- W procesie przed sądem rejonowym nie wykazano, w jaki sposób mój klient miałby podawać dziecku narkotyki. Nie wskazano też żadnego motywu, dla którego miałby się tego dopuścić - podkreśla adwokat Mateusz Kondracki.
Obrońcy Damiana N. wnieśli apelację do Sądu Okręgowego w Toruniu, domagając się całkowitego uniewinnienia mężczyzny. Jutro (26.07) zostanie rozpatrzona. Na szali jest przyszłość ojca, skazanego na 6 lat i 8 miesięcy bezwzględnego więzienia.
Zobacz także: Proces za podpalenie kukły o. Rydzyka. Służby w pełnej gotowości
Przypomnijmy, że sąd rejonowy uznał 28-latka winnym wielomiesięcznego udzielanie dziecku twardych narkotyków oraz narażenie jego życia i zdrowia. Kulminacją działań torunianina, jak uznał, był 12 maja 2017 roku, kiedy roczna Julka trafiła karetką do szpitala. W jej organizmie odkryto wówczas MDMA (ecstasy). Zarządzone później badania, m.in. włosów ojca i dziecka, utwierdziły sąd w tym, że dziewczynce podawano narkotyki przez 8 miesięcy.
- Moje dziecko jest dla mnie wszystkim. Nigdy celowo nie podałbym mu niczego złego - płakał w sądzie Damian N. 23 października 2017 roku, gdy ruszał jego proces. Potem te słowa powtarzał jeszcze kilkukrotnie. Bronił się tym, że tydzień przed krytycznym 12 maja urządził w domu imprezę. Ktoś ze znajomych miał przynieść narkotyki, które nieszczęśliwie dostały się do organizmu małego dziecka.
Warto przeczytać:
W Toruniu nie będzie ciepłej wody!
Ranking toruńskich gimnazjów
Koncert TVP na Motoarenie! Zobacz zdjęcia!
Gigantyczny pożar pod Toruniem
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód, która oskarżała mężczyznę, nie kryła jednak, że Damiana N. podejrzewa o długie i bliskie kontakty ze środkami odurzającymi. - Oskarżony potrafił wiele łez wylać, by opowiedzieć, jakim jest dobrym ojcem. Podobnie jest w odczuciu rodziny, która nie przyjmuje do wiadomości tego, co zrobił. Narkotyki były dla oskarżonego przyjacielem i sądził, że będą też przyjacielem jego córki. Przeholował i potem płakał - mówiła prokurator Judyta Głowacka w mowie końcowej procesu.
Zdaniem prokuratury, Damian N. urządził sobie wygodne i dostatnie życie w towarzystwie narkotyków. Utrzymując się rzekomo tylko z dorywczej pracy (nieokreślonej), żył z konkubiną i dzieckiem w wynajmowanym mieszkaniu przy ul. Bartkiewiczówny. Młodych stać było na wynajem, utrzymanie samochodu, siłownię sześć razy w tygodniu, kosmetyczkę etc. - To wszystko z pracy dorywczej? - pytała dziś prokurator Judyta Głowacka, sugerując, że mężczyzna handlował narkotykami.
- Wbrew temu, co oskarżony mówi, narkotyki są jego drugim życiem - podkreślała prokurator. - Myślał: co szkodzi, jeśli dziecko troszeczkę dostanie? Nic takiego się nie stanie. Będzie spokojniejsze...
O wyniku apelacji poinformujemy jutro.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?