Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nietypowe Boże Narodzenie. Jak torunianie spędzają święta? Nie tylko przy wigilijnym stole!

Sara Watrak
Sara Watrak
Tivoli w Aarhus w Danii
Tivoli w Aarhus w Danii nadesłane
Święta Bożego Narodzenia przy wigilijnym stole? Niekoniecznie… Wielu torunian decyduje się spędzić Boże Narodzenie w mniej tradycyjny sposób. Niektórzy z wyboru, inni – z konieczności.

Joanna Stramek z Torunia święta spędza zwykle poza granicami Polski. - Nie jestem osobą bardzo przywiązaną do tradycji. Staram się poznawać nowe miejsca i kultury – wyjaśnia torunianka. Cztery lata temu Boże Narodzenie spędziła na Teneryfie.

- Razem z bratem zarezerwowaliśmy hostel na południu wyspy. 24 grudnia cały dzień spędziliśmy w czapkach mikołaja, jedząc owoce morza. Z kolei wieczorem w hostelu odbył się świąteczny grill – wspomina torunianka.

Rok później spędziła święta jeszcze dalej od domu. - Podróżowałam wtedy po Azji Południowo-Wschodniej i święta Bożego Narodzenia spędziliśmy z chłopakiem w Bangkoku, w Tajlandii, jedząc pyszne jedzenie oraz pijąc dość ciekawe piwo w barze Mikkeller – mówi pani Joanna.

Polecamy

Przez ostatnie dwa lata święta Bożego Narodzenia nasza rozmówczyni spędzała w Polsce. Ale nie w Toruniu. - W 2018 roku pojechałam do Zakopanego, rok później byłam w Gdańsku. Lubię spędzać święta aktywnie, stąd częste wyjazdy – tłumaczy pani Joanna.

Tym razem torunianka wyjątkowo, ze względu na pandemię, nie uda się w świąteczną podróż. - W tym roku Boże Narodzenie będzie bardziej rodzinne. Nie zamierzamy jednak gotować ani piec, zamawiamy świąteczny catering, ponieważ chcemy wspomóc lokalne biznesy i trochę odpocząć. To był dla nas bardzo pracowity rok – mówi pani Joanna.

Święta w pracy

W Boże Narodzenie supermarkety są zamknięte, więc wielu z nas na zakupy rusza na stacje benzynowe. W święta przeżywają one prawdziwe oblężenie. Ewa Sochacka z Torunia już od ponad 20 lat pracuje na jednej ze stacji benzynowej. – Spędzam tam każde święta. Na szczęście dobrze dogadujemy się z innymi pracownikami, wspólnie układamy grafik i ustalamy, w który dzień możemy przyjść do pracy – mówi pani Ewa. Przyznaje, że na początku jej mąż nie był zachwycony tym, że pracuje w święta, ale po latach przyzwyczaił się do tego. – Razem decydujemy, w który świąteczny dzień pracuję i wtedy planujemy, co robimy i w jakie dni spotykamy się z rodzinką – mówi pani Ewa.

Pracownicy stacji starają się umilić sobie ten świąteczny czas, jak mogą.

– Przynosimy z domu świąteczne potrawy, aby choć trochę poczuć tę magię świąt – mówi pani Ewa.

Polecamy

Klientów w Boże Narodzenie na stacji nie brakuje. O dziwo, wielu z nich kupuje hot-dogi, zapiekanki i inne ciepłe przekąski. – Często mówią, że współczują nam tego, że musimy pracować w święta… Ale można się przyzwyczaić – przekonuje pani Ewa.

10 Wigilii w jeden dzień

Bartosz Nowak z Torunia od kilkunastu lat w Boże Narodzenie wciela się w rolę św. Mikołaja. – Od prawie dwudziestu lat zajmuję się animacjami. Świętym Mikołajem postanowiłem zostać, gdy moje dziecko było w takim wieku, że zaczęło wyczekiwać brodacza z prezentami – mówi Bartosz Nowak. W Wigilię, w iście filmowym stroju, odwiedza zwykle około dziesięciu rodzin. – Te wizyty traktuję bardzo indywidualnie. Wcześniej dopytuję o dzieci, o to, co robiły danego dnia – zdradza pan Bartosz. Torunianin przyznaje, że świąteczne odwiedziny dają mu spory zastrzyk energii. – Uwielbiam widzieć tę radość na twarzach maluchów – mówi. Niektóre rodziny zapraszają toruńskiego św. Mikołaja do swoich domów od wielu lat. – Dzięki temu widzę, jak te dzieci z roku na rok się zmieniają. W zeszłym roku jedno z nich było już prawie pełnoletnie, więc rodzina zrezygnowała z odwiedzin św. Mikołaja. Ale można powiedzieć, że wcześniej, przez dziesięć lat, byłem jednym ze stałych elementów ich Wigilii – cieszy się pan Bartosz.
Św. Mikołaj powinien wchodzić do domu przez komin. A jak to robi Bartosz Nowak?

– Przez kilka lat z rzędu uczestniczyłem w Wigilii strażaków. Za każdym razem wjeżdżałem na podnośniku na wysokość piątego piętra i wchodziłem do pomieszczenia przez okno – wspomina – To było wspaniałe przeżycie.

Niezwykłe bywały nie tylko sposoby wręczania prezentów, lecz same podarki. – Raz byłem świadkiem zaręczyn. Z kolei podczas innej Wigilii wręczałem wyłącznie upominki wykonane własnoręcznie przez rodzinę. Tego dnia nie było ani jednego kupnego podarku – wspomina pan Bartosz. – Szaliki, świeczki, fartuszki czy lalki. Wszystko było zrobione własnymi siłami. Muszę przyznać, że to były śliczne prezenty.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska