Kamila ma 13 lat, chodzi do szóstej klasy w jednej z podstawówek na lewym brzegu. Oprócz szkoły w jej tygodniowym rozkładzie jazdy są jeszcze popołudniowe zajęcia na basenie i lekcje angielskiego. Tylko w weekend dziewczynka ma trochę czasu dla siebie.
- Nie ma dnia, żeby nic nie było zadane do domu. Bywają dni, kiedy trzeba napisać wypracowanie na polski, rozwiązać zadania z matematyki, przygotować pracę plastyczną i jeszcze nauczyć się na sprawdzian z przyrody - opowiada Kamila.
Zobacz także: Toruń. Wolny Jarmark Śniadaniowy [ZDJĘCIA]
Nierówne szanse
Dziewczynka wie, że może być znacznie gorzej, bo ma brata w gimnazjum i 18-letnią siostrę w ogólniaku. Oboje każdego popołudnia zamykają się w sowich pokojach i ciężko intelektualnie pracują. Czasem także w weekendy.
To samo wie też Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. Kilka dni temu skierował on list do MEN naświetlając ten problem.
- Nauczyciel zadający obszerną pracę domową zwykle nie wie o pracach zadawanych z innych przedmiotów, czego efektem jest wielogodzinne spędzanie czasu przeznaczonego na odpoczynek, na nauce - nawet do późnych godzin wieczornych - pisze w liście skierowanym do Anny Zalewskiej, szefowej resortu edukacji.
Zbyt duże obciążenie zadaniami domowymi nazywa „nieuzasadnioną ingerencją szkoły w życie prywatne rodzin, poprzez bezpośredni wpływ na rozkład dnia w domu rodzinnym ucznia.”
Marek Michalak przytacza też wyniki badania Instytutu Badań Edukacyjnych w klasach IV-VI z 2015 roku. Naukowcy stwierdzili, że problemy z pracami domowymi dotykają zwłaszcza uczniów z mniej zamożnych rodzin - nie mają miejsca do nauki w domu, muszą wykonywać dodatkowe obowiązki domowe, brak im wsparcia rodziców. O ile dostęp do edukacji w szkole jest równy, to poza nią - już nie.
Rodzic musi pomagać
Jak się okazuje, do rzecznika od pewnego czasu zgłaszali się rodzice, którzy mieli już dość widoku swoich przemęczonych dzieci, niemających czasu na rozwijanie pasji.
Wielu z nich zwracało też uwagę na to, że niemal każdego dnia muszą pomagać swoim pociechom w odrabianiu zadań domowych. Bywa nawet, że robią je zamiast dzieci, bo te sobie nie radzą, bądź już nie wystarcza im czasu.
- Córka chodzi do czwartej klasy i jeszcze wszystkiego nie potrafi ogarnąć. To ja sprawdzam dziennik elektroniczny, kontroluję terminy sprawdzianów i prac klasowych, siedzę nad nią, kiedy odrabia lekcje - opowiada Agnieszka, mama 11-letniej Martyny. - Zajmuje to co wieczór co najmniej godzinę i nie znoszę tego. Ten czas mogłabym przeznaczyć na własny wypoczynek.
Zobacz także: Brutalna wojna między sąsiadami
Anna Ostrowska, rzeczniczka prasowa MEN tak skomentowała tę sprawę:
- Nauczyciel, zadając pracę domową, powinien brać pod uwagę obciążenie uczniów wynikające z realizacji pozostałych przedmiotów oraz inne kwestie, np. czy zadania zainteresują i zachęcą uczniów do pracy, czy będą dla nich ciekawe, czy wykonanie ich w domu nie będzie zbyt czasochłonne i zbyt trudne lub czy uczniowie mają dostęp do komputera czy odtwarzacza CD. Ilość zadawanych prac domowych powinna uwzględniać konieczność zapewnienia także czasu wolnego uczniom po lekcjach - na odpoczynek, posiłek, zajęcia pozaszkolne, zainteresowania oraz wykonywanie obowiązków domowych - zaznaczyła Anna Ostrowska.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?