Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najpiękniejsze były w Merinoteksie

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Trzy pytania do Bernarda Kwiatkowskiego, wojewody toruńskiego i szefa farbiarni Merinoteksu

<!** Image 1 align=left alt="Image 211503" >1. Jak wytłumaczyć młodym torunianom, czym był Merinotex?

Trudno, bo to była zupełnie inna epoka. Merinotex był potęgą. Razem z Elaną były to dwa największe tego typu zakłady w Polsce. W szczycie (pierwsza połowa lat 70.) w „Czesance” pracowało 6 tysięcy osób. Głównym produktem była przędza, wytwarzana z elanowskich włókien poliestrowych (45 proc.) i najlepszej gatunkowo wełny: australijskiej i argentyńskiej (55 proc.).

<!** reklama>To była wełna o wyjątkowo długim, bo 24-centymetrowym włosie. Przędza trafiała na eksport, głównie do ZSRR, a w kraju - do Łodzi. Pracowało się na zmiany, także nocami. Prządki - w hałasie. To nie była lekka praca. Z drugiej strony, zakład zapewniał załodze np. możliwość wypoczynku w aż czterech ośrodkach: nad morzem, w górach i nad jeziorem w Okoninie.

2. Przepracował Pan w „Czesance” 22 lata. Czym się Pan zajmował?

Trafiłem tam w 1969 roku, jako absolwent chemii UMK. Kierowałem farbiarnią. Przędzę barwiło się pod konkretne zamówienie klienta. Mody się zmieniały. Raz dominowały fiolety, potem brązy, aż przyszedł szał na khaki (szczególnie młodzi go lubili). Farbiarnia nie była dużym wydziałem.

Wyróżniała się m.in. tym, że pracowali tu prawie wyłącznie mężczyźni, co przy sfeminizowanej załodze fabryki było wyjątkiem. Praca była ciężka fizycznie i, przez kontakt z chemikaliami, ryzykowna zdrowotnie. 25 procent mojej załogi stanowili osadzeni w zakładach karnych (Tak, tak! Kiedyś więźniowie pracowali, a nie tylko oglądali telewizję.) Wynikały z tego różne sytuacje, nie zawsze wesołe, ale to już zupełnie inna historia.

3. Skąd się wzięło powiedzenie, że „najpiękniejsze dziewczyny pracują w Merinoteksie”?

Bo były najpiękniejsze! Prządki do pracy były dobierane pod kątem figury. Maszyny przędzalnicze miały 180 cm wysokości, ciągnęły się długimi rzędami, a odległość między nimi nie była większa niż 60 cm. Ponieważ prządki zmuszone były czasem się między nimi mijać, musiały być szczupłe. W Merinoteksie pracowały tysiące zgrabnych pań. Ale, zaznaczam, żony w zakładzie nie poderwałem (małżonka jest lekarzem).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska