Napad na stację paliw w Toruniu. ZUS: "To nie był wypadek"!
Napad na stację paliw w Toruniu. ZUS: "To nie był wypadek"!
Szczęśliwie, szybko przyjechały policja i ochrona. 32-letniego Marcina P. zatrzymano i aresztowano. Miał przy sobie nieco ponad gram amfetaminy. Jak ustalono, na koncie miał też identyczny napad na stację przy Szosie Bydgoskiej w Toruniu, dokonany również o godzinie 1.00 w nocy, pięć dni wcześniej. Ostatecznie w śledztwie przyznał się do obu. Karany już wcześniej mężczyzna został oskarżony i czeka na wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu. Za napady grozi mu od 2 do 12 lat więzienia.
Czytaj także: Gigantyczne promocje w Decathlonie. Co można kupić za grosze?
Co natomiast działo się dalej z panią Martą? Najkrócej rzecz ujmując, pochorowała się psychicznie i do dziś nie wróciła do pracy. Lekarz pierwszego kontaktu od razu skierował ją do psychologa. Ten, słysząc co zaszło i obserwując skutki - do psychiatry. Pod opieką tego specjalisty torunianka znajduje się do dziś.
Polecamy: Zwolnienia grupowe w supermarketach! Jakie dostaną odprawy?
"Stany lękowe, zaburzenia adaptacyjne w reakcji na ciężki stres" - to diagnoza psychiatrów. Pani Marta z tego powodu była na zwolnieniu chorobowym w okresie od 1 grudnia 2019 roku do 9 kwietnia 2020 roku. Jej pracodawca uznał całe zdarzenie za wypadek przy pracy. Niestety, ZUS w Toruniu już nie. Ubezpieczyciel odmówił kobiecie wypłaty świadczenia chorobowego z ubezpieczenia wypadkowego w wymiarze 100 procent. Powód? "To nie był wypadek przy pracy".