Naprawdę głośno robi się po zmroku - pogotowie reporterskie

Zadzwoniła do nas pani Jadwiga, mieszkanka bloku przy ul. Sucharskiego. Jej mieszkanie znajduje się w okolicach Przedszkola Miejskiego nr 16 przy tej samej ulicy oraz Szkoły Podstawowej nr 10 przy sąsiedniej ulicy Bażyńskich. Starsza pani twierdzi, że od początku wakacji nie może spać z powodu hałasu robionego przez dzieci i młodzież. Jej zdaniem rodzice pozwalają młodym na wszystko, nie interesują się tym, że nastolatki po godz. 22 nadal są na zewnątrz.

- Oni gromadzą się na szkolnym boisku albo przy płocie przedszkola. Rozmawiają ze sobą, grają w coś, śmieją się. I o ile w ciągu dnia to nie przeszkadza, tak wieczorem robi się bardzo uciążliwe – relacjonuje pani Jadwiga. - Nie widziałam, żeby pili alkohol, ale elektroniczne papierosy się pojawiają. Ich wrzaski, wybuchy śmiechu czy muzyka puszczana z telefonu nie dają mi spać. Czasem jest tak nawet do północy.

Polecamy

Podobny problem w ostatnich dniach czerwca zgłaszało starsze małżeństwo ze Skarpy. Im przeszkadza młodzież gromadząca się w okolicach II LO przy ul. Kosynierów Kościuszkowskich.

- Żona jest po udarze, są momenty, że bardzo źle się czuje. Chodzę koło niej na palcach i dlatego tak się denerwuję, kiedy ktoś z zewnątrz jej przeszkadza - opowiada pan Tadeusz. - Nasze mieszkanie jest na parterze, więc hałasy z sąsiedztwa docierają do nas najmocniej. Byłem nawet interweniować, ale nie pomogło. Nastolatki uciszyły się na jeden wieczór, a potem znów było to samo.
Pan Tadeusz najbardziej oburzony jest brakiem opieki ze strony rodziców. Niektórych z młodych ludzi kojarzy z wyglądu, wie, że to mieszkańcy sąsiednich bloków. Dziwi się ich rodzicom, że pozwalają im być poza domem późnym wieczorem. Te same emocje targają panią Agnieszką. Jej jednak nie chodzi o hałasy, tylko o brak nadzoru.

- Na naszym podwórku kilka maluchów w wieku 6-8 lat biega już po zmroku. Nie wiem, co w tym czasie robią ich rodzice - niepokoi się kobieta.

Zobacz także: