Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wujek jest chory

(decha)
Przy pomocy prostego skanera każdy może podsłuchiwać rozmowy policjantów, pograniczników, strażaków.

Jeden z lubuskich policjantów (nazwisko do wiadomości redakcji) twierdzi, że sytuacja przypomina nieco głośną już rywalizację między firmami pogrzebowymi. Coraz częściej zdarza się bowiem, że gdy policyjny patrol przyjeżdża na miejsce wypadku komunikacyjnego są już tam pojazdy trzech firm pomocy drogowej i dziennikarz na dokładkę.
- Przecież wszyscy to robią i gdybym nie szedł z duchem czasu, wypadłbym z rynku - tłumaczy obecność skanera na swoim biurku właściciel firmy specjalizującej się w pomocy drogowej.

Wujek jest chory

Policjanci wiedzą, że są podsłuchiwani, ale niewiele mogą zmienić. Czasem posługują się kodami przypominającymi dialogi z serialu "Czterej pancerni i pies". Jednak rozmowy w stylu "tu ja, Brzoza, jadę do wujka" na co dzień komplikują to życie.
- Zastrzeżonej dla nas częstotliwości nie powinno się używać - mówi kom. Barbara Zarzycka z lubuskiej Komendy Wojewódzkiej Policji. - Niestety, nie mamy na to żadnego wpływu i staramy się nauczyć z tym żyć. Jednak nie jesteśmy całkowicie bezbronni. Zgodnie z prawem na dwa lata do więzienia trafić może osoba, która przy pomocy urządzeń podsłuchowych przejmuje informacje, które nie są dla niej przeznaczone.
Podobne problemy z ciekawskimi słuchaczami mają pogranicznicy. Jak twierdzi mjr Sylwester Skoneczny z Lubuskiego Oddziału Straży Granicznej ich rozmowy są podsłuchiwane przez przemytników. Nawiasem mówiąc, środki łączności są istotnym elementem gry między przemytnikami i pogranicznikami. Niedawno okazało się, że skorumpowani funkcjonariusze porozumiewali się ze wspólnikami za pośrednictwem... radiotelefonów - zabawek. Namierzyli ich uczciwi koledzy.

Słuchać każdy może

Policjanci drogą przetargu ustalają firmę pomocy drogowej zajmującą się pojazdami, które mają być zabezpieczone na potrzeby procesu. Pozostałe auta są do wzięcia i o każde z nich rywalizuje co najmniej kilka firm specjalizujących się w pomaganiu na drodze. Jak twierdzą wtajemniczeni, wszystkie chwyty są dozwolone, łącznie z korumpowaniem policjantów. Z kolei według stróżów porządku, bogata wiedza "pomocników" bierze się ze... skanera.
Zdaniem szefa zielonogórskiego pogotowia ratunkowego Krzysztofa Bułaja, podsłuchiwanie rozmów jego pracowników przez osoby niepowołane nie stanowi większego problemu. Komu mogłoby się to przydać?
Zgodnie ze stanowiskiem Urzędu Regulacji Telekomunikacji podsłuchiwanie częstotliwości zastrzeżonych jest karalne. Natomiast w praktyce podsłuchiwanie rozmów na częstotliwościach nie przewidzianych do publicznego odbioru jest trudne do udowodnienia. Niedawno przed poznańskim sądem zakończył się uniewinnieniem sprawcy proces "podsłuchiwacza". Jednocześnie skanery są dostępne na rynku, kosztują od 100 do 2 tys. zł. Lubuscy policjanci twierdzą, że "słuchają" ich pracownicy pomocy drogowej, drogowi piraci i dziennikarze co najmniej jednego z mediów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska