Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nawet w grobie nie zaznasz spokoju

Jacek Kiełpiński
Chełmża oniemiała, gdy w niedzielę wielkanocną wandale przewrócili katafalk w kaplicy cmentarnej i obsikali ściany. Jednak profanacja, której dopuszczono się w grobowcu Kalksteinów jest rzeczą o wiele poważniejszą.

Chełmża oniemiała, gdy w niedzielę wielkanocną wandale przewrócili katafalk w kaplicy cmentarnej i obsikali ściany. Jednak profanacja, której dopuszczono się w grobowcu Kalksteinów jest rzeczą o wiele poważniejszą.

<!** Image 2 align=right alt="Image 23041" >Te zdjęcia są testem na człowieczeństwo. Zrobiono je w krypcie grobowej. Przedstawiają trumny pochodzące w większości z XIX wieku, w których znajdują się ciała członków zasłużonego rodu Kalksteinów. Trumny stoją w nieładzie, narzucono na nie czarną folię. Zupełnie współczesną. Obok widać fragmenty rusztowań, leżą węże ogrodnicze, narzędzia, na gzymsie ktoś zostawił zapałki. Dwa światy. Zmarli musieli się posunąć, by zrobić miejsce magazynowi budowlanemu. Niech się cieszą, że nie leżą na kupie, tak jak rok temu. Zresztą, martwi nie mają głosu.

„Ruscy” tego nie zrobili

Czy to dziwi? Czy szokuje? Jeśli tak, to w szaleństwie współczesnego świata i hołdującego mu stylu życia, zachowaliśmy w sobie resztki z człowieka. Ale niektórzy najwyraźniej mają z tym problemy.

- Tam nic nie ma. Nie będę wam krypty otwierał, chyba że dostanę na karteczce polecenia od szefa, to znaczy księdza infułata Zygfryda Urbana. Tylko on może zezwolić na otwarcie grobowca - Mariusz Frankiewicz, administrator starego cmentarza parafialnego w Chełmży wykręca się stanowczo. Unika odpowiedzi na pytanie, czy zastalibyśmy w grobowcu trumny z ciałami Kalksteinów. Zdjęć mu na razie nie pokazujemy. - O wszystkim decyduje infułat. Idźcie do niego.

Grabarz, zwany górnolotnie administratorem, zezwala jedynie na wejście do kaplicy znajdującej się od frontu zabytkowego budyneczku.

- Co pan, moje gumowce fotografuje? - ostro reaguje, ale migawka jest szybsza. Buciory przed ołtarzem zostają uwiecznione. W kaplicy atmosfera biura i pomieszczenia socjalnego w jednym. Brudne ciuchy porozrzucane po ławkach i niedojedzone resztki drugich śniadań. - Msze się tu odprawia tylko raz do roku, 1 listopada, więc... - Mariusz Frankiewicz próbuje usprawiedliwiać i bagatelizować bałagan w bądź co bądź świątyni wpisanej do rejestru zabytków.

Podobnie zachowywał się rok temu, gdy Feliks Stolkowski, miłośnik historii i badacz losów rodu Kalksteinów nie wytrzymał po raz pierwszy odkrywszy prawdę o grobowcu.

- Piszę książkę o tym zacnym rodzie związanym z Pluskowęsami. Moja matka była służącą w tamtejszym pałacu Kalksteinów. Zawsze ciepło wspominała Antoninę, zwaną powszechnie „dobrą panią”. Zasługi tego rodu dla polskości tych stron są nieocenione - Feliks Stolkowski wie, kto leży w grobowcu. Dlatego tym bardziej poraził go widok poprzewracanych trumien, rzuconych w kąt pomieszczenia.

Wówczas natychmiast interweniował u grabarza. - A on mi powiedział, że to „Ruscy” taki bałagan zrobili - wspomina Feliks Stolkowski. - Idiotyczne, prymitywne kłamstwo! Jako dziecko na początku lat pięćdziesiątych wchodziłem do tej krypty tak jak wielu innych mieszkańców Pluskowęs. Tu zapalało się świeczki, panowała atmosfera skupienia i zadumy. Nic dziwnego, przecież stały tam trumny. Także najstarsze, przeniesione przez Karola Kalkstei- na w połowie XIX wieku z kościoła św. Mikołaja, pochówki szambelana Józefa, zmarłego w 1824 roku i jego żony Zofii. Łącznie powinno tu być do dziś chyba dziewięć trumien. Tłumaczyłem grabarzowi, że to grób. A brak krewnych, którzy dziś o Kalksteinów mogliby się upomnieć, nie oznacza, że szczątki tych ludzi można traktować jak śmieci.

Infułat nie wyraża zgody

Pan Feliks z zadowoleniem zauważył, że po jakimś czasie trumny stanęły ponownie na swoich miejscach. Jednak, gdy odwiedził cmentarz kolejny raz, spotkał mieszkankę Pluskowęs, która z oburzeniem powiedziała mu, że drewno z wycinki pracownicy wrzucają do kaplicy. Coś go tknęło i sprawdził, co się wobec tego dzieje w grobowcu. Zajrzał tam przez otwór przy ziemi. Zobaczył rusztowania, zrobił im zdjęcia. Z tymi fotografiami, wydrukowanymi na dobrym papierze, ruszyliśmy do infułata Urbana.

- Ksiądz proboszcz nie wyraża zgody na wejście do krypty - poinformowała pani z biura parafialnego chełmżyńskiej konkatedry, gdy pierwszy raz przekazała naszą prośbę infułatowi. Trzykrotnie chodziła na piętro, gdzie rezyduje ksiądz, nim ten wreszcie zdecydował się zejść i zamienić słowo z dziennikarzem.

- Nic nie wiem na ten temat. Najpierw muszę porozmawiać z tym panem. Administrator to nie mój pracownik. Płacą mu wierni za pomoc w utrzymaniu grobów. Nie byłem w tej krypcie, nie znam sprawy - infułat Zygfryd Urban ogląda zarazem zdjęcia uważnie, chce by mu je zostawić. Chętnie, jeśli wpuści nas do środka, a my zrobimy sobie nowe. - Na wejście tam nie zezwalam - decyduje ostatecznie. Zdjęć więc nie dostaje.

Paweł Połom, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków, ogląda zdjęcia z niedowierzaniem.

- W tym przypadku zostały przekroczone cywilizacyjne normy. Jeżeli człowiek przestaje szanować miejsca pochówku, zwyczajnie dziczeje. Przez trzydzieści lat pracy zawodowej to drugi znany mi przypadek takiej profanacji. Szokuje to, że doszło do niej na terenie, którym opiekuje się Kościół - podkreśla. - Cała nekropolia objęta jest ochroną, a kaplice - Kalksteinów i Zawiszów Czarnych - szczególnie. Zaglądałem do grobowca tej drugiej rodziny. Nie ma tam trumien, pomieszczenie jest zamknięte na głucho, bo rodzina dba. Ród Kalksteinów wymarł w tych okolicach, stąd pewnie taki brak poszanowania. To się nie mieści w głowie. Już nawet nie z prawnych czy konserwatorskich względów. Tylko zwyczajnie ludzkich.

Gdzie ja upchnę rusztowania?

W niedzielę wielkanocną w Chełmży doszło do zdarzenia w pewnym sensie podobnego. Włamano się do kaplicy pogrzebowej, także przy konkatedrze. Sprawcy wyłamali drzwi, przewrócili katafalk i oddali mocz na ściany. Obok w chłodni znajdowały się w tym momencie zwłoki dwóch osób oczekujące na pochowanie.

Policja pobrała wiele śladów, zatrzymano kilku sprawców. Społeczność Chełmży potępiła ich zdecydowanie. Przypominamy o tym fakcie Mariuszowi Frankiewiczowi malującemu przed kaplicą dechy, którymi zabezpieczane są świeżo kopane groby. Kiwa głową, wzdycha.

- A gdyby tu mieszkał wnuk Kalksteinów, to też byście tam zaplecze sobie urządzali i trumny przewalali? - pyta Feliks Stolkowski. - Pan nie rozumie, że to grób?

- No, faktycznie... Trzeba będzie posprzątać - pada cicha odpowiedź. - Ale gdzie ja te rusztowania upchnę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska