Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma jak mleko mamy

Dorota Witt
„Mój pokarm nie wystarcza dziecku” - taką diagnozę stawia sobie wiele kobiet, gdy słyszą ciągły płacz niemowlęcia, którego powodów jest przecież wiele. Pod wszystkim często podpisuje się pediatra.

„Mój pokarm nie wystarcza dziecku” - taką diagnozę stawia sobie wiele kobiet, gdy słyszą ciągły płacz niemowlęcia, którego powodów jest przecież wiele. Pod wszystkim często podpisuje się pediatra.

<!** Image 3 align=none alt="Image 212522" sub="Kobiet w większości nie trzeba już przekonywać o wyższości naturalnego pokarmu nad sztucznym, ale trzeba im nierzadko w karmieniu dziecka pomóc. Fot. THInkstock">

Coraz więcej młodych matek chce karmić dziecko piersią i coraz mniej karmi. Mieszanki wygrywają dlatego, że na każdym opakowaniu producenci wypisują ich dokładny skład - wiadomo, czego w nich, ile i po co. Nie dość, że mama nie widzi, ile dziecko wypiło z piersi, to jeszcze ma wątpliwości co do odpowiedniej jakości pokarmu. Te mogliby rozwiać doradcy laktacyjni, ale szanse na wizytę w przyszpitalnych poradniach są małe:

- Mamy jedną bezpłatną poradnię laktacyjną przy bydgoskim szpitalu Biziela i jedną przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu - wylicza Urszula Bernatowicz-Łojko, pediatra, doradczyni laktacyjna. - A zapotrzebowanie na pomoc jest znacznie większe. Drugi powód, dla którego mamy rezygnują z naturalnego karmienia, to niefachowa pomoc, bo nawet osoby ze środowiska medycznego nieświadomie zniechęcają je do podejmowania prób. Kobiecie po porodzie nie potrzeba wiele, by straciła motywację, wystarczy, że nierozważna położna na jej prośbę o pomoc odpowie: „Jak to, dziecka do piersi nie potrafi pani przystawić, przecież to takie naturalne?!”.

<!** reklama>

Naturalne, ale nie zawsze łatwe: - Już na porodówce usłyszałam od położnej: „Jakie małe brodawki, tu będą potrzebne kapturki”, potem na zwykłej sali to samo - opowiada Ewa Krauze, młoda mama. - Na każdą moją prośbę o pomoc w przystawieniu dziecka pielęgniarki reagowały - przystawiały je same, nigdy nie pokazały, jak to robić, nie wytłumaczyły. Dziecko źle chwytało pierś, raniło brodawki. W końcu się poddałam, którejś nocy zdecydowałam się na te polecane kapturki, czyli silikonowe osłonki na piersi. Siostry były zachwycone, w końcu radziłam sobie z dzieckiem sama. Jedna tylko przebąknęła coś o słabym pobudzaniu do laktacji, bo te nakładki powodowały, że dziecko nie stymulowało całej piersi. Mój syn dalej był niespokojny, trudno mu było zasnąć. Wtedy też był ratunek - mleko sztuczne, które dała mi położna. Po powrocie do domu zaczęłam ważyć dziecko. Tygodniowo przybierało 150 gramów, na granicy normy. Dopiero w poradni laktacyjnej pokazano mi, jak przystawiać małego, wytłumaczono, po co i jak często robić przerwy w karmieniu. Usłyszałam, że mam prawidłowo zbudowane piersi, zobaczyłam, że syn świetnie sobie radzi z chwytaniem brodawki. Teraz Grześ rośnie, przybierając 300 gramów tygodniowo - znacznie powyżej normy!

Naturalnie, ile trzeba

Kobiet w większości nie trzeba już przekonywać o wyższości naturalnego pokarmu nad sztucznym. - Ale zdarza się, że nawet wśród profesjonalistów pojawiają się wątpliwości, czy dziecko najada się naturalnym pokarmem, czy ten jest wystarczająco wartościowy. A przecież nie ma złego mleka kobiecego - mówi Urszula Bernatowicz-Łojko. - Teraz w Toruniu, jako pierwsi w Polsce, będziemy mogli to pokazać. Razem z otwartym w tym tygodniu Bankiem Mleka Kobiecego (to wspólna inicjatywa Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego, Fundacji Bank Mleka Kobiecego i samorządu województwa, docelowo ma przechowywać mleko kobiece głównie dla wcześniaków - przyp. red.) jesteśmy wyposażeni w analizator składu mleka. Pokarm naturalny jest zawsze w odpowiedniej ilości i ma odpowiednią jakość dla dziecka, dostosowuje się do jego potrzeb. Do ust malucha trafia z enzymami trawiennymi, co pozwala na efektywniejsze niż w przypadku krowiego mleka modyfikowanegoprzyswajanie wartości odżywczych. I co najważniejsze, buduje układ odpornościowy dziecka. Tego nie zrobi żaden sztuczny pokarm.

Wystarczy rada

Ostatnie badania pokazują, że w dniu wypisu ze szpitala było karmionych piersią aż 99,4 noworodków, ale wyłącznie mlekiem mamy już tylko 87 proc. W pierwszej dobie życia w szpitalach naszego województwa sztucznie dokarmiano 7 na 10 dzieci.

- To badania z 2010 roku, obejmują województwo kujawsko-pomorskie, nie ma takich, które ilustrowałyby sytuację w całym kraju, ale można je uznać za reprezentatywne - zapewnia Olga Frączak-Faure, prezeska warszawskiej Fundacji Mleko Mamy. - Pokazują, że przy naturalnym karmieniu zostało już tylko 14 proc. matek 5-miesięcznych niemowląt. Powód? Pediatrzy są słabo przeszkoleni, jeśli chodzi o wiedzę, dotyczącą karmienia piersią. Gdy przychodzi do nich matka z gotową diagnozą: „Mam za mało pokarmu, bo moje dziecko dużo płacze”, przytakują i proponują mleko modyfikowane jako jedyne rozwiązanie problemu. A wystarczy zachęcić do częstszego karmienia, pokazać, jak prawidłowo przystawić dziecko do piersi, pozwolić, by laktacja się rozwinęła (na to potrzeba nawet 6 tygodni po porodzie!), by dać dziecku to, co jest dla niego stworzone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska