Przypomnijmy, Janusz Sz. prezes, tak przynajmniej wynika z dokumentów, firmy „Bio-Plast” w Witowężu w gminie Czernikowo, nielegalnie sprowadził i składuje na terenie wspomnianej firmy odpady. Nie mają one nic wspólnego z tymi, na które swego czasu wydał pozwolenie starosta toruński.
Sprawa ciągnie się od września 2016 r. kiedy to okoliczni mieszkańcy zauważyli zwózkę odpadów. Część z nich była zakopywana, część składowana w pryzmy. Przez wiele miesięcy trwały przepychanki, kto jest winien temu, że nielegalne odpady trafiały do Witowęża. Po wielu miesiącach prokuratorskiego śledztwa postawiono zarzuty Januszowi Sz. Jego proces ciągnie się przez sądem w Lipnie już trzeci rok. Jak zapewnia sędzia Przemysław Kępiński, zmierza ku zakończeniu. Czy tak będzie, zobaczymy.
Czytaj też:
Zarobki w wojsku 2019
Zarobki w policji 2019
Zarobki nauczycieli. Paski płacowe
Niestety, ostatnie dwa posiedzenia sądu w tej sprawie, w lutym i niedawne, 3 kwietnia, nie mogły się rozpocząć ze względów proceduralnych. Na posiedzenie lutowe nie udało się znaleźć świadka, który zdaje się jest kluczową postacią w całym procederze sprowadzania do Witowęża odpadów.
Z kolei rozprawa wyznaczona na 3 kwietnia nie odbyła się, ponieważ oskarżony Janusz Sz. jest od połowy marca osadzony w Zakładzie Karnym w Potulicach za inne przestępstwo. Z naszych informacji wynika, że dotyczy ono naruszenia nietykalności funkcjonariusza policji.
Jakby tego było mało, właśnie 3 kwietnia, tuż po zaplanowanej na ten dzień rozprawie dotyczącej odpadów na terenie firmy „Bio-Plast”, na wokandzie była inna sprawa, w której też oskarżonym jest Janusz Sz., tym razem o przemoc w rodzinie.
Jak widać Janusz Sz. jest postacią wielowątkową, o czym najlepiej wiedzą mieszkańcy gminy Czernikowo.
- W tej sytuacji nie da się przeprowadzić czynności dowodowych - stwierdził sędzia Kępiński. - Gdy delikwent siedzi, musimy go sprowadzić na rozprawę. Oskarżony będący na wolności może, ale nie musi, być na rozprawie, osadzony - musi.
Zobacz również: Wyłączenia prądu w regionie
Wracając do odpadów składowanych na terenie „Bio-Plast-u”, to na zlecenie sądu zostały tam przeprowadzone wiercenia, które miały pokazać czy to, co zakopano w ziemi i to, co leży w hałdach, nie zagraża wodom podziemnym i w ogóle ludziom czy zwierzętom. Zgodnie z zaleceniem sądu kilkumetrowe odwierty były wykonane w miejscach wskazanych przez mieszkańców Witowęża, którzy dokładnie wiedzieli, gdzie były wykopy i gdzie zasypano niewygodne odpady.
Z badań laboratoryjnych pobranych próbek przeprowadzonych przez firmę z Krakowa wynika, że - na całe szczęście - odpady nie spowodowały jakiegoś niebezpiecznego zatrucia wód czy innych szkód w wodach czy glebie. Nie znaczy to jednak, że są zupełnie neutralne dla środowiska, chociażby z uwagi na zagrożenie pożarowe.
Kolejną „śmieciową” rozprawę zaplanowano 29 maja.
- Udało nam się z pomocą policji zlokalizować wspomnianego świadka Andrzej B. i wezwiemy go na rozprawę - mówi sędzia Kępiński. - Wezwiemy też jeszcze raz Mariana K. przewodniczącego rady nadzorczej firmy „Bio-Plast”. Musimy też doprowadzić na nią oskarżonego Janusza Sz.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?