Na obu stronach białego kadłuba widniały czarne nazwy miast NEW YORK i WARSZAWA, przedzielone stylizowanym Orłem Białym na purpurowej tarczy. Poniżej, również na obu burtach, nazwa maszyny - „WARSAW”. Piloci, po opuszczeniu kabiny przed hangarem Eskadry Treningowej, łamaną polszczyzną zwrócili się do oficera dyżurnego o potwierdzenie lądowania w Warszawie. Okazało się, że są to Polacy, którzy przelecieli Atlantyk. Dwa dni wcześniej lądowali we Francji, skąd zamierzali dolecieć do Warszawy, a przystanek w Toruniu był pomyłką, dzięki której nasze miasto zostało pierwszą polską miejscowością na trasie lotu Adamowiczów z Nowego Jorku do Warszawy.
[break]
Dorobili się na wodzie gazowanej
Bracia Adamowiczowie wyemigrowali z Wileńszczyzny przed I wojną światową. Osiedli na nowojorskim Brooklynie, gdzie zajęli się produkcją m.in. wody gazowanej. Pozwoliło to na zebranie pokaźnego majątku, który dał im możliwość spełnienia, wywołanego niedawnym lotem Lindbergha, marzenia o przelocie przez Atlantyk do Ojczyzny.
29 czerwca 1934 roku, tuż po godzinie 6, wystartowali z Harbour Grace na Nowej Funlandii w kierunku Europy na zakupionym przez siebie samolocie Bellanca, który nazwali „WARSAW”. Trwający ponad 30 godzin lot nad oceanem o mało nie zakończył się tragicznie z powodu, krótkotrwałego na szczęście, oblodzenia. Wylądowali przymusowo na resztkach paliwa w pobliżu miejscowości St. Andre de Messei w Normandii, aby po naprawie ogonowego koła samolotu i napełnieniu baków, wczesnym rankiem 1 lipca odlecieć do Paryża. Z paryskiego Le Bourget kwadrans po południu wystartowali do Warszawy. Po godzinie 20 znowu, tym razem przez wyciek paliwa, zmuszeni byli do lądowania. Odpowiednie miejsce znaleźli koło miejscowości Tschausdorf (obecnie Szczawno w rejonie Krosna Odrzańskiego).
Zaopiekował się nimi i udzielił kwatery miejscowy leśniczy Stresse. Następnego dnia o godz. 9.30, po uzupełnieniu paliwa, odlecieli, biorąc kurs na wschód. Adamowiczowie nie zorientowali się, że w trakcie lotu zboczyli nieco na północ i widząc po niespełna 2 godzinach lotu miasto nad szeroką rzeką byli przekonani, że osiągnęli swój cel i schodzą do lądowania w Warszawie.
Królewskie powitanie
W Toruniu zostali serdecznie powitani przez lotników 4 Pułku Lotniczego, jak i w mieście przez władze z prezydentem Torunia, Antonim Boltem na czele oraz przez torunian. W pułku ugoszczono ich śniadaniem w kasynie oficerskim, a na obiad do Dworu Artusa zaprosił prezydent Bolt. Dowódca 4 Pułku Lotniczego podpułkownik pilot obserwator Stanisław Kuźmiński wręczył Adamowiczom pułkowe odznaki pamiątkowe.
Po obiedzie i zwiedzeniu Starego Miasta powrócono na lotnisko, na którym stała przygotowana do startu Bellanca i samoloty eskorty honorowej z Dywizjonu Myśliwskiego. O godzinie 16 maszyny wystartowały do Warszawy. W rejonie Modlina Bellancę przejęły myśliwce 1 Pułku Lotniczego, eskortując ją nad lotnisko mokotowskie, na którym wylądowała o 17.02, gorąco witana przez tłumy warszawiaków.
Później Ben i Joe stali się bohaterami wielu spotkań, konferencji i uroczystości. 7 lipca zostali zaproszeni przez prezydenta Rzeczypospolitej, Ignacego Mościckiego. Odbyli triumfalne tournée po Polsce. Wyczyn Adamowiczów doceniły władze państwowe nadając im Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski. Zostali uhonorowani zaszczytnymi tytułami i odznaczeniami wielu organizacji i stowarzyszeń społecznych, a także pamiątkowymi odznakami pułków lotniczych. Bellancę odkupił od nich Zarząd Główny Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. Adamowiczowie powrócili do USA drogą morską i wkrótce słuch o nich zaginął.
Z czasem okazało się, że upomniał się o nich amerykański wymiar sprawiedliwości i pociągnął do odpowiedzialności za nadużycia podatkowe oraz łamanie ustawy o prohibicji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?