Najłatwiej jest imprezę odwołać. My chcemy powalczyć o Bella Skyway Festival

O czym Pan pomyślał, gdy wybuchła epidemia? Pojawiło się pytanie: co ze Skywayem?

To pytanie dojrzewało we mnie w miarę rozwoju sytuacji. Oczywiście na samym początku przede wszystkim były obawy o zdrowie i bezpieczeństwo bliskich, a potem pojawiło się pytanie w ogóle o życie kulturalne w naszym mieście. Specyfika wydarzeń jest bardzo różna. Jedne trzeba odwołać, inne przełożyć albo zmienić formułę. Trzeba pracować nad różnymi scenariuszami.

To jak w tym roku widzi Pan Bella Skyway Festiwal ?

Tych rozwiązań jest kilka, ale nie chciałbym jeszcze zdradzać szczegółów. Pracujemy nad nimi, sprawdzamy możliwości, zasady bezpieczeństwa itd. Oczywiście najłatwiej jest odwołać imprezę, ale my chcemy powalczyć o Bella Skyway Festival, choć wiem, że na świecie niektóre festiwale światła już zostały odwołane. Podobnie było w Łodzi.

W Niemczech w kwietniu dużym zainteresowaniem cieszyło się kino samochodowe. Na jednym z seansów w Baden-Baden było 150 samochodów. Myśli Pan, że takie rozwiązanie mogłoby się sprawdzić u nas na festiwalu światła?

To jest jedna z opcji korzystania z kultury nie tylko w Niemczech. Inne kraje też stosują takie rozwiązania w odpowiedniej przestrzeni. To jest jakiś pomysł. Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości. Na pewno w maju uda nam się przedstawić pewne pomysły.

Festiwal Bella Skyway otrzymywał dotację z miasta – około 300 tysięcy złotych. Czy w związku z pandemią w tym roku ta kwota się zmieni?

Jesteśmy w trakcie przygotowywania szczegółowych analiz i za chwilę będziemy składać korekty do naszych wydarzeń. Chcemy przedstawić miastu sensowne rozwiązania zarówno jeśli chodzi o festiwal Bella Skyway Festiwal, jak i Festiwal Teatrów Ulicznych.

Przygotowania do festiwalu światła zwykle rozpoczyna Pan tuż po zakończeniu danej edycji. Jak one wyglądały przed pandemią?

Rozpoczęliśmy nabór artystów na festiwal. Mieliśmy też spotkania on-line międzynarodowej rady kwalifikacyjnej. Mogę zapewnić, że ciekawych projektów, które warto pokazać publiczności, nie brakuje. O kreatywność artystów nie musimy się obawiać. Są to twórcy nie tylko ze świata, czy Polski, ale też nasi, lokalni.

Nie ma Pan obaw, czy publiczność będzie chciała uczestniczyć w festiwalu? To przecież impreza, która każdego roku gromadziła kilkaset tysięcy osób. Po pandemii ludzie mogą unikać zgromadzeń. Tak było w Chinach, gdy zostały otwarte pierwsze kina.

Trudno powiedzieć jak ludzie zareagują. Z jednej strony mogą się obawiać, a z drugiej wszyscy wiemy, że odczuwamy głód wyjścia z domu. Trudno to przewidzieć. My chcemy nasze wydarzenia organizować przy zachowaniu wszystkich zasad bezpieczeństwa.

Jedno jest pewne. Ta edycja przejdzie do historii.

Zdecydowanie tak.