Nikt nie spodziewał się aż takiego pogromu Unii przez Apatora

Mało kto spodziewał się chyba aż takiego wyniku. Widać to choćby po typowaniach w „Lidze typerów”Sportowych Faktów. Niektórzy (Krzysztof Cegielski, Tomasz Gollob, Ryszard Czarnecki, Dariusz Ostafiński, Marcin Majewski, Dawid Kownacki) stawiali wręcz na zwycięstwo gospodarzy. Nikt z tych, którzy obstawiali wygraną gości, nie dawał wyniku wyższego, niż 49:41.

Tymczasem praktycznie od początku meczu zdecydowanie dominowali goście. Wprawdzie nasi juniorzy przegrali podwójnie swój wyścig, ale jeśli chodzi o seniorów, to torunianie wręcz zdeklasowali rywali. Bezbłędny był Jack Holder. Wiktor Kułakow, Chris Holder i Adrian Miedziński cztery razy pokazali plecy rywalom, notując po jednej małej wpadce, Tobiasz Musielak miał dwie. Seniorski bilans - 55 pkt + 8 bonusów kontra 20+4 na korzyść gości mówi wszystko. To był nokaut.

- Na pewno ja też się nie spodziewałem aż tak wysokiej wygranej - twierdzi Tomasz Bajerski, trener Apatora. - Bardzo cieszę się z tego rezultatu. Na wyniku zaważyły nasze świetne starty. Tylko pogratulować chłopakom. Szkoda straconych punktów przez Tobiasza Musielaka - raz zderzył się z Mateuszem Cierniakiem, a raz podniosło mu przednie koło i stało się. Jeśli chodzi o juniorów, to nie trafiliśmy z przełożeniami na pierwszy bieg, mieli trochę za słabe motocykle. Postanowiłem zmienić Kamila Marcińca na Aleksa Rydlewskiego i choć nie zdobył punktu, to pojechał poprawnie, pierwszy raz na tym torze. Dajmy młodzieży jeszcze trochę czasu, a potem zobaczymy, co dalej. Ważne, że atmosfera w drużynie jest dobra, cel na ten sezon był jeden, czyli awans do PGE Ekstraligi, a żeby tak się stało, musimy wygrywać wszędzie.

Przed meczem trener Bajerski musiał poddać się testowi na obecność koronawirusa.

- Nie stresowałem się wcale - zapewnił pan Tomasz. - Wiem, gdzie chodzę, czyli na trasach dom - stadion, wiem, co robię i byłem spokojny. Bardziej nieprzyjemne było za to samo badanie.

Tobiasz Musielak zdobył 7+1 pkt w czterech startach. Poza jednym biegiem spisał się dobrze.

- Fajnie mi się tu jechało, pasował mi ten tor - stwierdził wychowanek Unii Leszno. - Może trochę nie spodobała mi się ostra rywalizacja z Mateuszem Cierniakiem, nie do końca fair z jego strony. Szkoda też, że dałem się w ostatnim swoim starcie wyprzedzić Michałowi Gruchalskiemu na drugim łuku. Ale widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku, mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.

- Na pewno nie spodziewaliśmy się, że nawet w przypadku porażki możemy przegrać aż tak wysoko ten mecz - przyznał zawodnik gospodarzy Ernest Koza. - Bardzo chcieliśmy wygrać, a wyszło jak wyszło. Co tu dużo gadać, pojechaliśmy słabo rywale byli dużo mocniejsi tego dnia. Nie można winy zrzucać na tor. Dużo trenowaliśmy między sobą, a mecz pokazał, że wszystkim nam dużo brakuje.

Wtoruńskim klubie, oprócz juniorów, sporo powodów do zmartwień będzie mieć zapewne w najbliższym czasie księgowa. Bo skoro musi zapłacić za wyjazdowy mecz z Unią Tarnów za 57 punktów i 8 bonusów, to ile zapłaci za dwumecz np. z Lokomotivem Daugavpils, Orłem Łódź i resztą zespołów? No, ale byle tylko takie kłopoty mieli w Klubie Sportowym Toruń. Na razie zyskali sobie znowu sympatię kibiców, co można zaobserwować na forach internetowych. Widać, że fani odwykli od zwycięstw drużyny, i to w takich rozmiarach.

Teraz przed torunianami mecz u siebie z Orłem Łódź - o godzinie 14 w sobotę na Motoarenie. Nie będzie relacji w nSport+, a jedynie w internetowym Canal+. Tego samego dnia Wybrzeże Gdańsk podejmie Start Gniezno, a Unia Tarnów Polonię Bydgoszcz, zaś w niedzielę Ostrovia zmierzy się na własnym torze z Lokomotivem Daugavpils.