Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

“Nomadland” – czyli kina ruszyły i to tak, że mocniej nie można

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

Bieda nigdy nie jest fajna. Tak jak samotność, brak stabilizacji czy perspektyw. Jasne, możemy to sobie ubierać w różne ideolo, w alternatywne modele życia, w naturę własną, ale na końcu zawsze będzie strach przed głodem, zimnem czy chorobą. W „Nomadland” – obrazie przejmującym do bólu głowy – różnych motywów jest sporo. Ale ten gra mi najgłośniej.

Kina wróciły – i to już na starcie ze zwycięzca oscarowej gonitwy, „Nomadland” pani Chloe Zhao. Czyli tak, że mocniej się nie da. Bo to poruszająca opowieść i o ludziach, i o Ameryce, którą niby znamy z analiz różnorakich, ale rzadko oglądamy aż tak dosadnie. I tak jak dumałem po Oscarach, na ile tegoroczny wybór to tylko kontynuacja trendu, który w ostatnich latach gra w duszyczkach ludzi kina i dominuje w przekazie ideowym, to teraz już nie dumam. Bo to po prostu wielkie kino.

Tak więc poznajemy bohaterkę filmu, Fern, kiedy wyrusza w podróż życia. Trochę późno, bo po sześćdziesiątce, no i w podróż z lekka przymusową. Fern z mężem mieszkała w przyfabrycznym miasteczku, które niegdyś kwitło, a teraz padło, razem w wielką fabryką gipsu. Mąż zmarł, Fern została na starość bez niczego – bo upadek miasteczka pochłonął też jej firmowy domek. Kobiecie została furgonetka, w której mieszka, i wędrówka za sezonową robotą po Stanach, od przedświątecznej harówy w Amazonie, po kampanie buraczane. W końcu w królestwie liberalizmu każdy jest kowalem własnego losu, a jej emerytura nie starcza na nic. Podróżujemy więc razem z nią i innymi nomadami – którzy potracili domy i nie chcą siedzieć dziatwie na karku, albo po prostu takiego dokonali życiowego wyboru.

I to jest w „Nomadland” najsmutniejsze. To, że nie oglądamy młodych wesołków, ruszających w świat, bo się w nich fantazja gotuje. Oglądamy ludzi u kresu życia, którzy ruszają w świat, bo nie mają już nic, poza samozaparciem. „Nomadland” ma dwie główne osie. Pierwsza to motyw społeczny - ostra krytyka świata, który do tego dopuszcza, świata bez odpowiedzialności za bliźnich, ze zatomizowanymi rodzinami, świata, w którym cynicznie wciska się kredyty na domy tym, których na to nie stać. Świata, skazującego ludzi na brak stabilizacji, życie na śmieciówkach, które nie dają niczego poza strachem. Drugi to motyw wolności – w końcu część nomadów wybiera takie życie, bo po amerykańsku chce wyzwolić się z ciśnienia, które dusi nas przy nieustannej walce o utrzymanie poziomu życia. Tyle, że korzystanie z wolności przestaje być zabawne, kiedy pada nam zdrowie. A choćby i tylko samochód.

Filmowo „Nomadland” to perełka, dawno nie widziałem produkcji, w której tak mało się mówi, żeby powiedzieć tak wiele. Zdjęcia - gra przyrodą, ciasnotą vanów, twarzami bohaterów - kompletnie wystarczają. Poza genialną Frances McDormand występuje tu też masa naturszczyków - autentycznych nomadów, ze swoimi gorzkimi historiami. Zawsze podejrzliwie traktowałem takie fabularno-dokumentalne formuły, bo wydawały mi się z lekka nieuczciwe. Ale tym razem nawet to mi pasuje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska