć z albumu  Kurta Grimma. Trwa odbudowa wysadzonego w powietrze mostu kolejowego, a na pierwszym planie, przez Wisłę przejeżdżają dwa konne wozy
Sroga zima 1939/1940 roku na jednym z najbardziej niezwykłych zdjęć z albumu Kurta Grimma. Trwa odbudowa wysadzonego w powietrze mostu kolejowego, a na pierwszym planie, przez Wisłę przejeżdżają dwa konne wozy Kurt Grimm / ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu
To będzie wydanie specjalne. Dla ochłody. Ale bez obaw - nie będziemy sięgali po historie mrożące krew w żyłach. Może później, ale jeszcze nie teraz.

W 1929 roku termometry w Toruniu również pokazywały ponad 30 stopni Celsjusza. Z tym, że nie powyżej, ale poniżej zera. Oczywiście działo się to na początku, a nie w połowie roku, chociaż czy na pewno jest to takie oczywiste? Zima potrafiła stawiać w Toruniu bardzo twardy opór.

„Zdaje się ludziom, że tegoroczna zima, ponieważ odznacza się niezwykłą ostrością będzie krótka - pisało „Słowo Pomorskie” w lutym A. D. 1929. - Nie chcemy bawić się w proroctwa (pozostawiamy to różnym „eteorologom i astrologom” prorokującym już teraz rychłą wiosnę), lecz przypominamy kilka faktów z historii Torunia, z dawnych kronik, które opowiadają o długich i niezmiernie ostrych zimach.

Zobacz też: Toruński Al Capone uciekł z gmachu sądu

Najdłuższą zimę zapisują kroniki naszego miasta z roku 1421 na 1422. Wisłą stanęła w roku 1421 na św. Barbarę (4-go grudnia), a lód puścił dopiero na św. Jerzego (23-go kwietnia)! Zima trwała zatem blisko 5 miesięcy. Jeszcze wcześniej przypadła zima w roku 1517; stanęła Wisłą na Wszystkich Świętych (1 listopada), a pochód rozpoczął się dopiero na św. Grzegorza (12-go marca).

Łagodny zazwyczaj klimat zimowy Torunia umie więc płatać niemiłe figle. Czyżby i w tym roku tak być miało?

Na pociechę dodajmy, że bywały u nas także bardzo wczesne wiosny. Tak np. w roku 1465 już na Gromniczną (2-go lutego) Wisłą była prawie wolna od lodów; za to powódź poczyniła wielkie szkody niszcząc część muru miejskiego przy bramie Klasztornej i 24 domy. Miasteczko Dybowo leżące wówczas na przeciw Torunia (przy zamku), musieli mieszkańcy opuścić, bo niszczące wody zalewały niżej położone części miasta aż po Wielkanoc”.

Zobacz także:

Konkursy piękności mają długą historię – dla przykładu Miss Polonia po raz pierwszy zorganizowano w 1929 roku. Przez 90 lat kanony piękna bez wątpienia uległy zmianie. Jak wyglądały przedwojenne miss piękności? Zobaczcie w naszej galerii. Czy ich uroda nadal budzi podziw?Na zdjęciu: Miss Polonia Maria Żabkiewiczówna (z lewej), Miss Danii i Miss Norwegi w Paryżu przed wyjazdem do Anglii na wybory Miss Europy, 1934

Te kobiety wygrywały konkursy piękności i miały tytuł miss. ...

Z czasów bardzo dawnych przenieśmy się do nieco mniej odległych. Przez historię prześlizgniemy się z pomocą profesora Jerzego Serczyka, który tak pisał we „Wspomnieniu o Toruniu z czasów II Rzeczypospolitej”:

„Dla dzieci zima była jednak przede wszystkim okresem zabaw. Na saneczki chodziło się na „Rudelkę” (tor saneczkowy, zniekształcone niemieckie „Rodelbahn”) w lasku przy ulicy Bema, albo na górkę nad Martwą Wisłą w parku. Były też dwie publiczne ślizgawki z płatnym wstępem, położone bardzo blisko siebie przy skrzyżowaniu ulic Mickiewicza i Moniuszki; na miejscu jednej z nich stanął po wojnie Urząd Telekomunikacyjny. Na tych ślizgawkach spotkać jednak można było tylko dzieci zamożniejszych rodziców, albo co przystojniejsze młode mamy, korzystające z okazji dozwolonego pokazywania publicznie zgrabnych nóg, co w jakimkolwiek innym miejscu byłoby straszliwym faux pas. Młodzież i dzieciarnia, której nie stać było na łyżw+y ani na bilet wstępu na ślizgawkę, ślizgała się na obcasach, gdzie popadło, najchętniej jednak na Martwej Wiśle, czego najsurowiej zakazywali rodzice i nauczyciele”.

Ta młodzież i dzieciarnia kultywowała najlepsze toruńskie tradycje. Reklamy pewnej gładkiej ślizgawki na Martwej Wiśle pojawiały się w toruńskiej prasie już w 1903 roku. W roku 1907 gospodarz lodowiska Franciszek Szydłowski, kasował za wstęp po 10 fenigów. Dzieci poniżej 10 roku życia mogły się ślizgać za darmo.

Zorganizowane lodowiska okazjonalnie pojawiały się także na Wiśle właściwej. Podczas zimy 1898 - 1899 ślizgawkę zorganizował na przykład Jacob Dill, wykorzystując do tego miejsce, w którym latem działało jego kąpielisko.

Mekką dla miłośników lodowego szaleństwa był także Kaszownik. Pamiętajmy, że przed laty staw składał się z dwóch części i sięgał do placu Pokoju Toruńskiego. Tuż przed Bożym Narodzeniem 1902 roku R. Roeder zapraszał tam na bezpieczną suchą ślizgawkę i wielki koncert. Bogata oferta miała też jednak swoją wyższą cenę - dorośli płacili za bilet 25, a dzieci 15 fenigów. Gospodarz nie chował wszystkich pieniędzy do kieszeni, ale inwestował. W późniejszych latach, czy też raczej zimach, kusił klientów muzyką i oświetleniem.

Zobacz również:

Osiedle Chrobrego, widok z 1972 roku.

Tak wyglądał Toruń w latach 70. Zobaczcie jak budowały się o...

Poza ślizgawkami zorganizowanymi, w Toruniu i okolicach działało rzecz jasna wiele lodowisk nieoficjalnych. W gazetach z tamtych czasów, jednym ze zwiastunów zbliżającej się wiosny były doniesienia o tragediach.

„Na Podgórzu utopili się dwaj chłopcy - informowała „Gazeta Toruńska” na początku lutego 1899 roku. - Poszli oni na ślizgawkę do stawu znajdującego się obok kościoła. Staw ten, chociaż nieduży, jest jednakowoż bardzo głęboki. Obydwaj, znalazłszy się na środku, chcieli wypróbować siły lodu i poczęli na miejscu podskakiwać i bić w lód napiętkami, przyczem cienka pokrywa lodowa załamała się i chłopcy wpadli w głębię. Wprawdzie tonącym przybiegł na pomoc urzędnik pocztowy, przechodzący tędy, ale sam zaraz na brzegu załamał się i wpadł w wodę po szyję. Gdy wyciągnięto chłopców, jeden tylko dawał słabe znaki życia. Drugi, którego musiano pod wodą szukać długo, już nie żył. Obydwaj byli uczniami tutejszej szkoły miejskiej. Jeden był synem zwrotniczego Rohra, drugi robotnika Szymbarowskiego”.

Historia smutna, ale ma również jedną pożyteczną stronę - dzięki niej możemy się dowiedzieć, że staw na Podgórzu był kiedyś bardzo głęboki. Jeśli zaś chodzi o grubość i wytrzymałość lodu, to bezcenne informacje na ten temat pojawiły się w „Gazecie Toruńskiej” zimą 1912 roku.

„Z okazyi oków lodowych, trzymających na uwięzi naszą Wisłę, nie od rzeczy będzie wspomnieć, jaką siłę lód posiada - pisała „Gazeta Toruńska”. - Przy grubości 10 centymetrów przejść może przez powierzchnię lodu oddział kawaleryi. Skoro lód uzyska grubość 13 centymetrów, natenczas można przetransportować oddział artyleryi. Na lodzie o 25 centymetrach grubości zgromadzić by się mogła bez narażenia wielka liczba ludzi, a gdyby lód był na 45 centymetrów gruby, to wówczas bez obawy może przejechać pociąg osobowy”.

Wyliczenia te nie były tylko teorią. O pociągach na zamarzniętej Wiśle co prawda nie słyszeliśmy, jednak specjalnie oznaczone drogi, którymi po lodzie przetaczały się wozy a nawet samochody ciężarowe, pojawiały się w dawnym Toruniu bardzo często.

Zobacz także:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska