Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najlepszy występ w historii

Redakcja
Henryk Boś (z lewej) w Korei Południowej współpracował m.in. z lekarze reprezentacji Małgorzatą Stańczyk - Dąbrowską i trenerem kadry Adamem Skwarskim
Henryk Boś (z lewej) w Korei Południowej współpracował m.in. z lekarze reprezentacji Małgorzatą Stańczyk - Dąbrowską i trenerem kadry Adamem Skwarskim Nadesłana
Rozmowa z Henrykiem Bosiem, szefem wioślarskiej ekipy podczas Uniwersjady w koreańskim Gwangju.

W dobrych humorach wróciliście z Korei Południowej. Jakie ma Pan wrażenia z pobytu w Azji? Coś szczególnie zaskoczyło?
Pierwszy raz wyjechałem aż tak daleko poza Europę. Na Starym Kontynencie byłem już w wielu krajach, włącznie z Rosją, bowiem w 2013 roku pełniłem tam również funkcję szefa polskiej ekipy wioślarzy podczas Uniwersjady w Kazaniu. Teraz był bardziej egzotyczny wyjazd. Korea to całkiem inna kultura. Państwo azjatyckie rozwija się bardzo prężnie. Wszystkie zakłady, które widzieliśmy po drodze były nowoczesne. Niesamowita infrastruktura, najlepsze marki świata i niesamowity ruch na autostradach. Widać, że tętni życiem. Poza tym Koreańczycy to bardzo sympatyczni ludzie. Dało się odczuć ich gościnność, często aż do przesady. Kłaniali się niemal na każdym kroku. Bardzo zaskoczyło mnie to, że Korea jest bardzo górzystym krajem. Wyobrażałem sobie, że to tereny bardziej nizinne. Tymczasem zielonych terenów bardzo górzystych nie brakuje. Poza tym każdy kawałek pola jest tam zagospodarowany. Trzecia rzecz, która mnie zaskoczyła to fakt, że bardzo popularne są tam zwłaszcza dwa sporty: golf i baseball. W telewizji koreańskiej leciały na okrągło.
[break]
Wioślarze zawsze narzekają, że spędzają całe dnie na torze wioślarskim i nie mają czasu na zwiedzanie. Teraz było podobnie?
Jako jedyna dyscyplina mieszkaliśmy poza wioską uniwersjadową. Oddaleni byliśmy od niej o 300 kilometrów, a 120 km od Seulu. Regaty odbywały się w Gwangju, na torze zbudowanym w 2013 roku przy okazji mistrzostw świata. Na dodatek, wraz z reprezentacją Rosji i Włoch, byliśmy zakwaterowani poza wioską wioślarską, w której stacjonowały 33 reprezentacje. Mieliśmy do pokonania jeszcze 20 minut autobusem. Było to utrudnieniem o tyle, że rano wyjeżdżając z hotelu wracaliśmy dopiero wieczorem. Ruszaliśmy bowiem na śniadanie, następnie jechaliśmy na tor, gdzie były bardzo dobre warunki do wypoczynku i treningu. Po nim jechaliśmy na obiad, później z powrotem na tor, następnie na kolację i dopiero po niej do hotelu. 10-12 godzin spędzaliśmy więc w terenie. Warto jednak dodać, że mieszkaliśmy w pięknym miejscu. Hotel zlokalizowany był. Autokar ostatnie metry pokonywał na pierwszym biegu. Widok był piękny na całe góry. Nie uczestniczyliśmy w ceremonii otwarcia, ale udało nam się wynegocjować z misją polską wycieczkę do Seulu. Jedna z naszych zawodniczek miała koleżankę w Seulu i dobrze wiedzieliśmy, co warto zobaczyć. Dzięki pomocy koreańskiej wolontariuszki udało nam się zwiedzić cały stary Seul. Byliśmy też na tarasie widokowym, z którego widać było całe miasto, jak na dłoni.
Nie żałuje Pan, że nie wziął udziału w ceremonii otwarcia?
Otwarcie było 3 lipca, a starty mieliśmy już 5 lipca i baliśmy się, że nie będziemy należycie przygotowani do rywalizacji po zarwanej nocy. Wprawdzie mógłbym w niej uczestniczyć, ale nie chciałem zostawiać mojej ekipy. Byliśmy zgraną grupą i bardzo chciałbym podziękować trenerom oraz zawodnikom za pełen profesjonalizm. Poza tym dotarły do mnie później głosy, że nie można jej porównywać z tą w Kazaniu, dwa lata temu. Rosjanie zawsze chcą się pokazać i to efektownie. Tu tego zabrakło.
Kuchnia koreańska przypadła Panu do gustu?
Stołówka była podzielona. Były potrawy typowo koreańskie, ale także europejskie. Próbowaliśmy wszystkiego i przeżyliśmy bez żadnych sensacji żołądkowych. Dało się zauważyć, że przede wszystkim ryż jest zupełnie inny niż ten dostępny u nas. Na pewno było smacznie i bez problemu można było się najeść. Brakowało może trochę tradycyjnej jajecznicy, bo oni robią ją z proszku.
Jak ocenia Pan występ polskich wioślarzy?
Bardzo dobrze. To był nasz najlepszy występ w historii uniwersjad. Zdobyliśmy jeden złoty i dwa srebrne medale. Do tej pory nie udało nam się jeszcze stanąć w tych zawodach na najwyższym stopniu podium. Sportowo spisaliśmy się zatem bardzo dobrze, mimo że reprezentacja rodziła się w wielkich bólach. Był drobny konflikt terminów. Niemal w tym samym czasie były zawody Pucharu Świata w Lucernie, zawodnicy przygotowywali się także do młodzieżowych mistrzostw świata. Udało się jednak stworzyć reprezentację, która nie przyniosła wstydu.
Wioślarze mieli też dodatkowy powód do radości, bo zdobyli trzysetny medal polskiej ekipy w uniwersjadzie.
Tak się fajnie złożyło. Do tej pory studenci wywalczyli 299 i wszyscy czekali na to, kto wywalczy ten trzysetny. Przypadł on w udziale wioślarzom. Wywalczyły go dziewczyny w dwójce podwójnej wagi lekkiej: Monika Kowalska i Martyna Mikołajczak. W nagrodę następnego dnia otrzymały voucher na pięciodniowy pobyt z osobami towarzyszącymi w ośrodku zarządu głównego AZS-u w Wilkasach lub Górkach Zachodnich.
W Gwangju nasze miasto reprezentowało dwóch zawodników. Jak się spisali?
Byli Dariusz Juręczyk i Szymon Kuczkowski. Obaj płynęli w czwórce bez sternika. Mimo że wygrali finał B, to z każdym startem było coraz lepiej. Trochę mieli pecha, bo trójka medalistów nie wpuściła ich do finału. Ekipy z drugiego półfinału zajęły bowiem czwarte, piąte i szóste miejsce. W walce o finał niewiele im zabrakło, ale taki jest sport. Trzeba mieć też trochę szczęścia.
W Korei stawili się wszyscy najlepsi?
Z tych najsilniejszych reprezentacji zabrakło Anglików, dla których zdecydowanie ważniejszy był start w regatach Henley. To dla nich świętość. Nie przyjechała też reprezentacja Francji. W ich przypadku zdecydowały finanse. W sierpniu organizują wioślarskie mistrzostwa świata w Aiguebelette i po prostu wszystkie środki przeznaczyli właśnie na tę imprezę. Dlatego we wioślarstwie ich zabrakło. Pomimo ich braku poziom był bardzo wysoki.
Kolejna uniwersjada w Tajwanie?
Zgadza się. Tam wioślarzy niestety zabraknie. Być może wystartujemy w kolejnej edycji w Brazylii. W programie każdej uniwersjady jest dziesięć obligatoryjnych dyscyplin i wioślarstwo do nich nie należy. W Tajwanie z niego zrezygnowano. Być może w Brazylii będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska